THIRTEEN

1.7K 86 5
                                    

Przebrana w nowy żółty top i czarne spodnie z dziurami ruszyłam z Rey na imprezę. Zostałam  odciągnięte od Rey i postawiona na stole. Nie czekając zbyt długo na koleżankę, która również stała na stole obok mnie. Nagle rozbrzmiały oklaski i krzyki.

-Dzięki tym dwóm dziewczyną wygraliśmy mecz! - krzyknął Syriusz.

Zeszłam z piętra i poszłam po coś do picia. Wzięłam czerwony plastikowy kubeczek i nalałam sobie do niego soku pomarańczowego. Wypiłam duszkiem cały kubeczek i rzuciłam go do kosza. Usiadłam na parapecie patrząc jak pada śnieg. Z zamyśleń wyrwał mnie głos jakiegoś chłopaka.

-Ariel? - kiedy usłyszałam swoje imię gwałtownie obróciłam.

-Tak? - moim oczom ukazała się ta sama szczupła sylwetka którą codziennie widziałam na lekcjach i po szkole.

-Pytałem czy chcesz zatańczyć?

-No dobra. - posłałam Blackowi niewidoczny uśmiech.

Tańczyliśmy energicznie. Nie był to żaden wolny taniec, ale szybki i wycieńczający.  Opadłam na kanapę wykończona, nie zwracając uwagi na osobę, która siedzi obok. Zza książki wychyliła się głowa Lupina parząca na mnie. Dopiero, gdy nasze oczy się spotkały zrozumiałam, że niechcący uderzyłam Remiego w ramię.

-Przepraszam. - wyszeptałam, nie odrywając wzroku od chłopaka, kiedy nagle usłyszałam  śmiech, jedyny w swoim rodzaju.

-Rey, chyba w końcu kogoś ma. - parsknęłam. Remus obrócił się w tamtą stronę.

Perspektywa Renee

Zeszłam powolnym krokiem ze stołu idąc powolnym krokiem po coś do picia. Skorzystałam ze skrótu i przepachnęłam się przez tańczących ludzi. Nie zaliczało się to do najmądrzejszych pomysłów, gdyż jakaś roztańczona dziewczyna ruchem ręki popchnęła mnie tak, że prawie upadłam, gdyby nie jakiś uroczy szatyn. Chłopak w ostatniej sekundzie złapał za moją rękę dzięki czemu nie pocałowałam podłogi.

-Dzięki. - wydyszał.

-Nie dziękuj. - postawił mnie na równe nogi. - To ty jesteś Renee? - spytał po chwili.

-Dla przyjaciół Rey.

-Jesteśmy przyjaciółmi? - podniósł jedną brew do góry.

-No nie wiem. Mówił ci ktoś, że mam piękne oczy? -  posłałam mi swój najładniejszy uśmiech.

-No niestety muszę cię rozczarować, ale jeszcze nigdy cię tu nie widziałem. - udawał smutnego.

-Bardzo mi przykro. - również udawałam smutną.

-Ach, gdzie moje maniery... Jacob Moore. Dla przyjaciół Jac. - przeczesał palcami swoje kasztanowe włosy. - Może napijemy się soku? - zaproponował.

-Z chęcią, Jac. - przytaknęłam.

Zło nigdy nie śpi - Huncwoci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz