13

2.1K 77 7
                                    


Pov Victoria

Budzi mnie mocne potrząsanie za ramię. Podnoszę moją obolałą i ociężałą głowę i widzę wkurzonego Louisa. Jego wyraz twarzy nie wskazuje nic dobrego.

- Musimy bardzo poważnie porozmawiać - komunikuje mi ostrym tonem. Nie chcę z nim dyskutować, więc powoli się podnoszę i siadam.

- No to rozmawiajmy.

- Nie pozwolę ci nigdy odejść. Jesteś moja i nie obchodzi mnie, że za chwilę skończysz osiemnaście lat. Jeśli się stąd wyprowadzisz to tylko ze mną, sama nie zrobisz nawet kroku stąd! - nadal boli mnie głowa, więc może dlatego nie potrafię zrozumieć tego co mówi do mnie Louis.

- Ale ja się nigdzie nie wybieram - mówię spokojnie, ale to na nim nic nie robi. Chwyta mnie za ramiona i jestem zmuszona wstać.

- Ja nie żartuję Vicky. Kocham cię i nie zamierzam w żaden sposób z ciebie zrezygnować. Będziesz ze mną choćbym nawet miał przywiązać cię do łóżka - w jego oczach widzę zdesperowanie.

- Louis ja naprawdę nie mam pojęcia o czym ty mówisz.

- Byłem dopiero u Nialla i on mi powiedział, że nie mogę cię zmuszać byś była ze mną i wkrótce mnie zostawisz. Zwierzałaś mu się w jakikolwiek sposób? - mogłam się tego domyśleć, jak w moim życiu zaczyna się coś psuć to, to jest wina Nialla. Dlaczego on się tak uparł żeby mi zaszkodzić?

- Przecież wiesz, że ja go nie znoszę i jeśli coś to tylko odpowiadam mu na pytania. Nic więcej! - teraz to ja zaczynam krzyczeć. Wkurza mnie to, że Louis nadal nie ma do mnie zaufania. - Nie rozumiem jak mogłeś mu w ogóle uwierzyć. Powinieneś wierzyć mi!

- Bo tak jest - komunikuje tym razem spokojnym tonem. - Postanowił mnie zdenerwować i mu się to udało. Przepraszam skarbie, nie powinienem tak gwałtownie reagować - mówi ze skruchą i mnie do siebie przytula.

Skoro Niall zaczął już działać przeciwko mnie to znak, że nie mogę mu już w żaden sposób ufać.

***
Jak tylko Louis gdzieś wychodzi to szybko kieruję się do pokoju Nialla. Wchodzę bez pukanie, a on na szczęście tu jest.

- Ogromnie się cieszę z twoich nagłych odwiedzin... - chce jeszcze coś powiedzieć, ale mu przerywam.

- Jak mogłeś? - pytam z prestnsją.

- Nie rozumiem o co ci chodzi, możesz mi to wytłumaczyć - spokój z jakim wypowiada te słowa jeszcze bardziej mnie rozdrażnia.

- Chcesz mnie skłucić z Louis'em nawymyślałeś sobie jakich bzdur. Dlaczego się tak uwziąłeś żeby znowu zniszczyć mi życie? Raz ci nie wystarczy? - może sobie mówić, że nie jest temu winien, ale ja wiem swoje, on wraz z zamordowaniem mojej rodziny zrujnował mi życie.

- Ja chcę jedynie twojego dobra - mówi i niebezpiecznie blisko się do mnie zbliża. Łapię mnie w pasie i mocno do siebie przyciąga.

Następnie łapię mnie za tył głowy i zaczyna całować. Próbuję się wyrwać, ale przestaje jak słyszę dźwięk otwierających się drzwi.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Zaufaj mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz