Zm19
Pov Victoria
- Nie pocałuje cię, doceń to, że z tobą jestem - nie mogę spełnić tej prośby Nialla. Zacząłby on sobie wyobrażać nie wiadomo co i byłyby z tego same problemy.- Ja naprawdę nie za dobrze się czuję, pozwól mi przed śmiercią jeszcze przynajmniej raz posmakować twoich słodkich usteczek - kładę dłoń na jego policzku, dzięki czemu wyczuwam, że jego oddech jest zbyt powolny.
Może on jednak nie przesadza?
- Skup się na swoim oddechu i przestań rozmawiać, tak będzie dla ciebie lepiej - mówię do niego. Zabieram też dłoń z jego policzka.
- To chociaż się do mnie przytul, chcę byś była blisko mnie - tej próby już nie mogę mu odmówić. Kładę się obok niego i opieram swoją głowę o jego tors. Nie jest to dla mnie tak nieprzyjemne jak być powinno. Dlatego jest taka słaba i tak szybko mu ulegam?
- Mogę coś powiedzieć? - pyta czym wywołuje u mnie śmiech.
- Tak.
- A gdybyś miała wybór to związałabyś się z Louis'em z własnej woli? I czy gdyby nie te wydarzenia z przyszłości to miałbym u ciebie szansę.
Zadał mi dwa ogromnie trudne pytania mogłabym mu odpowiedzieć szczerze, ale nie mam prawa robić mu nadziei na coś co nigdy nie będzie miało miejsca. To by było zbyt okrutne.
- Prawdopodobnie tak chociaż nie wiem czy moim rodzice pozwoliłby na związek, kimś o tyle starszym ode mnie co Louis, a jeśli chodzi o ciebie to nic poza przyjaźnią nie mogłabym ci zaoferować - zręcznie kłamie.
- Wybacz, ale ci nie wierzę - czyżbym za mało się postarała? - A już na pewno w tym pierwszym, nie mówisz prawdy, bo boisz się, że to powiem Louis'owi, ale ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Zależy mi na tobie.
Podnoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy.
- Przestań mówić mi takie rzeczy i przede wszystkim prowokować Louisa.
- On na ciebie nie zasługuje... - chce jeszcze coś powiedzieć, ale przerywa nam otworzenie się drzwi. Spoglądam w tamtą stronę i widzę Harry'ego.
Od razu podnoszę się z łóżka.
- Poszło nam szybciej niż myśleliśmy - komunikuje Styles i wchodzi w głąb pomieszczenia. - Zadzwoniłem już po Louisa, w obecnej sytuacji lepiej żeby był na miejscu.
- I zaraz pewnie dostanę opierdziel, że dałem się potrzelić - mówi Niall.
- To akurat nie była twoja wina, atakowali w tylko ciebie co jest mocno dziwne - komunikuje Harry. - Możesz już iść Vicky - zwraca się tym razem do mnie.
- A ja się nie zgadzam - odzywa się Niall. - Skoro już zostałem ranny to oczekuje najlepszej opieki jaka tylko może być, a ty nie obraź się w porównaniu z Victorią wpadasz słabo. Niech się mną zajmie póki Louis nie wróci, bo wtedy zostaniesz tylko ty.
- Zgadzasz się.
Kiwam jedynie głową, a on wychodzi.
- Mamy więc kilka godzin póki nie wróci twój zazdrosny chłopak. Mam nadzieję, że jak się dowie o tym, że się mną opiekowałaś to nie zamorduje mnie w nocy - żartuję.
Mi jednak wcale nie jest do śmiechu. Louis już raz posunął się do próby jego zabójstwa, więc drugi raz nie powinien stanowić dla niego problemu.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18