24

1.6K 64 5
                                    


Pov Louis

- Co ty robisz? - pyta mnie zaszokowany. Nie ściskam mu mocno gardła, więc ma możliwość mówienia. Przynajmniej na razie. Jeśli nasza rozmowa nie pójdzie po mojej myśli to udusze go gołymi rękoma. Musiał zapłacić za swoje błędy.

- Naprawdę myślisz, że jestem taki głupi żeby nie zauważyć, że robisz wszystko by odciągnąć ode mnie Victorie. To ty jesteś kompletnym idiotą skoro myślisz, że nic z tym nie zrobię.

- Nie mam pojęcia co sobie ubzdurałeś, zaczynasz już powoli mieć obsecje, zgłoś się do lekarza, póki nie jest za późno - on mnie umyślnie prowokuje.

- Czyli zaprzeczasz, że Victoria ci się podoba? - zabieram rękę z jego gardła.

- Oczywiście, że nie. Ty, w odróżnieniu od ciebie podoba się jej uosobienie i charakter. Ciebie Torii pociąga tylko fizycznie, obchodzi cię tylko to, że ma śliczne i ponętne ciało - on się ogromnie myli. Moje uczucie do Vicky są szczerze, ale jemu nie zamierzam się z tego tłumaczyć, to tylko moja sprawa.

- Dobrze ci radzę, jeśli jeszcze kiedyś zbliżysz się do Victorii to cię zabije. Ona już wystarczająco przeszła i nie musi jeszcze cię oglądać. Jak się wprowadzimy to wreszcie będzie miała od ciebie spokój - komunikuje mi i opuszczam jego pokój.

Choć otwarcia nie wypowiedział mi wojny wiem, że muszę teraz ogromnie na niego uważać. Najgorsze jest to, że nie jest już całkowicie obojętny mojej Vicky.

***
Od kilku dni jestem całkowicie ignorowany przez moją ślicznotkę. Owszem uśpiłem ją jeszcze dwa razy chloroformem, bo Horan uparcie twierdził, że źle się czuję i woli zostawać w domu. Victoria w ogóle mi tego nie ułatwiała. Specjalnie długo wstrzymywała oddech bym musiał patrzeć jak się męczy. Doskonale wiedziała, że to mnie zrani.

- Jeśli źle się czujesz to nie musisz dziś iść do szkoły - informuje ją. Naprawdę nie wygląda ostatnio za dobrze. Prawie nie je i mało się odzywa.

- Mam sprawdzian z chemii. Długo się na niego uczyłam.

Podchodzę do niej i przytulam ją do siebie. Ona nawet mnie nie obejmuje tylko stoi nieruchomo.

- Zadzwoń do mnie od razu jak skończysz lekcje, a najlepiej jak już napiszesz ten sprawdzian. Nie mam nic ważnego do roboty, więc z przyjemnością po ciebie przyjadę.

- Dobrze - odpowiada cicho, a ja całuję ją w policzek, mam ochotę skosztować jej słodkich usteczek, ale zdaję sobie sprawę z tego, że najpewniej by tego nie odwzajemniła.

- Kocham cię skarbie - nie mówiąc nic wychodzi.

Muszę coś zrobić żeby odzyskać jej zaufanie, bo ta sytuacja, która teraz jest mnie wykańcza. I dalej tego nie zniosę.

Idę do kuchni, bo potrzebuję teraz mocniej kawy. W jak najbliższym czasie muszę wymyślić sposób na udobruchanie Vicky.

Po dwóch godzinach bezowocnego przeglądania internetu w celu znalezienia pomysłu na niespodziankę dla mojej ślicznej. Mój telefon wydaje z siebie dźwięk. Patrzę na wyświetlacz i dostrzegam, że dzwoni do mnie wychowawczyni Victorii, ta baba mnie nie cierpi, więc ciągle mnie kontroluje pomimo tego, że Vicky nie sprawia żadnych problemów.

Odbieram jednak to połączenie.

- Musi Pan jak najszybciej przyjechać do szkoły - jej głos jest wskazuje, że jest roztrzesiona zaczynam się denerwować.

- O co chodzi?

- Nie mam pojęcia jak to się stało, ale jakiś zamaskowany mężczyzna porwał Victorie ze szkoły.

O cholera.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Jak się postaracie to może nawet dostaniecie go dziś.

Zaufaj mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz