30

1.5K 53 6
                                    


Pov Victoria

Zastanwiam się czy nie mam przypadkiem omamów słuchowych. Przecież to nie możliwe żeby Louis teraz zaproponował mi ślub. Jestem na to zdecydowanie za młoda i nie wspomnę już o tych wątpliwościach, które ciągle mnie dręczo.

- Ty nie mówisz poważnie? - mam nadzieję, że powie mi iż żartuję i nie mam czego się bać.

- Najpoważniej na świecie skarbie. Chcę byś wreszcie wiedziała na czym stoisz. Jako moja żona będziesz całkowicie pewna moich uczuć, mam też na oku pewien dom. Jeśli ci się spodoba to go kupię. Zamieszkamy sami i nareszcie poczujemy się jak prawdziwa para - dotyka moich rąk i spogląda mi prosto w oczy. W jego spojrzeniu widzę iskierki radości. On naprawdę jest szczęśliwy.

Jest mi ciężko z tym, ale muszę złamać jego marzenia, nie chcę go zranić, ale nie mam wyjścia.

- Nie chcę tego, nie jestem gotowa na ślub. To stanowczo za wcześnie... - przerywa mi kładąc dłoń na moich ustach.

- Rozumiem, że się boisz. Szczerze to ostatnio sam miałem w związku z tym wątpliwości. W końcu to ważna rzecz, ale z drugiej strony i tak nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie.

Zabieram jego rękę.

- Ślub to jedynie formalność, nie potrzebujemy go. Niech pozostanie tak jak wcześniej - owija ramiona wokół mojej tali i mnie do siebie przyciąga.

- Wiem, ale pragnę byśmy byli już na zawsze załączeni. To moje jedyne Marzenie, no może poza posiadaniem z tobą dzieci. Wtedy stworzymy już najprawdziwszą rodzinę - nie daje mi możliwości na odmowę, bo atakuje moje usta czułym pocałunkiem. Nie jest on jednak tak przyjemny jak ten od Nialla.

Po krótkiej chwili jednak kończę tego buziaka. A następnie odsuwam się i podchodzę do okna, na szczęście jest otwarte, bo potrzebuję teraz dużo świeżego powietrza.

***
Louis jest tak podekscytowany tym ślubem i ciągle o tym mówi. Na szczęście Niall gdzieś poszedł i nie ma jeszcze o niczym pojęcia. Boję się trochę reakcji, liczę na to, że nie zdradzi się przed Louis'em z uczuć do mnie. Inaczej mielibyśmy ogromne kłopoty.

- Jutro pojedziemy wybrać ci suknię ślubną. Jest mało czasu, więc nie wiem czy dadzą radę uszyć ją na miarę. Chociaż jak porządnie im zapłacę to zrobią to w tydzień albo i mniej.

- A gdzie czas na na niesienie poprawek? Chcę by moja suknia ślubna była doskonała - ciągle staram się to wynajdywać coraz to nowe wymówki. Niech on zrozumie, że ja tego nie chcę.

- Zrobię wszystko by taka była.

- Chociaż wiesz, wcale nie musisz się starać - podnoszę się do pozycji stającej. - I tak przecież nie będę mogła nikogo zaprosić, bo wszyscy myślą, że jesteś moim kuzynem.

- I tak już nie wrócisz do tej szkoły - no i kolejna informacja, którą mi tak po prostu oznajmia. Następna ingerencja w moje życie.

- Nie chcę innej szkoły.

- Wcale nie musisz, niedługo skończysz osiemnaście lat, poza tym w naszym kraju zbytnio nie egzekwuje się obowiązku szkolnego.

Tego jest już dla mnie za dużo. Idę prosto do drzwi wyjściowych, a następnie wychodzę z domu.

A po kilku krokach natykam się na Nialla.

Chytam go za rękę i prowadzę do bramy.

- Musimy poważnie pogadać, ale nie tutaj.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

A i takie jedno pytanie dotyczące jednego z moich opowiadań. Jak ktoś może zabić ukochaną osobę, ale tak żeby to było w afekcie.

Zaufaj mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz