22

1.7K 61 13
                                    


Pov Victoria

Wiem, że dla swojego bezpieczeństwa powinnam jak najszybciej opuścić to pomieszczeń, bo jak Louis znowu nas przyłapie to tym razem pewnie nie będzie taki łaskawy jak wcześniej. Jednak ja zamiast martwić się o siebie to bardziej boję się o niego.

- Nie powinieneś był wstawać. Twój stan nadal nie jest na tyle dobry byś mógł urządzać sobie teraz spacery - nie chcę by szwy mu popękały.

- Jak tylko dowiedziałem się od Harry'ego, że do mnie nie przyjdziesz, bo sama źle się czujesz to zrozumiałem jak wielki błąd popełniłem prowokując Louisa. Następnym razem jak będę chciał go wkurzyć to zrobię tak by swoją złość przelał na mnie niż na ciebie.

- Najlepiej w ogóle go nie denerwuj. I wracaj już do siebie, potrzebujesz dużo odpoczynku.

- Chcę jednak wiedzieć czy cię nie skrzywdził, jeśli tak to... - przerywam mu zanim skończy swoją wypowiedź.

- Nie, Louis mnie kocha i nigdy nie posunął by się do skrzywdzenia mnie - przynajmniej chcę w to wierzyć. Kocham Louisa i nie mogę widzieć w nim żadnego zagrożenia. Nasz związek wyglądałby wtedy dziwnie.

- Obyś nie doznała nigdy rozczarowania.

***
Jak się budzę to nie mogę uwierzyć własnym oczom. Louis stoi przede mną z tacą ze śniadaniem. Wstał wcześnie chociaż naprawdę tego nie znosi by zrobić mi jedzenie za czym także nie przepada. Sprawia to, że czuję się naprawdę zaszczycona.

- Nie musiałeś tego robić - nie jest to nic wyszukanego tylko zwykłe kanapki przez co nabieram pewności, że on zrobił to sam. Dodatkowo widzę kubek z cappuccino lub latte.

- Wiem, ale pomyślałem, że będzie ci przyjemniej. Poza tym jest to też w ramach przeprosin, bo za godzinę lub półtorej muszę wyjść i prawdopodobnie wrócę dopiero w nocy. Wiem, że miałem spędzać więcej czasu z tobą, ale to nie zależy ode mnie. Gdyby Niall zachował wszelkie środki ostrożności nie miałbym tylu kłopotów.

Najpierw sam kazał go zamordować, a teraz jeszcze o wszystko go obwinia. Louis, mam coraz większe wątpliwości czy na pewno znam Louisa tak dobrze jak wcześniej to zakładałam.

Nie odzywam się tylko biorę się za konsumowanie tego jedzenia. Ciągle jednak nie mogę pozbyć się z głowy myśli, że jak Louis wyjdzie to będę mogła pójść do Nialla. Rozum i instynkt samozachowawczy każe mi trzymać się od niego jak najdalej, ale coś innego silniejszego od tych dwóch przyciąga mnie do niego.

Jak kończymy jedzenie to Louis zaczyna się zachowywać niepokojąco dziwnie. Zabraniao wstawania z łóżka i kręci się po łazience szukając nie wiadomo czego.

- Pomóc ci w czymś? - pytam, ale nie słyszę odpowiedzi, nie ruszam się, więc z miejsca. Po chwili jednak wraca z białą buteleczką bez żadnej etykiety i sporym kawałkiem gazy. - Mogę wiedzieć co ty chcesz zrobić? - jego dziwne zachowanie zaczyna mnie już porządnie niepokoić.

Odkręca buteleczkę i wylewa sporo jakiego płynu na tę gaze. Następnie podchodzi do łóżka i siada na brzegu bardzo blisko mnie.

- Ufasz mi? - to pytanie zbija mnie z tropu.

- Oczywiście.

- To dobrze - komunikuje z uśmiechem na ustach. - Teraz przyłożę ci to do ust i nosa, a ty masz tylko głęboko oddychać. Zaśniesz i powinnaś się obudzić jak wrócę.

Jestem zaszokowana tym co powiedział. Nie daje mi jednak czasu na protest, bo przykłada mi to coś do twarzy.

- No już kochanie weź oddech - zachęca mnie, a ja widząc, że z nim nie wygram robię to co trzeba.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dodam dziś jeszcze jeden, a może nawet dwa.

Zaufaj mi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz