Pov VictoriaWiem, że bardzo źle zrobiłam mówiąc o wszystkim Niall'owi, ale on sprawił, że jakiś wewnętrzny głos w mojej głowie podpowiadał mi, że mogę mu to wszystko wyznać. Oby on tylko niczego głupiego nie zrobił.
- On nie miał prawa ci tego robić. Byłaś tylko dzieckiem i to dodatkowo bardzo przestraszonym. Wykorzystał to w jakiej sytuacji się znalazłaś - mocno mnie do siebie przytula. Jest mi bardzo przyjemnie.
- On mnie do niczego nie zmuszał - nie mówię prawdy, ale także do końca nie kłamie. Louis użył jedynie dobrych argumentów żeby mnie do tego przekonać. Wiedziałam, że nie mam prawa mu odmówić.
- Jakoś ci nie wierzę kochanie, zmanipulował cię. Najgorsze jest to, że to jest po części moją winą, gdybym nie wykonał rozkazu Louisa to może nic takiego by się nie stało.
Gwałtownie robię kilka kroków w tył.
- Louis nie chciał mieć nic z tym wspólnego, ale przypadkowo tam pojechał i tylko dlatego żyje - teraz już wiem, że napad na mój dom nie był pomysłem jedynie Nialla jak to wcześniej było mi mówione. Jednak wierzę też Louis'owi, bo przecież gdyby to on chciał się zemścić na moich rodzicach to na samym początku ja straciłabym życie. A on mnie objął jeszcze wtedy gdy moja mama umierała. Cały czas na nas patrzyła, nie mam pojęcia czy była martwa jak oni podpalali dom.
- Przecież wiesz, że to Louis podejmuje tu decyzję. Nic nie mogłoby się wydarzyć bez jego pozwolenia. On powiedział ci coś nie prawdziwego, a ty chciałaś w to uwierzyć, to nawet logiczne, bo chciałaś go idealizować.
Kręcę przeczącą głową i jeszcze bardziej się od niego oddalam.
- To nie może być prawda - biegnę do swojego pokoju i zamykam drzwi na klucz. Kładę się także na łóżku i zaczynam głośno płakać.
Doznałam kolejnego rozczarowania.
***
Budzi mnie dźwięk przekręcającego się zamka. Podnoszę głowę i widzę Louisa.- Czemu się zamknęłaś? Dobrze, że mam zawsze przy sobie zapasowe klucze, bo dziś masz bardzo mocny sen - mówi do mnie. Wygląd na bardzo zadowolonego.
Pewnie coś mu się udało, kolejny raz skrzywdził jakichś ludzi, bo właśnie na tym polega jego zajęcie.
- Masz podpuchnięte oczy - stwierdza i siada obok mnie. - Co ci się stało?
- Dlaczego mnie przez tyle czasu okłamywałeś? Nawet gdybym się dowiedziała prawdy to i tak nie miałam możliwości ucieczki przed tobą. I tak musiałabym pozostać z tobą i cię kochać - na jego twarzy widzę zdezoriętowanie.
- O co ci chodzi kochanie? Coś złego ci się przyśniło? - no i znowu zaczyna do mnie mówić jak do małego dziecka. Pewnie wolał jakbym nadal wierzyła, w każde jego słowo.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że zabójstwo moich rodziców było twoim pomysłem? Dlaczego przez te trzy lat mnie okłamywałeś, dużo bardziej wolałabym poznać prawdę. Teraz nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć.
Mam ogromny mętlik w głowie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18