Pov VictoriaAkurat matki Louisa to nie spodziewałam się nigdzie spotkać. A jeszcze tu, przecież z tego co pamiętam to ona mieszka w Londynie.
- Dowiedziałam się przypadkiem, że wyjechałaś i zostawiłaś Louisa. On jest zrozpaczony - spuszczam wzrok, bo naprawdę jest mi głupio, że do tego doprowadziłam. To właśnie tych wymówek boję się najbardziej.
- On nie dał mi innego wyboru, ale błagam Panią żeby mnie nie zdradziła. Nie chcę kolejny raz się przeprowadzać, chcę wreszcie trochę ustabilizować swoje życie - wiem, że najrozsądniej byłoby wrócić teraz do domu i o wszystkim poinformować Nialla. W końcu Louis to jej syn i to jego dobrem pani Marie będzie się kierować. A on pewnie chcę mnie odzyskać.
- Rozumiem cię. Po tym jak on cię zgwałcił prosiłem żeby dał ci spokój, ale on nie chciał mnie słuchać. Nie pasujecie do siebie, jesteś dla niego stanowczo za młoda - nareszcie ktoś rozsądny.
- Czyli Pani mnie nie wyda?
- Nie dziecko, nie pozwolę żeby mój syn cię skrzywdził.
***
- Musimy jak najszybciej stąd - mówi Niall po tym jak mu odpowiedziałam o całej tej sytuacji w centrum handlowym. Początkowo nie zamierzałam mu o tym wspominać, ale uświadomiłam sobie, że nie możemy budować naszego związku na kłamstwie. Nic z tego dobrego by nie wynikło.- Ona od samego początku była przeciwna mojemu związkowi z Louis'em nie chce mi się wierzyć, że teraz by mnie mu wydała. Poza tym nie zna naszego dokładnego adresu, mieszkamy dość daleko od tego centrum handlowego.
Patrzyłam tej kobiecie prosto w oczy i coś mi podpowiada, że ona mnie nie zdradzi.
- Mam złe przeczucia - odpowiada i zaczyna krążyć w kółko.
- Bo jesteś przewrażliwiony - komunikuje mu, podchodzę do niego i się przytulam. Muszę sprawić by był on mniej rozdrażniony.
Pov Louis
Oglądam na laptopie moje wspólne zdjęcia z Victorią, nic poza wspominiami mi nie pozostało, więc korzystam z jedynego sposobu by chociaż odrobinę poczuć, że ona jest w pobliżu.
Nagle ktoś wchodzi do pomieszczenia bez pukania, spodziewam się, że to jest Harry, więc nie odrywam nawet wzroku od ekranu laptopa. Nawet gdy piję to nie odwracam wzroku od zdjęć z Victorią.
- Nie pomyślałam, że aż tak bardzo się staczasz - do moich uszu dociera głos mojej matki. Tylko jej mi tu brakowało, znowu będę musiał wysłuchiwać jej ciągłych pretensji.
- Dziś to nie ja próbuję namierzyć Vicky, więc mam wolne. Idź sobie, bo potrzebuję trochę odpoczynku.
Jestem trzeźwy tylko wtedy gdy staram się namierzyć Victorie, wtedy nie mogę przegapić żadnego tropu.
- Ona wcale nie chce byś ją odnajdywał. Odnalazła spokój, może żyć tak jak sama będzie chciała - jak tylko dociera do mnie sens tych słów to od razu odkładam laptopa.
Podnoszę się także z łóżka.
- Skąd to wiesz? Widziałaś się z nią? - pochodzę bliżej.
- Tak, przysięgłam jej, że nic ci nie powiem, ale wolę byś wyrzucił ją sobie z głowy. Nie pasujecie do siebie. Wiedz też, że nie powiem ci gdzie ją widziałam - oznajmia mi pewnie.
Uśmiecham się delikatnie.
Ja akurat jestem gotów na wszystko żeby się tego dowiedzieć. Nie cofnę się przed niczym.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarzy to następny dostaniecie jeszcze dziś.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18