Pov LouisOgromnie się denerwuje, sądziłem, że dzień mojego ślubu z Victorią będzie dla mnie najszczęśliwszym dniem mojego życia, oczywiście jestem zadowolony z tego, że nareszcie będę posiadał papier potwierdzający moje prawo do niej. Nerwy ponoszą mnie pewnie dlatego, że Vicky gdzieś wyszła i miało jej to zająć jedynie chwilę, a nie ma jej już od półtorej godziny.
Jak nie wróci za kilka minut to nie zdążymy do urzędu. Na razie zrezygnowaliśmy z uroczystości w kościele, to by za bardzo odwlekło w czasie moje plany. Dzwonię do niej kilka razy, a jedynie włącza się poczta głosowa. Mam coraz to gorsze przeczucia, bo posłuchałem prósb Vicky i nic nie zrobiłem temu jej wujkowi. Nawet nie zapytałem jej się gdzie on mieszka. A skoro już raz posunął się do uprowadzenia jej to znowu mógł to zrobić. Kolejny raz spróbować mi ją odebrać.
Chodzę po salonie ciągle wyglądając przez okno. Liczę na to, że zaraz zobaczę wracającą Victorię. Nie zamierzam jej robić żadnej awantury. Przełożę też ten ślub, nie powinienem tak na nią naciskać. Poczekamy aż chociaż skończy osiemnaście lat. Będzie miała więcej czasu żeby się z tym oswoić.
Jak w zasięgu mojego wzroku pojawia się Horan to mam ochotę go rozszarpać. Wiem, że to on mieszał w głowie Vicky. Robił wszystko co się da by ją ode mnie odsunąć.
- Wiedziałem, że to tak się skończy. Za bardzo ją osaczałeś, nie mogła tego znieść, więc uciekła. Wcale jej się nie dziwię, raz zauważyłem ślady na jej szyi. Często ją biłeś? - jego słowa doprowadzają mnie do białej gorączki. Dobiegam do niego, a następnie zaczynam go z całej siły uderzeć gdzie popadnie.
- Co ty robisz. Zostaw go - Harry odciaga mnie od Nialla. Jak emocje opadają to zauważam, że jakiejś ogromnej krzywdy to mu nie zrobiłem. Szkoda.
- Obwinia mnie, że Victoria od niego odeszła. Chociaż powinien poszukać problemu w sobie - ociera krew ze swojej wargi.
- Wynoś się stąd! - rzucam w jego stronę. Mam już dość jego obecności. Za długo to znosiłem, szkoda, że nie zamordowałem go trzy lata temu, wtedy zaplusowałbym tym u Vicky.
Nikt by nie także nie próbował nas skłócić.
- Nie wygłupiaj się - odzywa się Harry.
- Z ogromną chęcią to zrobię. Ogromnie się też cieszę, że nie będę już musiał mieć z tobą nic wspólnego. A ty sobie zostań tu sam - przysięgam, że gdyby nie Styles to roztrzaskałbym jego głowę o podłogę. Albo przynajmniej bym go uszkodził.
- Opanuj się, Vicky wszystko przemyśli i wróci - patrzę na niego wściekle.
- Czy tylko ja wierzę, że ona mnie nie zostawiła, a ktoś ją znowu porwał. To jest bardzo możliwe, jej wujek już raz się do tego posunął, mógł jeszcze raz! - dlaczego z taką łatwością wierzą, że ona mnie opuściła. Przecież to nie możliwe.
Ona mnie kocha, wiem to. Zrobię więc wszystko żeby ją odzyskać.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18