Pov VictoriaPrzez to co powiedział Zayn nie mogę nawet usiąść w spokoju. Nie chcę żeby Niall'owi coś się stało i mam ochotę zadzwonić do Louisa i błagać go by to wszystko odwołał. Poza tym nie rozumiem jak mój Louis mógł się do czegoś takiego posunąć. Wiem, że nie jest jakimś kryształowym człowiekiem, ale z Horanem zna się od dawna, więc skazanie go na śmierć nie powinno mu tak łatwo przyjść.
A może to ja jestem temu wszystkiemu winna. Louis nieźle się wkurzył jak przez Nialla spadłam z tych schodów. Jednak to chyba nie jest powód żeby kazać kogoś zabijać?
Jak tylko słyszę tarzaśnięcie drzwiami to szybko wybiegam ze swojego pokoju. Próbuję także ukryć swoje emocje, nie mogę dać po sobie nic poznać.
- Victoria! - na korytarzu wpadam na Harry'ego. Wygląda on na mocno zdenerwowanego. - Dobrze, że cię widzę, musisz nam pomóc.
- Jasne, ale powiedz mi najpierw o co chodzi? - podstępem próbuję się dowiedzieć co się stało.
- Nie mam pojęcia jakim cudem, ale trafili Nialla. Byliśmy u naszego zaufanego lekarza, ale ten tylko wyciągnął kule i go pozszywał. Nie zrobił tego jednak w sterylnych warunkach, więc trzeba się nim zająć, a my musimy jeszcze pojechać i tam posprzątać. Wiem, że za nim nie przepadasz, ale musisz. przynajmniej przy nim posiedzieć. Nie można zostawiać go teraz samego - przerywam mu ten jego monolog, bo widzę, że mam jeszcze zamiar coś powiedzieć.
- Idę do niego, a wy sobie tam robicie co tylko potrzeba.
- Jesteś cudowna - przytula mnie i całuję w policzek, a następnie biegnie w stronę drzwi wyjściowych.
A ja szybkim krokiem zmierzam do pokoju farbowanego blondyna. Wchodzę bez pukania i jak tylko przekraczam próg to widzę go leżącego na łóżku. Po kilku krokach dostrzegam jak on źle wygląda. Twarz blada i bez żadnego wyrazu.
- Cieszę się, że mimo wszystko postanowiłaś mnie odwiedzić. Nawet jeśli to mają być ostanie godziny mojego życia.
- Nie mów głupot. Nie umrzesz - komunikuje i siadam na brzegu jego łóżka.
- Chcę byś wiedziała, że jestem pewny iż to sprawka Louisa. Obecnie nikt nienawidzi mnie bardziej od niego. A mówię ci to dlatego, bo nie chcę byś zmarnowała sobie z nim życie. On cię skrzywdzi.
- Nie rozmawiajmy już o Louis'ie. Teraz to ty jesteś najważniejszy - łączę nasze dłonie.
- Wiesz, że marzyłem żeby usłyszeć od ciebie te słowa. Wyobrażałem sobie też, że powiesz jak bardzo mnie kochasz, jednak to pewnie nigdy nie nastąpi. Ważne, że jesteś przy mnie - mocniej ściska moją dłoń. A także trochę się uśmiecha. Cieszę się, bo czuję iż to ja jestem winna tego co go spotkało.
- Mogę z tobą znowu posiedzieć ile tylko będziesz chciał, mogę też spełniać twoje życzenia. Wszystko byś tylko wyzdrowiał - i zagłuszę tym swoje wyrzuty sumienia.
- No to mnie pocałuj, od razu się lepiej poczuje.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18