Pov VictoriaNie rozumiem słów wypowiedzianych przez Zayna są dwie możliwości albo już całkowicie mu odbiło, ale coś zarzył i to coś musiało być strasznie mocne.
- Nie nazywaj mnie tak, na szczęście nic nas nie łączy - komunikuje mu i chcę przejść, ale on zagradza mi drogę. Dlaczego nie może mi dać spokoju? Przecież raz na zawsze zniknę z jego życia. Zawsze sądziłam, że jedynie o to mu chodzi.
- Mylisz się. Chociaż nie jesteśmy do siebie w ogóle podobni to łączy nas wspólna matka. Która mnie oddała zaraz po narodzinach, a ciebie zdecydowała się wychować. Dlatego też tak bardzo cię znienawidziłem - dopiero teraz jego słowa nabierają sensu. Chociaż i tak nie mogę pojąć czemu w takiej sytuacji pozwolił na zabicie mamy.
I dlatego przez cały czas to wszystko ukrywał?
Mam ochotę zadać mu mnóstwo pytań, ale nim otwieram usta to pojawia się Niall.
- Musimy się śpieszyć - chwyta moją walizkę, a wolną dłonią moją rękę, ale ja nie idę za nim. Po tym co usłyszałam nie mogę odejść bez dowedzienia się całej prawdy. - Torii, chyba się nie rozmyśliłaś? - pyta się mnie.
- Wiedziałeś, że on jest moim bratem? - mam nadzieję, że odpowie przeczącą potrzebuje chociaż w nim mieć oparcie. Nie mogę być okłamywana przez wszystkich.
- Musiałeś jej teraz o tym powiedzieć? - zwraca się do Zayna z pretensją. Czyli i on nie był ze mną całkowicie szczerzy. Mogłam się tego spodziewać, ale moja głupia ufna natura znowu mnie zgubiła. - A zresztą nie ma czasu do stracenia - tym razem mocniej mnie ciągnie, a ja już się nie sprzeciwiam tylko idę za nim.
To nie jest miejsce na poważną rozmowę, ale na pewno ją z nim przeprowadze.
***
- Dlaczego się do mnie nie odzywasz? - pyta mnie Niall po około dwóch godzinach podróży. Ja przez ten czas patrzyłam się jedynie w okno.- Jest jeszcze coś co przede mną ukrywasz?
- Tak - odpowiada krótko, a ja przyznaję, że nie tego się spodziewałam. Jeśli odpowiadziałby nie to pewnie bym mu nie uwierzyła, bo on powinien powiedzieć to co ja chcę usłyszeć. Przynajmniej Louis zawsze tak robił.
- Powiesz mi to kiedyś?
- Oczywiście. Teraz będę ci mógł mówić wszystko, wcześniej wolałem tego nie robić. Twój instynkt samozachowawczy nie jest zbyt dobrze rozwinięty, a poza tym masz talent do pakowania się w kłopoty, więc nie chciałem cię dodatkowo narażać.
Uśmiecham się na jego słowa, które są samą prawdą. Nie raz robiłam coś takiego głupiego, że sądziłam, że Louis nie wytrzyma i mnie zabije.
A to właśnie jest największa z nich. Wiem, że jak tylko on mnie odnajdzie to tym razem naprawdę zamorduje. Nie będę jednak miała mu tego za złe. Po tym co zrobiłam należy mi się.
- Nie boisz się, że przeze mnie zginiesz? - ta opcja jest szalenie prawdopodobna. Niestety.
- Ani trochę. Życie bez ciebie jest gorsze od śmierci.
Oby tylko tego nie żałował. Coś mi podpowiada, że Louis tak łatwo nie zniknie z mojego życia.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Zaufaj mi
FanfictionVictoria w wieku czternastu lat przeżyła największą tragedię jaka może się tylko wydarzyć. Na jej oczach zostali zamordowani jej rodzice. A na dodatek została zmuszona zamieszkać z ich oprawcami. Może zawierać wulgaryzmy i sceny +18