Blondyn siedział na łóżku w swoim pokoju i płakał. Trwało to już ponad godzinę, dokładnie od kiedy przyszedł Yoongi hyung.
Chłopak miał ochotę do niego pójść, ale wiedział, że na dole znajduje się również Jeon, którego nie miał ochoty nawet słyszeć, a co dopiero widzieć.
Młodszy przetarł swoje zmęczone już oczy, starając się unormować swój oddech, ale za każdym razem wybuchał bezgłośnym szlochem. Nie panował nad tym.
Może zacznijmy od powodu jego łez.
Blondyn był szantażowany, prześladowany, poniżany, bity, dodatkowo w przeciągu ostatnich dni w jego życiu wydarzyło się na prawdę dużo przykrych rzeczy. Te wszystkie złe emocje się w nim kumulowały. Były benzyną, a Jeon w tym wszystkim posłużył jedynie za zapalniczkę.
Chłopak trząsł się, wbijał paznokcie w nadgarstki i dławił własnymi łzami. Czuł się okropnie, bolała go głowa, krwawiło mu serce oraz dłonie.
Chciał umrzeć.
Po jakimś czasie usłyszał pukanie do drzwi, ale nie odpowiedział, nie potrafił odpowiedzieć. Osoba po drugiej stronie po prostu weszła do środka, a jej wzrok od razu spoczął na wątłym ciele, zwiniętym na pościeli.
— Tae.. — Wyszeptał cicho, hebanowłosy i podszedł bliżej. Chwilę się wahał, aż w końcu usiadł obok niego i przytulił.
Taehyung mimo wątpliwości, wtulił się w starszego, pozwalając swoim łzą, moczyć jego ubranie.
Jego serce przyspieszyło, jednak szloch się uspokoił. Łzy coraz rzadziej opuszczały jego piękne, szklane oczka. A jego ciało nareszcie przestało drżeć.
Aczkolwiek nie puścił go, a jedynie mocniej się wtulił i wygodniej ułożył w ramionach starszego.
Było mu ciepło i dobrze. Czuł się odrobinę bezpieczniej i lepiej. Lecz bądź co bądź nie zapomniał o wszystkim co zdąrzyło się wydarzyć. Po prostu chciał od tego na chwilę odpocząć i korzystać z czego może, bo wiedział, że następnego dnia mógł już nie mieć okazji do przytulania czy przyjaznej rozmowy.
— Już dobrze, Tae, wszystko w porządku.. — Kontynuował uspokajanie młodszego, delikatnie gładząc jego plecy.
— Dziękuję. — Wyszeptał cicho, obejmując kark hebanowłosego. — Hyung wciąż tu jest? — Zapytał.
— Nie ma, powiedział, że musi coś jeszcze załatwić.. — Odpowiedział, lekko się uśmiechając.
— O czym rozmawialiście? — Dopytał, chcąc zacząć jakiś temat.
— Nie wiem czy mogę Ci o tym powiedzieć. — Westchnął. — Ale w porządku, po prostu nic im o tym nie mów, okej?
— W porządku i.. Im? — Zmarszczył brwi.
— Yoongi wczoraj wieczorem trochę zaszalał i poleciał w ślinę z Parkiem. — Rzucił, wzruszając ramionami. — Wiem, że to już brzmi okropnie, ale słuchaj dalej. Hyung stwierdził, że to nie było takie złe jak myślał i potrzebował rady, bo totalnie nie wiedział co zrobić.
— Oczywiście, że tak. Powiedziałem mu, że jak wytrzeźwieje to ma pojechać do niego i razem dojść do jakiegoś wniosku. — Westchnął. — Ale hyung powiedział, że chyba jestem popierdolony i on nigdy w życiu nie pojedzie z czymś takim do Parka. Wiesz.. Znają się długo, są najlepszymi przyjaciółmi i to może być dla nich obu chora sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca.
— Rozumiem.. A-ale to nic złego. Znaczy.. To, że hyung chyba czuje coś więcej do Jimina, nie jest niczym złym. Pomijając fakt, że ma dziewczynę.. — Odkaszlnął i kontynuował, blondyn. — A ten pomysł z rozmową jest naprawdę dobry. Szczególnie, że Park też lubi hyun-
— Co? Skąd ty to wiesz? — Przerwał blondynowi, wypychając językiem swój lewy policzek.
— Sam mi to powiedział. Może byliśmy pijani, ale po alkoholu ludzie najczęściej są szczerzy do bólu. — Powiedział, przypominając sobie dzień ze starszym.
— A wiesz, że to bardzo możliwe? Czekaj. Muszę zadzwonić do Yoongiego, zaraz wrócę, dobrze? — Zapytał, wyciągając ze swojej kieszeni telefon.
Tae tylko kiwnął twierdząco głową i odsunął się, by starszy mógł wstać. Jeon podniósł się z łóżka, pocałował go krótko w czoło i wyszedł, wybierając odpowiedni kontakt w telefonie.
Blondyn znów został sam, ale był dużo mniej spięty. Czuł się lepiej, więc po prostu się położył, bawiąc swoim telefonem.
_____________ bealiened Kilka minut temu
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.