ⒸⒾⓃⓆⓊⒶⓃⓉⒺ

4.8K 293 187
                                        

Blondyn obudził się rano, leniwie szukając drugiego ciała, obok siebie, jednak zastał jedynie zimne prześcieradło, co dosyć mocno go zasmuciło. Otworzył niechętnie oczy, przecierając twarz dłońmi. Oczywiście nie był wyspany ani trochę, dodatkowo goniły go wyrzuty sumienia, kiedy zrozumiał, iż ominął kolejny dzień w szkole..

Podniósł się do siadu i rozejrzał po pomieszczeniu. Było strasznie chłodno, dlatego od razu narzucił na siebie bluzę, którą jeszcze kilka godzin wcześniej tam zostawił. Powoli wstał na równe nogi i chwycił swój telefon, kolejno opuszczając pokój.

Na korytarzu było jeszcze zimniej, przez co chłopaka nagle ogarnęły dreszcze. Tae był dosłownie jak mały kotek, co sam często powtarzał. Potrzebował tylko dużo ciepła i miłości, a reszta świata była mu obojętna. Szkoda, że miłości nigdy nie doświadczył, a ciepło było jedynie ulotne i krótkie..

Kiedy w końcu skupił swoją uwagę na czymś innym niż gęsia skórka, usłyszał nieprzyjemne hałasy, dobiegające z parteru. Była to dość ostra kłótnia, pomiędzy Jooeun hyungiem oraz Jeonggukiem.

Blondyn nie byłby sobą, gdyby tam nie zszedł i nie zaczął podsłuchiwać, prawda?

Starszy zachowywał się niedorzecznie w stosunku do hebanowłosego. Podpuszczał go i jeszcze bardziej go obrażał przez fakt, iż ten coraz bardziej się denerwował. Widać było (przynajmniej Kim to widział), że chłopak był na skraju pomiędzy płaczem, a zabiciem swojego brata. Ciężko było rozczytać jego emocje, ale na pewno nie były one pozytywne.

Najmłodszy szczerze się bał, kiedy Jooeun zaczynał z kolejnymi tekstami, a ostra szczęka Gguka drżała ze złości, prawdopodobnie krusząc jego zęby, ale jego serce się zatrzymało, kiedy starszy wspomniał o ich ojcu. O tym, że hebanowłosy zawsze był syneczkiem tatusia i zawsze był taką samą pizdą jak on..

Wtedy w młodszym Jeonie coś pękło. Szybko i mocno się zamachnął, najwyraźniej próbując roztrzaskać czaszkę starszego na kawałeczki, a Tae w panice, szybko zaczął wracać po schodach na górę.

Ale blondyn nie byłby również sobą, gdyby czegoś nie odjebał, prawda?

W pośpiechu, potknął się o własne nogi w efekcie czego, spadł na sam dół. Spadł niczym świeżo posmarowany chleb, dżemem (lub w tym wypadku twarzą) na podłogę. Wywołał przy tym niesamowicie dużo, niepotrzebnego hałasu, który nie mógł ujść na uwadze rodzeństwu.

Młodszy wychylił się zza mebli i spojrzał na blondyna, który przez strach nie mógł się ruszyć. Drugi od razu do niego dołączył i w środku zaczął umierać ze strachu.

— Tae.. Co ty robisz? — Zapytał niepewnie, hebanowłosy.

— Idę do kuchni. — Rzucił, szukając bezpiecznej odpowiedzi.

— Na leżąco? — Wtrącił się drugi, a Taehyunga od razu ogarnęła fala wstydu.

Nie odpowiedział już, po prostu zaczął się podnosić, chociaż było to utrudnione przez obolały nadgarstek. Gguk widząc, że najmłodszy ma problemy, szybko do niego podszedł i pomógł mu wstać.

— Coś Cię boli? — Zapytał już łagodniejszym tonem, lustrując chłopaka.

— Ręka, ale wszystko jest w porządku, zaraz mi przejdzie. — Powiedział, sam niezbyt sobie wierząc.

— Oj, Taeś.. — Westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą. — Chodźmy do mnie, postaram się to naprawić.

— J-jasne.

________________

Starszy zamknął za nim drzwi i kazał mu usiąść na łóżku, samemu szukając czegoś w szafie. W końcu wyciągnął z niej małą apteczkę i uśmiechnął się.

ηιяναηα || ʋӄօօӄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz