ⒸⒾⓃⓆⓊⒶⓃⓉⒺ ⒺⓉ ⒸⒾⓃⓆ

4.2K 248 48
                                    

Jak powiedział tak zrobił.

Już po chwili Tae mógł usłyszeć głośne pukanie do drzwi wejściowych oraz donośny głos starszego. Niedługo zajęło brunetowi dotarcie do toalety, gdzie zapukał już znacznie ciszej, spokojnie wołając Taehyunga. Blondyn otworzył drzwi i opierając się o nie, wyszedł z pomieszczenia.

Yoongi dokładnie widział krzywdę w oczach Kima i nie było to niczym przyjemnym.

Nawet jeśli sam na początku sprawiał, że łzy płynęły strumieniami po jego lekko zaczerwienionych policzkach..

Nawet jeśli sam sprawiał, że młodszy chłopak zwijał się z bólu..

Od kiedy ich relacja się poprawiła, nie mógł patrzeć na jego strach. Nie tylko ze względu na fakt, iż w pewien sposób się przyjaźnili, ale policja szybko doszłaby do nich, gdyby Tae zrobiłby sobie krzywdę i wtedy dopiero mieliby problemy..

Ale to Jungkook był tym lekkomyślnym dzieciakiem, który nie potrafił tego zrozumieć. To był też powód dla, którego brunet nie chciał wchodzić w żaden z "idealnych planów" młodszego.

Nawet jeśli go kochał jak swojego własnego brata, to bez wahania byłby w stanie potwierdzić, że hebanowłosy był po prostu idiotą, zniszczonym do szpiku kości. Oczywiście, że starszy próbował go trochę.. Naprostować, ale jak zawsze skończyło się to najzwyczajniej w świecie klęską.

W ciągu kilku minut, obaj znaleźli się w samochodzie, dokładnie jak pierwszego dnia, kiedy było im dane bliżej się poznać i szczerze porozmawiać. Jak człowiek z człowiekiem, a nie myśliwy z rannym jelonkiem.. Oczywiście, lubił respekt, który był mu oddawany przez każdą osobę w szkole, czy po za nią, jednak Yoongi był tylko człowiekiem, takim jak każdy inny. Jedyną różnicą było to, iż to jemu udało się przebić przez barierę społeczną i ustabilizować ponad resztą. Wbrew pozorom, to również nie było trudne, wystarczyło tylko zbliżyć się do Jeona i już żadne zasady go nie obowiązywały. Wszyscy byli królami ich wyimaginowanego, szkolnego świata, gdzie wszystko było ustalane pod ich własne potrzeby..

Yoongi tylko się uśmiechnął i ruszył, kierując się w stronę swojego domu, dokładnie tak jak za pierwszym razem. Tamtego dnia jednak to nie on był pokrzywdzony, a ten delikatny blondyn, którego świadomie wysłał pod dach lwa.

Wiedział, że kiedyś musiało do tego dojść, ale nic z tym nie zrobił, co czyniło z niego takiego samego idiotę jak Jeongguk. Obaj byli siebie warci, tylko Jimin z tej trójki był inny. Tylko dla niego ta cała sytuacja była neutralna, a jedyną rzeczą, jaką się przejmował, było jego imię oraz imię jego rodziny. Tak samo jak Yoongi, Park nie chciał mieć problemów z policją, bo nawet jeśli jego rodzice podcierali się złotem, to nie byliby w stanie wykupić mu nowego startu i pozbawienia go łatki nieumyślnego mordercy, prawda?

Krótko po tym znaleźli się w ogromnym domu starszego, który jak zwykle stał opuszczony. Na podłodze walały się butelki, śmieci, salon dosłownie wyglądał jak po dobrym melanżu, ale Tae nie chciał pytać. Nie miał siły, a Yoongi pewnie ochoty, by się z czegokolwiek tłumaczyć.

"Usiadł", a raczej położył się na kanapie, chcąc po prostu od wszystkiego odpocząć. Wziął głęboki wdech i zamknął oczy. Czuł się w końcu bezpieczny i mógł zacząć trzeźwo myśleć, czego bardzo mu brakowało.

Jeongguk znów zawiódł jego zaufanie, znów zniszczył jakąkolwiek sympatie, którą darzył go blondyn, jednak nie do końca. W młodszym wciąż odzywał się cichy głosik, który próbował go przekonać, iż hebanowłosy nie był taki zły i to wszystko było tylko winą alkoholu. Mogło się wydawać, że Taehyung był cholernie naiwnym dzieciakiem, który nie dorósł wystarczająco, by żyć w społeczeństwie.. Może nawet po części tak było, Tae był naiwny, ale wystarczająco dorosły. Po prostu nie potrafił uwierzyć, że inni ludzie potrafią być tak samo podli jak jego własny ojciec.

Yoongi usiadł na kanapie obok niego, spuszczając głowę.

— Przepraszam, nie powinienem pozwalać mu wrócić do domu.. — Zaczął zmieszany, przypominając sobie całą noc.

— Nie mogłeś wiedzieć, że-

— Doskonale wiedziałem, ale myślałem, że żartuje i bredzi przez alkohol. — Westchnął, następnie spoglądając na niego. — Wybacz..

— Możesz zacząć od początku? Co się wydarzyło od dnia, kiedy Jimin powiedział, że wyjeżdża? — Zapytał, chcąc w końcu usłyszeć wszystkie odpowiedzi.

— Po wyjściu z domu, Jeongguk mnie dogonił i razem szliśmy do sklepu. Rozmawialiśmy o tej całej sytuacji, aż znowu zaczął gadać, że życie nie ma sensu, bo wszystko i tak się jebie. Nie skomentowałem tego, nie miałem ochoty ciągle poruszać tego tematu.. Umówiliśmy się na jakiś inny dzień, bo jak się możesz domyśleć, miałem trochę inne plany z Jiminem. Z tego co wiem od razu wrócił do domu, ale nie dam sobie ręki uciąć. — Zatrzymał się, jednak od razu kontynuował, kiedy zauważył, że blondyn chciał usłyszeć dużo więcej. — Wczoraj wieczorem do mnie zadzwonił. Poszliśmy do baru i rozmawialiśmy o życiu. Jeon zaczął znowu bredzić, że chyba się zgubił i musi wrócić do siebie. Myślałem, że chodzi o jakąś sytuację z Jiminem.. Powiedział, że wszystko go niszczy i chce z tym skończyć.. Nie zrozumiałem i zadzwoniłem po taksówkę, żeby go zawieźli do domu, bo alkohol źle na niego działa.. Mogłem z nim zostać, przepraszam. — Skończył i westchnął.

— Dlaczego akurat na mnie się uwzieliście? Dlaczego się na to zgodziliście? — Zapytał spokojnie, chociaż łzy zbierały się w kącikach jego oczu.

— Gdybym sam to wiedział.. — Mruknął i spojrzał na swoje dłonie. — Jeongguk Cię wybrał, wszystko zaplanował, ale to nasza wina, że pozwoliliśmy mu cokolwiek zrobić.

— Wiesz o co chodziło? Jaki miał w tym cel? — Oblizał nerwowo usta, a jego dolna warga zaczęła drgać.

— Na początku chodziło tylko o nagranie, chciał Cię szantażować i wykorzystywać w jakiś sposób. Później jednak wyszła ta sytuacja z twoją rodziną i.. Zmiękło mu serce? Nie wiem. — Przypominał sobie wszystko co planował Jeon i sam nie wierzył w to na co się zgodził.

— Po co byłeś mu ty i Jimin? Chciał tylko mnie..

— Młody, nie wiem wszystkiego. O to musisz zapytać się jego. — Powiedział i podniósł się z kanapy. Chciał szybko zmienić niewygodny temat. — Potrzebujesz czegoś? Herbata? Kawa?

— Jestem zmęczony. — Rzucił, również ostrożnie się podnosząc.

— Jasne, rozumiem. — Podszedł do młodszego i złapał go pod rękę, by pomóc mu szybciej dojść do pokoju..

Blondyn był dość zawiedziony faktem, że nie dowiedział się wszystkiego, jednak i tak wdzięczny za pomoc. Gdyby nie Yoongi.. No właśnie. Gdyby nie on, młodszy skończyłby swoje życie szybciej niż planował. Gdyby nie on.. Nie byłoby tego całego planu, Tae by nie ucierpiał..

Starszy był równie fałszywy jak oni wszyscy. Po prostu trochę milszy..

______________
Macie w rekompensacie ponad 1000 słów 😂😂

Miłej reszty dnia~ 💜💜

Możecie napisać jak mija wam dzień

Możecie napisać jak mija wam dzień

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

5 rozdziałów..

ηιяναηα || ʋӄօօӄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz