Rozdział 16

520 31 1
                                    

Po skończonym sprzątaniu wycieram mokre dłonie w wiszącą ścierkę i rozglądam się po pomieszczeniu. Kiedy nic nie znajduję co mogłabym jeszcze posprzątać , wracam do stołu i zajmuję miejsce. Chcę chwilę odpocząć od tego stania na nogach. Nie powinnam jeszcze tyle chodzić. Wzdycham przeciągle czując nawracający ból w boku mojego ciała. Na szczęście uczucie to szybko mija. To takie nagłe bóle, trwające jedynie chwilę – choć tyle.

— Davina... mam sprawę. — Nagle dociera do mnie głos Lucasa, na co cała się spinam. Nie mogę wymazać go z pamięci, nie daje mi to spokoju. Zerkam w jego kierunku, starając się wyglądać naturalnie. — Zrobiłabyś pranie pościeli — dokańcza, patrząc na mnie wyczekująco.

— Jasne — odpowiadam krótko. I tak nie mam nic ciekawszego do roboty. Wolę to, niż ciągłe myślenie o nim. To doprowadzi mnie do czystego szaleństwa. Wstaję od stołu, postanawiam zająć się tym od razu. Nie będę marnowała dnia.

— Suszarnia jest na samym końcu korytarza, a łazienka... — instruuje mnie mężczyzna, ale w porę mu przerywam.

— Wiem, gdzie jest łazienka.

— Ja mam dzisiaj dużo papierkowej roboty — tłumaczy od niechcenia, tym samym zlewając moje docinki.

— Jasne, rozumiem — mówię beznamiętnie i wychodzę z pomieszczenia. Nie obchodzą mnie jego zajęcia. Dobrze mi w niewiedzy.

Dobra, to zacznę od pościeli Lucasa. Powolnym krokiem wchodzę do jego pokoju i rozglądam się po wnętrzu. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu, kiedy tu byłam. Wszystko pozostało na swoim miejscu (mam na myśl mój ostatni raz w tym pokoju przed minioną nocą). Widać, że mało tu przebywa. Raz jeszcze przelatuję wzrokiem pomieszczenie i zabieram się za zdjęcie brudnej pościeli. Dobrze, że robienie prania nie należy do ciężkich prac, bo w moim stanie byłoby kiepsko. Bok co jakiś czas daje o sobie znać, żebym przypadkiem nie zapomniała. Ściągam materiał, gołą pierzynę składam i kładę na łóżku. Później zajmę się zakładaniem świeżej. Kiedy ten pokój mam już załatwiony, udaję się do swojego i ponawiam czynności. Dopiero z obiema kompletami pościeli idę do dobrze mi znanej łazienki. Wchodząc rozglądam się po pomieszczeniu choć dobrze jest mi znane. Szybko odnajduję wzrokiem pralkę i podchodzę do niej. Do wkładam przyniesione poszewki, po czym ustawiam na odpowiedni tryb. Na ekranie momentalnie pojawia się czas, dlatego wiem, że wszystko zrobiłam tak, jak należy. Na szczęście pranie nie potrwa długo, a ja w tym czasie znajdę i założę świeże poszwy. Tylko gdzie one mogą być? Muszę zapytać Lucasa... Udaję się z powrotem do salonu, lecz jego już tu nie ma. Dopiero teraz przypominam sobie, że mówił coś o „papierkowej robocie". Zatem idę do jego gabinetu. Kiedy jestem już przed drzwiami mam mały dylemat. Pukać czy też nie? W ostateczności decyduję się, aby jednak dać znać, że mam zamiar wejść. Kto wie co on tam może robić...

— Davina? Coś się stało? — pyta na samym wstępie, kiedy otwieram drzwi. Pospiesznie rozglądam się po jego gabinecie, biurze. Faktycznie zajmuje się tym, co mówił. Na jego biurku wszędzie leżą przeróżne sterty kartek. Mój wzrok napotyka jego przeszywające spojrzenie skierowane wprost w moją osobę.

— Em... chciałam założyć świeże poszewki, ale nie wiem gdzie je znajdę — wyznaję wciąż patrząc na niego. Mężczyzna zatyka długopis, którym dotychczas notował, i wzdycha ciężko.

— W suszarni, na końcu korytarza — informuje, na co przytakuję rozumiejąc. — Coś jeszcze? Jestem nieco zajęty — pyta, gdyż nadal nie ruszyłam się ani na krok.

— To wszystko... dzięki — mówię, po czym opuszczam biuro, pozostawiając go samego. Ciekawa jestem co takiego on tam robi. Zdaję sobie sprawę, że istnieją sprawy związane z byciem liderem gangu, ale ni bardzo wiem na czym one polegają. Max niewiele mi mówił w tym temacie, natomiast ja również nigdy nie ingerowałam w jego sprawy. Odganiam od siebie niepożądane myśli i próbuję znaleźć wspomnianą wcześniej suszarnie. Tyle czasu jestem już w tym domu, a dale nie wiem jakie pokoje skrywa i gdzie one się znajdują. „Na końcu korytarza" – słowa Lucasa wędrują gdzieś w mojej głowie, a ja idę za jego wskazówką. W końcu udaje mi się odnaleźć pomieszczenie. Delikatnie otwieram drzwi i, kolejny raz już tego dnia, rozglądam się po jego wnętrzu. W pokoju znajdują się suszarki na pranie, które rozstawione są na samym środku pomieszczenia. Aczkolwiek przy suficie także założone są sznurki. Przy ścianie stoi nieduży regał mebli – to pewnie tam są czyste poszewki. Podchodzę do jednej z szafek i zaglądam do jej wnętrza. W środku znajdują się różne koce – duże; małe; grube; puchowe; polarowe... wiele rodzajów. Widać, że Lucas należy do ludzi niezdecydowanych, a w dodatku lubiących rozmaity wybór. Nie mogę się oprzeć i dotykam miękkiej tkaniny. Uwielbiam tego rodzaju materiały. Jednak przypominam sobie o celu mojego przyjścia tutaj, dlatego z żalem zamykam szafkę i sięgam do kolejnej, która okazuje się być trafna. Moim oczom ukazuje się spora sterta poszewek. Nie mm ochoty przebierać jej całej, więc wyjmuję pierwszą z wierzchu, a właściwie dwie. Następnie kompletuję pozostałe poszwy. Kiedy mam już całe dwa zestawy materiału, zamykam szafkę i z powrotem wracam do pokoju Lucasa. Dziwi mnie fakt, że pozwala mi w nim przebywać. W końcu z pewnością trzyma tu coś, o czym wcale nie powinnam wiedzieć. Podchodzę do łóżka i wybieram poszwy dla Lucasa. Następnie biorę się za ich założenie. Nie trwa to długo, gdyż w domu zawsze sama zmieniałam poszewki, praktycznie od dziecka. Gotową pościelą ściele łóżko, starając się, aby wyglądało to jak najbardziej estetycznie. Nie lubię, a raczej nie chcę, aby ktoś narzekał na wykonaną przeze mnie pracę. Z reguły staram się robić wszystko tak, jak należy. To gwarantuje mi sukces w życiu i z pewnością dobrą opinię.

Niechciana rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz