Rozdział 20

422 30 0
                                    

Od wydarzenia w hostelu nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Podążamy w milczeniu do celu, który zna jedynie mężczyzna. Odwracam głowę, opierając ją o szybę. W moich myślach pojawia się obraz sytuacji z rana. Nie ukrywam, że nie było przyjemnie, bo podobało mi się to, co między nami zaszło. Jedynie co teraz mnie forsuje to zachowanie Lucasa, którego w ogóle nie rozumiem. Skoro nie chciał tego, to dlaczego to zrobił? 

Spoglądam na widok, jaki mijamy. Obserwowanie krajobrazu to jedyne co mi pozostało w tym momencie. Nigdy nie czuł się tak bardzo skrępowana w czyimś towarzystwie, jak własnie teraz. To jasne, że dla niego jestem jedynie nic nie wartą, porwaną siostrą jego wroga. Chociaż to, co ostatnio dzieje się między nami świadczy o nieco innych relacjach, a przynajmniej różniących się spostrzeżeniach na temat siebie. A może to jedynie dobra gra? Nie mogę za mocno przywiązywać się do tego typu zachowań, bo mam wrażenie, że to jedynie przelotne. 

Mój wzrok pada na most, którym właśnie przejeżdżamy. Oddziela on nas od szerokiej rzeki, zapewne także głębokiej. Przełykam ślinę, gdy widzę zardzewiałą konstrukcję tej oto budowli. Jakim cudem to nadal się trzyma? Nawet nie chcę wiedzieć jak wygląda pod spodem. Nie mogąc patrzeć już na metal doszczętnie pochłonięty rdzą, odwracam wzrok przed siebie i zauważam niewielką tabliczkę z nazwą miejscowości, do której właśnie wjeżdżamy. Jak widzę zaczyna się jakaś cywilizacja, przez co w mojej głowie pojawiają się pytania, na które nie znam odpowiedzi. 

— Gdzie jedziemy? — podejmuję kolejnej próby dowiedzenia się istotnej dla mnie rzeczy. Zauważam, jak wzrok Lucasa ucieka na boczną szybę. Wygląda na mocno zamyślonego, jakby się nad czymś mocno zastanawiał. 

— Hiszpania. — Jego głos jest cichy, lecz pewny. Jednak do mnie to nie bardzo dociera. Mrugam kilkukrotnie, aby zakodować absurdalne dla mnie wieści. 

— Co? — Słowo samo opuszcza moje usta. Jestem w niemałym szoku i powoli analizuję to, co przedtem powiedział. — Przecież to tak daleko... — szepczę, będąc nadal zaskoczona jego wyznaniem. Jakoś ciężko mi to przyswoić. 

— Spokojnie — mówi nagle, nawiązując do mojego zachowania. — Wszystko mam już opracowane — wspomina, próbując mnie uspokoić. Podziwiam go. W tak krótkim czasie wymyślić cały plan co do najmniejszego szczegółu.Szczególnie, że to długa droga.  Trzeba mieć do tego głowę... 

Kręcę przecząco głową, by pozbyć się niepotrzebnych myśli. W głębi duszy cieszę się, że jedziemy do Hiszpanii. Nigdy tam nie była, a bardzo lubię odkrywać nowe miejsca, tym bardziej takie ciekawe, jak to. Mam tylko nadzieję, że zwiedzimy cokolwiek, jak już tam będziemy. Wiem. Mam dość głupie rozumowanie. Zostałam porwana, a w dodatku wywieziona wiele tysięcy kilometrów od domu, a interesuje mnie chodzenie po mieście zamiast ucieczka od porywacza. 

— Brawo, Davino — gratuluję sobie w myślach. 

Mężczyzna nie reaguje już nawet na moje zaczepki. Pochłonięty jest prowadzeniem samochodu i na niczym innym nie skupia swojej uwagi. Postanawiam wziąć z niego przykład i ponownie opieram głowę o szybę, obserwując każdy mijany detal. Po stronie, gdzie mam możliwość przyglądać się krajobrazowi wśród mnóstwa drzew zauważam wysokie, kolorowe...budowle? Nie, to raczej maszyny. 

Jadąc dalej przez "dziurę" w lesie dostrzegam, że to, co widziałam wcześniej, co przykuło moją uwagę, to wesołe miasteczko. Momentalnie zapragnęłam znaleźć się tam. Tak dawno nie miałam żadnej rozrywki, a ciągły stres źle wpływa na funkcjonowanie organizmu ludzkiego. 

— Lucas zaczynam ostrożnie, aby na stracie go nie zdenerwować. 

— Hm? — Zwraca na mnie swą uwagę, przez co wiem, że mogę kontynuować. Przełykam nerwowo ślinę, po czym biorę się w garść. Davina, do cholery! To tylko proste pytanie! 

Niechciana rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz