Kiedy usłyszałam te wszystkie słowa... Tak wiele kłamstw z ust jednej osoby. Osoby, której ufałam nad życie. Zdążyłam mocno się zakochać, a on okazuje się być taki jak każdy jeden. Egoistyczny, nieszczery i zadufany w sobie dupek. Nie wiem na kogo jestem bardziej zła – na niego, że w tak bezczelny sposób zatajniał prawdę; czy może na siebie, że dałam ponieść się emocjom i wtargnąć mu do swojego życia zbyt głęboko.
Ścieram pojedynczą łzę, wydobywająca się z mojego oka. Przestałam już płakać, muszę pogodzić się z tym, że dla mnie nie ma faceta. Każdy jeden jest oszustem... A może to ze mną jest coś nie tak? Obraz ponownie staje się rozmazany, kiedy na myśl przychodzi mi Lucas. Uciekłam stamtąd, zostawiłam go samego. Pewnie nawet nie wie gdzie jestem. A tymczasem podążam wśród ludzi, wcale nie ukrywając się przed światem. Chowam się w tłumie szczęśliwych przechodni. W ten sposób łatwiej zatajnić swoją tożsamość. Mijam wiele bocznych uliczek, jednak decyduję się wybrać dopiero prawie ostatnią z nich. Skręcam, lecz mój chód nadal jest powolny. Zastanawiam się cały czas nad swoim życiem. Do czego to wszystko dąży. Nie mam gdzie iść, gdzie się podziać. Nie mam również pieniędzy. Jestem w czarnej kropce.
Przez moje rozmyślania nie zauważam pędzącego samochodu, który zatrzymuje się tuż obok mnie. Leniwie spoglądał na kierowce. Mogłam się tego spodziewać.
— Dav — dociera do mnie znajomy głos, Lucasa. Skutecznie go lekceważę. Nie chcę mieć z nimi nic do czynienia. Jest to dla mnie całkowicie skończony.
Jednak on także nie należy do osób, które poddają się po jednej próbie. Zatrzymuje samochód na boku, po czym wychodzi z niego w bardzo szybkim tempie. Dogania mnie, a jako dłoni ląduje na moim ramieniu.
— Porozmawiajmy — nalega niemal błagalnie. ciężko mi przejść obojętnie obok kogoś, do którego nadal żywię bardzo mocne uczucia. Spoglądam na jego twarz. Jest ona wykrzywiona w grymasie smutku. jest mu że tego co robi? Z tego co wiem to ja tutaj jestem ofiarą.
— O czym ty chcesz jeszcze rozmawiać?! — nie wytrzymuję i zadaje jedno, proste pytanie. Mój głos przeciągnięty jest gniewem, ale i rozpaczą.
— Naprawdę nie chcesz mnie już znać? Tego właśnie chcesz? — Nie odpowiadam. Jego słowa są prawdziwe, ale i tak bardzo mnie ranią. Fakt, że mogę go stracić jest dla mnie bolesny. — Mam zniknąć z twojego życia?
— Łuk, tak będzie lepiej dla nas obojga — zaczynam niepewnie. — Nie masz już porachunków z Maxem, bo on nawet nie zainteresował się moim zniknięciem. — Ścieram łzy smutku z twarzy. Lucas cały czas przeglądam i się, nie odzywając się ani słowem. Wysłuchuje mnie tak, jak należy. — Niech każda z nas pójdzie w swoją stronę.
Słowa ciężko przechodzą mi przez gardło, jednak wiem, że to najrozsądniejsze wyjście. Niszczymy się oboje nawzajem.
— Jasne, oczywiście. — Jest zdenerwowany. Potrafię już rozpoznać pewna uczucia, jakie mu dokuczają. Dlatego też wiem, że przepełnia go gniew. — Oczywiście, kurwa. Tak będzie lepiej — słowa wymawia w bardzo agresywny sposób. Z tego też powodu co tam się o jeden krok od niego. Nie wiem co przyjdzie mu do głowy, a nie chcę stać się ofiarą. — Tylko ciekawe, kurwa, dla kogo — kolejne słowa padają z jego ust, a ja nie wiem co mam odpowiedzieć.
— Dla nas. Obojga. — Patrzę w jego oczy. Są one bardzo ciemne, przypominają demona.
— Okej, w porządku! Nie musisz dwa razy powtarzać... — jego głos staje się cichy. Gniew przeplatany żalem to nie jest dobre połączenie. — Zrozumiałem — mówi, po czym ostatni raz zerka na mnie. Moich oczach ponownie gromadzą się łzy. Cała ich fala. Ja dobrze wiem o tym że to jedyne wyjście, ale to naprawdę boli. Każde pożegnanie sprawia niewiarygodne cierpienie. Nie jestem w stanie wypowiedzieć z siebie ani słowa. Stoję tam, przyglądając się postaci, która znika z mojego pola widzenia. Czyli tak wygląda nasz koniec.
Jedyny plus jaki jest w tym wszystkim to to, że jestem uwolniona. Wolność, o którą tak bardzo walczyłam, wreszcie została mi dana. Tylko jestem samotna. Nie mam gdzie pójść ani co ze sobą zrobić. Czuję niemoc, byłam zależna od niego, a teraz to zostałam z tego sama na siebie. Jak dotąd los nie był po mojej stronie. Mam nadzieję, że tym razem zrobić dla mnie wyjątek.
Patrzę, rozglądam się po okolicy. Nagle robi się jakoś cicho, pusto. Jeszcze chwilę wcześniej na ulicach roiło się od tłumu przechodni, ale teraz gdzieś oni zniknęli. Czuję się, jakbym była tutaj sama. Na niebie pojawia się słońce, lecz jest ono przyćmione gęstymi chmurami. Chwilę później czuję mokrą ciecz, spadającą z nieba.
Czyli to tak wygląda moja upragniona wolność.
------------
Słów: 737Tak, więc to jest właśnie koniec. Cieszę się, że dotrwaliście do niego razem ze mną. Tym czasem zapraszam na moje inne prace, a już wkrótce pojawi się całkiem nowa – bardziej dojrzała. Przedstawiająca pewien problem społeczny.
CZYTASZ
Niechciana rzeczywistość
Novela JuvenilOd: Nieznany "Nie sądziłem, że jesteś taka niegrzeczna... Jeśli chcesz dowiedzieć się kim jestem, wyjdź na zewnątrz." - Muszę oddzwonić w jedno miejsce, poczekasz? To jedno, niepozorne wydarzenie zaważyło nad całą jej przyszłością. Natrętne smsy...