Dzisiejszego dnia chyba każde z nas ma niemały problem ze wstaniem. Po wczorajszym piciu nie ma już śladu, chyba że ten w naszym sponiewieranym organiźmie. Biorę kolejny łyk wody i spoglądam na delikatnie uchylone okno. Ładna pogoda. Nie ma deszczu ani śniegu. Wiatr też jakiś nijaki. A słońce... Tak, słońce jest rażące. Nie mogę doczekać się już lata, ciepłych wieczorów i upalnego dnia. To nie tak, że wolę tę porę roku, po prostu zima bywa dość nudna. Przez moje nieuważne machnięcie ręką, strącam szklankę z wodą prosto na podłogę.
— Co tak hałasujesz — dociera do mnie ciche mamrotanie, dlatego spoglądam w jego kierunku. Przede mną stoi prawdziwy wrak człowieka. Oh, żeby i jego głowa bolała?
— Przewróciłam szklankę. — Schylam się, aby podnieść ją na swoje miejsce. Na szczęście jest cała i zdrowa. Ścierką wycieram rozlaną wodę, po czym mogę z powrotem zająć swoje krzesło przy stole.
— Jak się czujesz? — zagaduję, kładąc dłoń na jego plecach. Jednak przyjmuje ten ruch całkowicie obojętnie.
— Nie najgorzej. — Zerka na mnie przelotnie, jakby szukając we mnie nieufności. Lucas włącza telewizor, lecz kiedy dociera do niego piskliwy głos prezenterki wiadomości, natychmiastowo go wyłącza. Śmieję się pod nosem z jego zachowania oraz skwaszonej miny.
— To co, cały dzień będziemy tak zamulać w domu?
— Tak — odpowiada dość wrednie, przez co nie mam ochoty dłużej ciągnąć tej rozmowy. Nie mam także zamiaru siedzieć cały dzień w domu. Uważam, że na kaca najlepszy jest właśnie spacer i dotlenienie orgazmu.
— W takim razie idę poznać okolice. — Wstaję ze swojego miejsca i udaje się do pokoju, żeby zmienić ubranie na cieplejsze. Na zewnątrz jest słońce, ale nie zmienia to faktu, że ledwie zawitała wiosna. Powietrze bywa bardzo zdradliwe, a mnie nie widzi się choroba w najbliższym czasie. Kiedy z powrotem mijam Lucasa, ten pospiesznie podnosi na mnie wzrok, jakby chcąc mnie zatrzymać.
— Poczekaj. — Podnosi się, zasuwając za sobą krzesło. — Znam ciekawe miejsce.
~*~
Od ponad godziny spacerujemy alejami pięknego miasta, które aż tętni życiem. Pomimo tego znacznie różni się od Nowego Jorku, w którym wcześniej mieszkałam, nadal jest tutaj przyjemnie. Tam był raczej przepych, tutaj natomiast jest spokój. Można odetchnąć, a przy tym spokojnie porozmawiać, bez przekrzykiwania się. Wyrzucam swój pusty kubek po kawie na wynos do śmietnika, po czym wracam do Lucasa, siedzącego na ławce.
— To co takiego chciałeś mi pokazać? — zagaduję, ponieważ oprócz odwiedzenia pobliskiej kawiarni, niczego jeszcze nie zobaczyłam. Mężczyzna wstaje ze swojego miejsca i podaje mi dłoń.
— Chodź, to niespodzianka. — Również podnoszę się z zimnej ławki i udaję za Lucasem.
Idziemy drętwo przed siebie, niczym nakierowane maszyny. Nie ma między nami żadnej rozmowy, żadnego zainteresowania. Czy właśnie tak wygląda związek?
— Lu, nie sądzisz, że ten nasz cały związek... Że on jest bezsensowny? — Nie mogę wytrzymać, a mnóstwo sprzecznych myśli w mojej głowie w niczym mi nie pomagają. Mężczyzna nawet nie spogląda na mnie, nadal idzie zawzięcie przed siebie, jakby w ogóle mnie nie słyszał.
— Dlaczego tak mówisz? Przecież jest nam dobrze, nie kłócimy się, w miarę się dogadujemy. Zresztą wydaje mi się, że ten temat mamy już za sobą... — Jego głos nie jest na tyle delikatny, jakbym tego chciała.
CZYTASZ
Niechciana rzeczywistość
Teen FictionOd: Nieznany "Nie sądziłem, że jesteś taka niegrzeczna... Jeśli chcesz dowiedzieć się kim jestem, wyjdź na zewnątrz." - Muszę oddzwonić w jedno miejsce, poczekasz? To jedno, niepozorne wydarzenie zaważyło nad całą jej przyszłością. Natrętne smsy...