- To, co? Na pewno nie idziesz? - dopytuję po raz kolejny, ponieważ mam dość jedzenia w samotności. Lucas doszedł do wniosku, że jest zmęczony i chętnie by poszedł spać, a na kolację i tak nie ma ochoty.
- Tak, Dav. Innym razem zjemy razem, obiecuję. - Spoglądam w jego maślane oczka i uśmiecham się na ten widok. Uwielbiam jego cudowne oczy, wywołują we mnie wiele emocji. Mężczyzna leży już w łóżku, przykryty po uszy kołdrą. Wcale nie ma takiego zimna... Zerkam ostatni raz na jego osobę, której zdanie wciąż jest bez zmian, i opuszczam pomieszczenie. Co, jak co, ale mój brzuch domaga się posiłku. Zresztą skoro jest w cenie, to grzech nie korzystać!
Wchodząc na jadalnię dostrzegam, że jest jakoś sporo ludzi, zdecydowanie więcej niż zawsze. Jednak po uważnym rozejrzeniu się mogę stwierdzić, że szukanej dziewczyny nie ma tu z nami. Właśnie, samobójczyni. Jutro koniec rejsu, będziemy u celu, może choć tym razem zachowuje się jak normalna dziewczyna i pakuje walizkę w swoim pokoju? Ta myśl wywołuje u mnie chęć poznania prawdy, znowu. Teraz mam szanse, nie ma porywacza ze mną. Pospiesznie zabieram ze stołu kilka rogalików, które robią jako deser po kolacji i kieruje się do pokoju dziewczyny. Po drodze oczywiście zajadając się słodyczą. No co, głodna jestem! Proszę mnie nie oceniać!
Nim docieram do odpowiednich drzwi po rogalikach zostają jedynie okruszki. Upewniam się jeszcze czy stoję pod dobrym numerem, a kiedy wszystko się zgadza, pukam delikatnie w drewno. Czekam, nasłuchując ruchu po drugiej stronie. Ludzie, przechodzący obok mnie dziwnie się na mnie patrzą. Jakby widzieli kto taki tutaj pomieszkuje. Patrzę na nich równie pewnie, co i oni. Pewności siebie i dumy mam w sobie tonę! Nie spuszczę głowy przez nikogo obcego! Powagi!
Podejmuję następną próbę dostania się do środka. Tym razem pukanie jest donośniejsze i bardziej stanowcze. W pewnym momencie docierają do mnie wolne, ledwie słyszalne, kroki. Staram się wsłuchać w dźwięk za drzwiami bez przykładania do nich ucha. Nagle dociera do mnie zgrzyt zamka, a zaraz po tym drewno zostaje lekko odsunięte. Bingo.
- Czego tutaj chcesz? - No, za miła to nie jest. Szczególnie po tym, co dla niej zrobiłam. Jednak nie zamierzam się tym zrażać.
- Chciałam porozmawiać. Już dawno miałyśmy. - Spoglądam na jej w pełni otwarte oczy. Zero zmęczenia, zmartwień również nie wykrywam, patrząc jedynie na twarz. Wydaje się być wesoła, pełna życia. Całkowicie inna niż wtedy, gdy ostatnim razem ją widziałam. Nie ma nawet śladu po tamtej, zagubionej, niedoszłej samobójczyni.
- Wydaje mi się, że już nie mamy o czym. Czuję się dobrze. - Dziewczyna jakby dopiero teraz przypomniała sobie co może mnie tu sprowadzać. Pewnie zapomniała już o mnie.
- Widzę właśnie - mruczę pod nosem, ale nie daję się wyprowadzić z równowagi. Bardzo mi zależy na rozmowie z nią, długo się trudziłam, żeby przynajmniej zastać ją u siebie. W jednej chwili zachowanie dziewczyny ulega nagłej zmianie. Jakby coś dotarło do niej dopiero teraz.
- Oh, przepraszam. Miałam dzisiaj gorszy dzień - tłumaczy przeciągle, dotykając dłonią czoła. Spoglądam na nią zaciekawiona, mam nadzieję, że nie chodzi jej o... - Ale spokojnie! Tym razem mam wszystko pod kontrolą - dodaje pospiesznie, widząc moją zmartwioną minę. W końcu nie po to usiłowałam jej pomóc, aby chwilę później zrobiła to samo.
- Nie wpuścisz mnie? -Przeskakuję z nogi na nogę, ponieważ męczy mnie takie bezczynne stanie. A jeszcze po tym chodzeniu po sklepach... - Myślałam, że porozmawiamy - mówię, kiedy zauważam niezadowolony wyraz twarzy dziewczyny.
Nieznajoma nie wydaje się być z tego zadowolona. Mam wrażenie, jakbym jej mocno przeszkadzała. Pomimo tego, że chyba nieco się narzucam, bardzo chcę poznać prawdę, dlatego za wszelką cenę brnę dalej.
- To jak będzie?
Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna wypuszcza z siebie głośny jęk rezygnacji połączony ze świętem wypuszczanego powietrza. Uchyla szerzej drzwi, tym samym dając mi wejść do środka. Długo nie musi czekać na reakcję z mojej strony. Wchodzę i rozglądam się na wszystkie strony, obserwuję otoczenie. Pokój ten jest dość podobny do naszego. Rozstaw mebli ma praktycznie identyczny. Jedyny znaczny element całkowicie różniący te dwa pomieszczenia, to okno. Pokój dziewczyny posiada otwór na świat, a nasz nie. Nie mogę powiedzieć, że nieznajoma należy do osób lubiących się angażować, nawet jeśli mowa o zwykłym mieszkaniu na statku. Właściwie w ogóle nie ma tu śladu użytkowania, jakby nawet się nie rozpakowała! No dobra, ja również mam nadal spakowaną walizkę, ale kwestia tego, że nie jestem tu na wakacjach. Jeśli nas wykryją musimy być gotowi na ewentualną ucieczkę czy chociaż wtopienie się w tłum, a do tego koniecznością jest wyniesienie się z obecnego miejsca pobytu, zatarcie śladów.
W pewnym momencie dostrzegam na jednym ze stolików rzecz, która całkowicie wytrąca mnie z równowagi. W mojej głowie pojawia się multum myśli, które wszystkie razem wyrażają jedynie pustkę. Spoglądam zaskoczona na dziewczynę, która chyba nie zauważyła mojego okrycia. Kiedy jednak zerka w kierunku znaleziska sama zaczyna dziwnie sapać, jakby ze strachu. Z powrotem przenoszę wzrok na noże, leżące na jednym ze stolików w samym rogu pokoju. Przedmioty te nie wygląda jak typowe ostrze do krojenia chleba czy smarowania go masłem. To są ogromne noże! Wręcz maczety! Tylko po co jej narzędzia obrony lub tortur? Pospiesznie, lecz uważnie przelatuję wzrokiem wszystkie przedmioty. Po raz kolejny serce staje mi w gardle, a umysł ma zamiar zwyczajnie eksplodować! Do jasnej cholerki, ja nic z tego nie rozumiem!
- Kim ty, do cholery, jesteś?! - Odciągam wzrok ze stołu, na którym znajduje się broń palna. Po co tej dziewczynie taki sprzęt?! Czyżby wcale nie była taka niewinna i poszkodowana jaką zgrywała?
___________________
Słów: 916
Jest to najkrótszy z rozdziałów tego opowiadania, w pewnym sensie dlatego, że fragment ten miał znajdować się w poprzedniej części, lecz byłaby nieco za długa. Może i jest dość krótki, ale ile zmienia w życiu naszych bohaterów, czyż nie?
CZYTASZ
Niechciana rzeczywistość
Teen FictionOd: Nieznany "Nie sądziłem, że jesteś taka niegrzeczna... Jeśli chcesz dowiedzieć się kim jestem, wyjdź na zewnątrz." - Muszę oddzwonić w jedno miejsce, poczekasz? To jedno, niepozorne wydarzenie zaważyło nad całą jej przyszłością. Natrętne smsy...