Rozdział 32

228 16 0
                                    

Dziewczyna, słysząc moje oskarżenia pospiesznie zamyka drzwi, które do tej pory były uchylone. Sama przykłada sobie palca do ust w celu zasugerowania mi, abym pozostała cicho. Jednak moje odkrycie skutecznie blokuje we mnie jakiekolwiek racjonalne myślenie. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na męczące mnie pytania, a nieznajoma milczy niczym grób. Atmosfera między nami jest cholernie gęsta, a ja nie wytrzymam dłużej tej niewiedzy. 

— Wytłumaczysz mi to? — pytam, lecz w moim głosie doskonale słychać niemoc i niedowierzanie. Naprawdę myślałam, że jest szczera. Dziewczyna nadal nie wypowiada żadnego słowa, a mnie zaczyna to bardzo denerwować. 

— Dobra. — Wzdycha z rezygnacją, jakby właśnie coś przegrała. Wskazuje gestem ręki na dwa fotele, stojące przy oknie, lecz nie zgadzam się. — Właściwie to nie jest to tak, jak sobie teraz myślisz — zaczyna, ale dość marnie. Swoimi słowami jedynie jeszcze bardziej podkręca mi ciśnienie. 

— Chciałaś się zabić? — W jednym momencie uderza mnie myśl o samobójczych zamiarach dziewczyny, jednak szybko zostają one odtrącone na bok. 

— Nie! To znaczy... eh. — Ewidentnie plącze się we własnych słowach. Pewnie zastanawia się jaką bajkę ma tym razem mi sprzedać. Mam tego dość. 

— Ja ci wierzyłam! Rozumiesz, wierzyłam ci! — Nie wytrzymuję i daję ponieść się emocjom, które od dawna tkwią we mnie i proszą o upust. — Uwierzyłam, że masz problemy, a ty zwyczajnie mnie okłamałaś. Chciałam ci pomóc!  A ty jesteś zwykłą oszustką! — Wściekłość jest tak wielka, że zaczynam się śmiać z nerwów. To naprawdę komiczne, że dałam się tak łatwo nabrać. Jaka ja jestem naiwna! 

— Davina, to nie tak! 

— Skąd znasz moje imię? — Zatrzymuję się w półkroku, kiedy dociera do mnie, że dziewczyna we więcej niż przypuszczam. — Dla kogo pracujesz? — Bacznie ją obserwuję, muszę być naprawdę czujna. Nie wiadomo kim ona jest ani z kim współpracuje. 

— Spokojnie. Nie mam złych zamiarów — mówi, unosząc ręce do góry. Oczywiście kiedy potrzeba, to nigdy nie mam ze sobą żadnego środka obrony. 

— Posłuchaj mnie teraz uważnie. — Podchodzę do niej bliżej, i wskazuje na fotel, aby zajęła miejsce. Wolę mieć ją pod kontrolą. Kto wie co przyjdzie jej do głowy. — Nie wiem kim jesteś ani co tu robisz, wiem jednak, że wiesz coś, o czym ja nie mam pojęcia. 

Nieznajoma wydaje się być zaskoczona moimi słowami, chociaż nie wiem dlaczego. Dziwi ją to, że żądam prawdy? W tym momencie ja mam prawo na gromki śmiech. 

— Jestem tu na zleceniu — z jej ust wydobywają się pierwsze słowa, jak mniemam, prawdy. Przyglądam jej się uważnie, wsłuchując się w każde kolejne zdania. — Dostałam zlecenie, żeby sprawdzić Lucasa. 

— Sprawdzić Lucasa? A co to ma niby znaczyć? — Nic nie rozumiem z jej wypowiedzi. Wszystko wydaje się być dla mnie chaotyczne i absurdalne. 

— To ty nic nie wiesz? — prycha zszokowana, wytrzeszczając na mnie swoje jasne oczy. — Lucas miał wykonać zlecenie, ale z tego co zdążyłam zauważyć marnie mu to idzie — zaznacza niedoskonałość mężczyzny. Zaczynam analizować wszelkie sytuacje związane z Lucasem, ale nadal nie mogę zrozumieć o jakie zlecenie może chodzić dziewczynie. Może dlatego ostatnio tak dziwnie się zachowywał, ale dlaczego mi o niczym nie powiedział? Przecież nie miałabym mu tego za złe, a może nawet pomogłabym? 

— Jak się nazywasz? — Odtrącam od siebie złe myśli. Mam ważniejsze zadanie do zrealizowania. Nieznajoma wciąga gwałtownie powietrze, po czym zakłada kosmyk włosów za ucho. 

— Jestem Jennifer Scheel — przedstawia się dziewczyna, a ja patrzę na nią zaciekawiona. Nie mam pojęcia kim jest, nie znam jej w żadnym stopniu nawet nie kojarzę. — Masz rację. Nie wygrałam tej podróży ani nie jestem samobójczynią.

Niechciana rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz