Rozdział 19

410 28 0
                                    

Niespodziewanie zaczynam słyszeć muzykę, która staje się coraz głośniejsza. Otwieram zaspane oczy i dopiero teraz orientuję się, że spałam. Nawet nie mam pojęcia kiedy odpłynęłam. Spoglądam zaciekawiona na Lucasa, który również odwraca na mnie wzrok. Szybko analizuję sytuację i dociera do mnie, że wciąż jedziemy autostradą, a na zewnątrz panuje mrok. Nagle czuję mocny ból w boku, być może to przez mój nagły ruch lub niewygodną pozycję nosem, lecz widocznie nie na tyle cicho, aby mężczyzna tego nie usłyszał.

— Co się dzieje? — Głos Lucasa jest zmartwiony, co mnie dość bardzo zaskakuje. Nie pamiętam momentu, w którym skoczyliśmy na wyższą relację. Kiedy nie daję mu żadnej odpowiedzi, mężczyzna wydaje z siebie głośny, znaczący wydech, a chwilę później czuję, jak samochód zjeżdża na pobocze. No, tego to się nie spodziewałam. Kierowca włącza światła awaryjne, a następnie odwraca się w moją stronę, czekając na wyjaśnienia. Gdy ból się nasila, automatycznie chwytam się za bolące miejsce, co daje wystarczającą podpowiedź Lucasowi. Niewiele myśląc mężczyzna wyjmuje z torby maść, po czym z powrotem spogląda na mnie wyczekująco.

— Rozbierz się. To powinno pomóc — tłumaczy, widząc moją niepewność. Zostawiam z boku moje wahanie i delikatnie przytakuję, lecz robię to bardziej dla siebie. Następnie powoli zdejmuję ubranie, które uniemożliwia nałożenie maści. Ponowne wahanie narasta we mnie, kiedy nadchodzi moment, aby zdjąć bluzkę.

— Davino, musisz — popędza mężczyzna przez co wprawia mnie w zakłopotanie. Jego przeszywający wzrok, wywołuje we mnie fale dreszczy. Nie zastanawiając się dłużej pozbywam się ostatniej niepotrzebnej mi części garderoby. Momentalnie na moim ciele pojawia się „gęsia skórka" spowodowana nadmiernym zimnem. Lucas widząc jak bardzo się trzęsę zabiera się do roboty. Pochylam delikatnie fotel do tył, aby było mu wygodniej dostać się mojego ciała. W końcu też chcę mieć to już za sobą.

Jego dłonie ostrożnie wędrują po moim boku. I choć są one ciepłe, to maść, którą nakłada jest wręcz lodowata. Wzdycham, kiedy czuję narastające zimno. Moja skóra staje się równie lodowata, jak maść. Jego dotyk jest bardzo delikatny, a w niektórych momentach aż łaskocze. Przymykam wciąż zmęczone oczy, dając im chwilę odpoczynku.

— Gotowe. — Nagle dociera do mnie pewny głos Lucasa. Natychmiastowo zerkam na mężczyznę, a jego wzrok utkwiony jest w mojej twarzy. Nasze spojrzenia krzyżują się, co wywołuje dreszcze na moim ciele. Dawno nie miałam styczności z facetami, a raczej zbliżenia z nimi. To właśnie przez to bardziej reaguję na dotyk czy inne gesty Lucasa. Zwyczajnie brakuje mi czułości, jakiegokolwiek zainteresowania. W pewnym momencie dostrzegam, że twarz mężczyzny znacznie zbliża się ku mojej. Moje dłonie zaczynają się pocić, kiedy orientuję się co takiego chce zrobić. Jesteśmy sami w zamknięty aucie na konkretnym pustkowiu, a on chce mnie pocałować... kto wie jak to mogłoby się skończyć. Tym bardziej, że oboje mamy do siebie ewidentny pociąg. Jedna z dłoni mężczyzny ląduje na mojej twarzy i odgarnia z niej spadające kosmyki włosów. Jego dotyk jest na tyle uczuciowy, pełen emocji, że w moim brzuchu przelatuje całe stado motyli. Oh, jak dawno nie czułam już tego przyjemnego odczucia. Muszę to natychmiastowo zatrzymać. Gwałtownie odwracam głowę w innym kierunku tym samym „psując chwilę". Przełykam głośno ślinę i uspokajam oszalałe serce, a przynajmniej staram się. Na zewnątrz panuje mrok, w końcu czego można się spodziewać w zimie o godzinie dwudziestej. Przenosząc wzrok na przednią szybę dostrzegam swoje marne odbicie, któremu bliżej się przyglądam. Z powodu napływu emocji dopiero teraz zauważam, że nadal jestem w połowie rozebrana. Momentalnie moje Polika oblewa mocny rumieniec. Pospiesznie chwytam ubranie i zakładam na moje zmarznięte ciało. Zimno to kolejne, które nie było przeze mnie odczuwane przez rozbrzmiałe we mnie emocje.

— Muszę się wysikać — wypalam nagle, nie zwracając uwagi na Lucasa. Zresztą on także nie wysila się nawet na marną odpowiedź. Bez dłuższych ceremonii zasuwam bluzę z polarem i opuszczam samochód. Rozglądam się po okolicy w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Właściwie moje działania nie mają większego sensu. W końcu ciemność, jaka pochłania świat jest wystarczającym schronieniem. Znajdujemy się na konkretnym odludziu, wszędzie dookoła rozciąga się gęsty las, który jedynie wprowadza w tajemniczy, a nawet groźny nastrój. Temperatura znacznie spada, co jest mocno odczuwalne. Na moim ciele pojawia się dobrze każdemu znana „gęsia skórka". Jeszcze chwila, a zamienię się w „żywą" kostkę lodu. Kończę mój głęboki monolog wewnętrzny i wreszcie biorę się za załatwienie potrzeby. Kiedy cel wykonany w szybkim tempie wracam do samochodu, gdzie wita mnie przyjemne ciepło.

Niechciana rzeczywistośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz