— To co zwiedzamy najpierw? — Rozglądam się dokoła, zaciekawiona. Obecnie znajdujemy się na jednym z większych placów i zastanawiamy się co możemy zwiedzić, szukamy czegoś, co przykuje naszą uwagę. Największym naszym problemem jest fakt, że żadne z nas nie zna języka francuskiego. Moja rodzina mówi biegle po angielsku, ponieważ z pochodzenia moi wujkowie są amerykanami. Znam co najwyżej pojedyncze słówka, lecz nie wystarczą one w nawiązaniu rozmowy.
— Mam coś — mówi nagle Lucas, podchodząc do mnie ze swoją komórką w dłoni. No tak, wujek Google zawsze coś doradzi. — Gdzieś w okolicy jest Luwr. Jeśli masz ochotę na małą lekcję historii, to możemy się udać.
— Z przewodnikiem? — dopytuję, ponieważ nie jestem pewna. Mężczyzna doczytuje kolejne fragmenty, po czym ponownie podnosi na mnie wzrok.
— Na to wychodzi... ale jest w wielu językach, więc pewnie to te słuchawki, wiesz...
— Pewnie tak — zgadzam się, poprawiając swoje rozwiane włosy. — Więc prowadź — mówię, wskazując ręką na ulicę przed nami.
Droga nie zajmuje nam długo, ponieważ byliśmy całkiem niedaleko szukanego miejsca. Kiedy jesteśmy już u celu rozglądam się przelotnie po otoczeniu. Na placu znajduje się mnóstwo ludzi, tłum jest spory. W naszych planach jest zwiedzanie muzeum, podobno jest ono największe na świecie. Być może dlatego cieszy się aż taką popularnością. Wchodzimy do środka zaraz za dużą ilością ludzi, którzy zmierzają w tym samym kierunku.
— Bonjour! Veuillez prendre les écouteurs de ce support.* — Po znalezieniu się w budynku dociera do nas przyjazny głos jednej z pracownic. Spoglądam na Lucasa, ale jego mina jest podobno do mojej, czyli rozumiem, że również nie wiele rozszyfrował.
Kobieta wskazuje na uchwyty, na których znajdują się słuchawki. Pewnie o to jej chodziło, aby je zabrać. Kiedy ja podchodzę do stoiska, żeby zaopatrzyć się w sprzęt dla siebie i mojego towarzysza, on w tym czasie zajmuje się zapłatą za zwiedzanie.
— Avec des écouteurs, vous pouvez utiliser le guide dans votre propre langue.** — Jej głos roznosi się echem po pomieszczeniu. — Les écouteurs ont un bouton pour que chacun puisse trouver la station dans sa propre langue. *** — Kobieta żwawo gestykuluje, lecz kompletnie jej nie mogę zrozumieć. Nie umiem na tyle francuskiego, a ona mówi bardzo szybko, co wcale nie ułatwia. Rozglądam się po innych zwiedzających i dostrzegam jak ich palce wędrują po słuchawkach i postanawiam dowiedzieć się co takiego tam mają. Okazuje się to trafnym ruchem, ponieważ to właśnie tam znajduje się pokrętło, dzięki któremu mogę ustawić swój język przewodnika. Działa na podobnej zasadzie jak zwyczajne radio.
— Luwr to dawny pałac królewski, obecnie znajduje się tutaj jedno z największych muzeów sztuki na świecie. — Słyszę pierwsze zdanie wypowiedziane w znanym mi języku. Oh, udało mi się rozszyfrować sprzęt.
Zwiedzając mam okazję podziwiać wiele znanych, i cieszących się dumą, dzieł sztuki, takich jak Nike z Samotraki, Wenus z Milo oraz najsłynniejsza na całym świecie Mona Lisa. Nie jestem jakoś bardzo związana ze sztuką, ale oglądanie takich dzieł sprawia mi przyjemność. Nie wiem czy to fakt, że jestem w tak ważnym miejscu, czy może to, że jestem tak blisko największych skarbów świata, ale moje odczucie szczęścia jest wysokie.
W muzeum spędzamy sporo czasu, bo blisko pięć godzin. Kiedy zerkam na Lucasa dostrzegam, że wcale nie jest tak zadowolony jak ja. Co, jak co, ale to on wybierał miejsce zwiedzania.
— Co taki niezadowolony jesteś? — pytam go, gdy podchodzi do mnie. Mój głos jest ściszony, aby nie zakłócać innym pobytu. Mężczyzna spogląda na mnie zaciekawiony i również zdejmuje swoje słuchawki, aby lepiej mnie słyszeć.
CZYTASZ
Niechciana rzeczywistość
Teen FictionOd: Nieznany "Nie sądziłem, że jesteś taka niegrzeczna... Jeśli chcesz dowiedzieć się kim jestem, wyjdź na zewnątrz." - Muszę oddzwonić w jedno miejsce, poczekasz? To jedno, niepozorne wydarzenie zaważyło nad całą jej przyszłością. Natrętne smsy...