Od dłuższego czasu wędrujemy wokół wieży Eiffela w poszukiwaniu naszego samochodu. Jak mogliśmy zapomnieć gdzie go zostawiliśmy? Trzeba być naprawdę nami. Tak czy inaczej, na zewnątrz panuje już potężny mrok, a chłodny wiatr jedynie nadaje tajemniczości całej tej sytuacji.
— Przecież już tu byliśmy — mówię, kiedy po raz kolejny znajdujemy się w tym samym miejscu, niedaleko restauracji, w której niedawno jedliśmy smakowitą kolację. Wzdycham zmęczona, gdyż jest mi zimno, jestem zmarznięta, a w dodatku nie mamy pojęcia gdzie jest nasze auto.
— Nieprawda — zarzuca Lucas, wymachując rękoma. Męczy go fakt, że nie może się odnaleźć w tym dużym mieście. Jednak nie przyzna się do tego, zaparcie będzie chodził w kółko i szukał swojej zguby. Ma w sobie zbyt dużo dumy, aby móc zwyczajnie poprosić o pomoc. W pewnym momencie ogarnia mnie radość, choć jej powód nie jest do końca mnie znany. Zaczynam się zwyczajnie śmiać, co więcej, robię to na głos. Spoglądam na plecy mojego towarzysza, lecz ten odwraca się do mnie z dziwną, pokerową miną.
— I z czego ty się tak śmiejesz?
Nie mogę powstrzymać się, a jego pytanie wywołuje u mnie jeszcze większy napad śmiechu. Nawet nie staram się pohamować, po prostu daje ponieść się emocjom. Może w ten sposób pozbędę się wszelkiego napięcia w swoim ciele. Patrzę na Lucasa z rozbawieniem widać, że nie ma pojęcia o co mi chodzi.
— Dobrze się czujesz? Może za dużo wypiłaś? — dopytuje zawiśnie.
— To nie można mi już być po prostu szczęśliwą? — Mówiąc to podbiegam do pobliskiego pasma zieleni, które okazuje się być tuż przy wspomnianej wieży, i najzwyczajniej w świecie kładę się na trawię. Wymachuję rękoma oraz nogami, jakbym robiła tzw. aniołka na śniegu. Ah, jak to musi zabawnie wyglądać. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w tym miejscu nadal jest cała masa ludzi.
— Davina, co ty robisz? — Jego głos jest przepełniony zaskoczeniem. Podchodzi do mnie, aby móc przypatrzeć się moim ruchom.
— Chodź do mnie — wołam go i gestykuluję zachęcająco rękoma. Mina Lucasa jest bezcenna, na sam jej widok jeszcze bardziej zaczynam się śmiać.
— Tobie naprawdę odbiło. — Wzdycha mężczyzna, ale dziwnym trafem, zbliża się do mnie. — Ale nie pozwolę ci samej robić z siebie idiotki — dodając to, również kładzie się na trawie i przybliża do mnie.
— Co ja widzę! Lider groźnego gangu upokarza się samodzielnie i to w dodatku przed zwykłą dziewczyną?!
— Oj, nie masz racji. — Wkłada sobie ręce pod głowę. — Dla mnie nie jesteś zwykła. Jesteś najbardziej wyjątkowa — dokańcza, a mnie momentalnie robi się gorąco. Moje polika oblewa różowiutki rumieniec, a ciało zaczyna przyjemnie drżeć. Oh, co on ze mną robi. Wystarczy kilka miłych słów, a ja już odpływam. Nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego, nie czułam się tak dobrze jak przy nim. Wiele odczuć miewam dopiero pierwszy raz, a przecież nie jest on moim jedynym facetem. Widocznie jest pierwszym, który tak intensywnie na mnie działa.
Nasze twarze zmierzają niebezpiecznie ku sobie. Nawet nie przejmujemy się faktem, że wokół nas przechodzą ludzie. Jesteśmy zatraceni w swoim własnym świecie i żadne czynniki z zewnątrz nie zepsują nam tej chwili.
Jednak los i tak woli krzyżować nam plany i jak na zawołanie z nieba spada ogromna fala deszczu. Momentalnie robi się zimno, a nasze ciała stają się mokre. Drżę z braku ciepła i odgarniam swoje splątane włosy z twarzy, przez które tracę widoczność. Lucas pospiesznie wstaje z lodowatej ziemi, po czym podaje mi swą dłoń. Kiedy oboje jesteśmy już na nogach, biegniemy w stronę jakiegokolwiek schronienia, choć nie wiem czy jest nam ono nadal potrzebne. Nasze ubrania i tak są przemoczone do suchej nitki, więc żaden dach nas już nie uchroni.
CZYTASZ
Niechciana rzeczywistość
Teen FictionOd: Nieznany "Nie sądziłem, że jesteś taka niegrzeczna... Jeśli chcesz dowiedzieć się kim jestem, wyjdź na zewnątrz." - Muszę oddzwonić w jedno miejsce, poczekasz? To jedno, niepozorne wydarzenie zaważyło nad całą jej przyszłością. Natrętne smsy...