Minął tydzień od wizyty Roberta Styles'a. Po siniaku nie ma śladu, ale z psychiką cały czas jest coś nie tak. Obawiałam się następnej konfrontacji z nim. Nie bałam się go, to było pewne, ale nie chciałam, aby znów bezczelnie poniżał własnego syna. Nie ma prawa go oceniać, a ja zawsze stanę w jego obronie.
Jeśli już o Harry'm mowa, nie zniósł tego najlepiej. Właściwe gorzej niż ja. Obwiniał się za wszystko i raz nawet mówił, że powinnam się od niego odciąć, ale zamiast tego dostał ode mnie porządnie w łeb. Nigdy go nie zostawię.
Stał się cholernie nadopiekuńczy. Co z tego, że już był. Teraz było jeszcze gorzej. Na każdej przerwie musiałam mu pisać nasz tajny kod, który oznaczał, że jestem bezpieczna. Odbierał mnie i odwoził ze szkoły. Nie było momentu, w którym musiałam na niego czekać.
Marzyłam, żeby wyrwać się stąd i odpocząć. Nie mogłam już myśleć o tym wszystkim. Nie mogłam znieść podejrzliwego wzroku nauczycieli i szeptania uczniów. Oczywiście, że rozniosło się, że byłam u dyrektora. Każdy wymyślał własny plan wydarzeń i niektóre naprawdę mnie przerażały i zastanawiałam się jak można mieć tak wybujałą wyobraźnię.
W końcu Harry'emu udało się wszytko zorganizować i mogliśmy skorzystać z prezentu moich rodziców. Od dwóch dni nie myślę już o niczym innym jak słońce, plaża, przejrzyste morze i drinki. W Stanach jest teraz naprawdę zimno i musiałam zmienić kurtkę na cieplejszą. Z miłą chęcią ubiorę krótkie spodenki i luźne bluzki.
Dziś mamy dzień wylotu, który na szczęście nie jest jakoś wcześnie rano. Mogłam się wyspać i zapomnieć o wszystkim. Obudziłam się dzisiaj sama, co średnio mnie ucieszyło, bo jestem uzależniona od przytulania się do chłopaka rano.
Podniosłam się na łokciach i podrapałam za uchem Leo, który spał na stronie Harry'ego. Wstałam z miękkiego materacu i przetarłszy oczy wyszłam z sypialni. Usłyszałam ciche podśpiewywanie chłopaka i właśnie wpadłam na pomysł, że musi mi coś zaśpiewać. Ma piękny głos, a już dawno go nie słyszałam.
Zeszłam na dół i skierowałam się prosto do kuchni, w której Harry robił omlety. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił i pocałował moje wargi. Oddałam pocałunek i westchnęłam, czując motylki w brzuchu. Jesteśmy już razem prawie dwa tygodnie. Oderwałam się od niego, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Cię w tym nowym bikini. - mrugnął do mnie, a ja zarumieniłam się jednak przewróciłam oczami.
Wczoraj byliśmy na zakupach, na które go wyciągnęłam i jedyną frajdą jaką z tego miał było kupowanie mi stroju kąpielowego. Oprócz tego wzięłam nowe okulary przeciwsłoneczne, kremy z filtrem i inne pierdoły.
- A ty tylko o tym. - zaśmiałam się i usiadłam przy stole, a chłopak nałożył mi śniadanie na talerz.
- Przykro mi, ale to już nie moja wina, że tak bardzo na mnie działasz. - mruknął i zaczął jeść. - Chcesz zobaczyć? - zapytał z uśmiechem i sięgnął do gumki od dresów.
- Nie, stop! - od razu się odwróciłam i zaczęłam się śmiać.
- Nie wiesz co tracisz. - zaśmiał się, a ja z burakiem na twarzy powróciłam do jedzenia.
- O której mamy być na lotnisku? - zapytałam po raz kolejny. Nie mam głowy do takich rzeczy.
- Za dwie godziny. - odparł. - Masz jakąś sklerozę?
- Nie, mam innej rzeczy na głowie. - burknęłam.
- Tak, tak. - parsknął, a ja ponownie przewróciłam oczami.
CZYTASZ
Fool for You|| H.S
FanfictionFlorence Clark to dziewczyna, która nie szuka problemów. Ma swoich najlepszych przyjaciół i wydaje jej się, że nic złego nie może się stać. Żyje w małym miasteczku, które jest spokojne, więc czego miałaby się obawiać? Co się stanie, gdy w Roseville...