Obudziłam się dzisiaj w zupełnie innym otoczeniu. Otworzyłam oczy i dostrzegłam, że leżę w sypialni Harry'ego. Po woli przypomniałam sobie wczorajszą noc i okropny sen. I znów wszytko wróciło.
Zabiłam go. Pozbawiłam życia żywej osoby. Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę. Przymknęłam oczy, starając się uspokoić, żeby nie robić z siebie ofiary.
Poczułam jak ręka Styles'a, która szczelnie obejmowała mój brzuch lekko poruszyła się, co oznaczało, że budzi się.
Uśmiechnęłam się pod nosem, bo czułam jego umięśniony tors, o który byłam oparta plecami. Jego ręka cały czas spoczywała na moim brzuchu, a ja delektowałam się jego bijącym ciepłem i zapachem.
Niepewnie obróciłam się i spotkałam się z natarczywym wzrokiem zielonych tęczówek. Wstrzymałam oddech, ale po chwili posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił go i dłonią zabrał kosmyki włosów z mojej twarzy.
- Dobrze spałaś? - zapytał, a ja mogłam usłyszeć jego poranną chrypę, która była podniecająca.
- Bardzo. - odparłam zgodnie z prawdą. - Przepraszam, że Cię obudziłam.
- Nie masz za co. - od razu odpowiedział. - Cieszę się, że mogłem Ci jakoś pomóc.
Pokiwałam głową, a on bez słowa pociągnął mnie do uścisku. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w rytmiczne bicie jego serca. Zastanawiałam się też, kiedy ostatnio byliśmy aż tak blisko. Przymknęłam oczy, bo teraz czułam się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Dawał mi poczucie tego, że wszytko będzie dobrze, nawet gdy nic nie mówił.
- Jak się czujesz? - zapytał, a jego ręka zaczęła gładzić moje nagie udo, na co przeszły mnie ciarki, a mój umysł nie mógł się skupić na niczym innym, jak na celebrowaniu tego momentu.
- M-mhm, dobrze. - zająknęłam się i zamknęłam oczy.
Usłyszałam cichy śmiech Harry'ego, ale zignorowałam to i oddałam się temu przyjemnemu momentowi, którego on chyba też nie chciał przerywać.
Niestety tę jakże piękną chwilę przerwał mój brzuch, a dokładniej zaczęło mnie mdlić. Dokładnie tak jak po uderzeniu w głowę. Podniosłam się szybko, na co zdziwiony Harry spojrzał na mnie, a ja zerwałam się z łóżka.
- Flore! - zawołał, ale zignorowałam to i wbiegłam do toalety.
Nie zdążyłam zamknąć drzwi i tylko otworzyłam klapę od toalety i zwróciłam zawartość mojego żołądka, w którym była tylko woda. Oparłam się o deskę i przetarłam ręką twarz, po skończeniu. Otarłam łzy, które zawsze pojawiają mi się przy wymiotowaniu.
Nagle usłyszałam wolne kroki, dlatego szybko zamknęłam klapę i usiadłam na niej.
- Nie patrz na to. - powiedziałam cicho i schowałam twarz w dłoniach.
Chłopak uklęknął przede mną i zabrał moje dłonie z twarzy. Wstydziłam się, jak każdy by to zrobił.
- Pieprzę to. Nie będę wmawiał, że mam w dupie co się z tobą dzieje. Martwię się, Florence. - wyznał, a na moich policzkach zagościł rumieniec.
- Nic mi nie jest. - odpowiedziałam, mimo, że nie widziałam czy to prawda.
- Nie sądzę. - mruknął. - Może to od uderzenia w głowę. Dziwne, że dopiero tak późno. - powiedział sam do siebie.
- Właściwe, - zaczęłam niepewnie. - to gdy się ocknęłam też zwymiotowałam.
Chłopak zmarszczył brwi i westchnął. Wstał i podał mi rękę, którą chwyciłam i również wstałam.
CZYTASZ
Fool for You|| H.S
FanfictionFlorence Clark to dziewczyna, która nie szuka problemów. Ma swoich najlepszych przyjaciół i wydaje jej się, że nic złego nie może się stać. Żyje w małym miasteczku, które jest spokojne, więc czego miałaby się obawiać? Co się stanie, gdy w Roseville...