13. Miłej zabawy, Flore.

1.2K 46 28
                                    

Następnego ranka obudził mnie silny ból w podbrzuszu. Skuliłam się bardziej w kulkę, wtulając się przy tym w pachnącą bluzę Harry'ego.

Zaciągnęłam się jego zapachem i nagle poczułam się na miejscu. Że jestem bezpieczna i całe zło tego świata nie może mnie dosięgnąć, mimo tego, że to Harry był tym złem. Że był zagrożeniem. Nie chciałam w to wierzyć. Nie jest tym kimś, za kogo wszyscy go mają.

Otworzyłam oczy, gdy ból lekko ustąpił. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę 6:25. Budzik zadzwoni dosłownie za chwilę, więc postanowiłam go wyłączyć.

Przewróciłam się na plecy i podniosłam się na łokciach. Muszę przecież wstać do szkoły. Burknęłam pod nosem, ale wstałam. Bluza sięgała mi do połowy ud, a jak już mówiłam w okres jest mi gorąco i zimno jednocześnie, dlatego dresy leżały w kącie pokoju, a ja byłam tylko w majtkach.

Nagle drzwi otworzyły się i wszedł przez nie zielonooki. Gdy zobaczył, że wstałam uśmiechnął się i podszedł.

- Jak się czujesz? - zapytał troskliwe, co zdziwiło mnie.

- Tak jak wyglądam. - prychnęłam, bo dobrze wiedziałam, że wyglądam nie za ciekawie.

- Faktycznie brzuch musi mocno dawać się we znaki, skoro użyłaś takiego porównania. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.

- Obrażam się. - fuknęłam, ale gdy chciałam go wyminąć szybko złapał mnie w tali i podniósł mnie jak pannę młodą.

Żeby utrzymać równowagę zarzuciłam mu dłonie za szyje i kurczowo złapałam się jego koszulki. Fakt, że jego ręka była na moich nagich udach, a ja byłam w samych majtkach mi nie pomagał. Spojrzałam na niego pytająco, a on wzruszył ramionami.

- Nie chcę mieć tu piekła na ziemi, tak jak było wczoraj, dlatego muszę Ci trochę pousługiwać, żeby twój zły humor zniknął. - powiedział, a ja zaśmiałam się.

Nie powiem, że mi to nie odpowiadało, bo to byłaby nieprawda. Może mnie nosić cały dzień. Mi to nie będzie przeszkadzało.

Zszedł ze mną na dół kręcąc kółeczka na moim nagim udzie, przez co byłam lekko rozkojarzona, a skóra w tamtym miejscu paliła mnie.

W końcu posadził mnie na krześle i podsunął mi talerz ciepłych naleśników pod nos. Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.

- Tak może być już zawsze. - mruknęłam z pełną buzią, a on pokręcił głową.

- Nie, nie, nie. To jednorazowe. Nie będę Ci usługiwał. Dbam po prostu o swoje bezpieczeństwo, w razie jakiegoś ataku z twojej strony. - śmiał się, a ja wystawiłam mu język. - Tym językiem mogłabyś robić coś innego. - mruknął nachylając się nad stołem.

Spojrzałam na niego przerażona, a on tylko się szczerzył. Otworzyłam buzię, a moje policzki zapiekły mnie.

- Żartuję sobie. - zaśmiał się, a ja znów sie zarumieniłam.

- Masz dzisiaj za dobry humor. Zastanawiam się czy nie masz dwubiegunowej. Raz jesteś milusi, a raz zimnym draniem. - powiedziałam, a on prychnął.

- Nie jestem milusi. - podkreślił ostatnie słowo.

- Owszem jesteś. - zaśmiałam się kończąc moje śniadanie.

- Nie jestem.

- Jesteś. - droczyłam się z nim.

- Nie.

- Tak.

- Nie, nie jestem. Jestem poważnym facetem. Nie zapominaj, że jestem mordercą. - powiedział, ale w taki sposób, że i tak uśmiechał się.

Fool for You|| H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz