Tak w skrócie bolało mnie wszystko. Stopy parzyły. Może dlatego, że nie masz butów, Idioto? Okej, to pomińmy. Głowa cholernie bolała, rana w brzuchu dawała o sobie znać i utrudniała chód, a rana w nodze, dzięki której już kuśtykałem cholernie krwawiła i zostawiała czerwone smugi.
Właśnie piłem trzecią butelkę wody. Pociągnąłem ostatniego łyka i wyrzuciłem za siebie. Przymknąłem oczy i zatkałem sobie uszy dłońmi.
Powiedzmy, że Mike pół godziny temu się obudził i czuję się lepiej. Znacznie lepiej. Od tamtego czasu cały czas coś mi opowiada lub śpiewa piosenki, a ja mam już go serdecznie dosyć. Chcę tylko dojść do pieprzonego szpitala. Czy proszę o tak dużo?
- A wiesz jak nazywa się aktorka w czerwonej sukience? - zapytał mnie, a ja przewróciłem oczami.
- Nie. - burknąłem.
- Redaktorka. - zaczął się śmiać do rozpuku, a ja zacisnąłem zęby.
- A wiesz z czego idzie największy smród? - warknąłem.
- Nie! - krzyknął malec.
- Spierdalamy!(Z pierda lamy) - zakończyłem twardo.
Chłopiec umilkł, a ja bardzo zadowolony z siebie uśmiechnąłem się. Nie ma to jak cieszyć się z tego, że pocisnęło się sześcioletniego chłopca. Brawo, Styles. Pałasz inteligencją i dajesz świetny przykład dziecku.
- Jestem głodny. - powiedział chłopiec po chwili ciszy.
Zatrzymałem się i wyjąłem Mike'owi sucharki. Przy okazji wziąłem jednego i kolejną butelkę wody. Mam nadzieję, że to już niedaleko, bo oprócz tej została już tylko jedna dla mnie i chłopca.
- Kiedy będziemy? - zapytał, a ja znów ruszyłem szybkim marszem tak, jak nakazał mężczyzna.
- Idziemy już trzy godziny, więc jeszcze godzina. Może więcej, może mniej. - odpowiedziałem.
- Boli mnie noga. - odezwał się znowu, a ja zaczynałem tracić cierpliwość.
- Wiem. - wycedziłem. - A mnie brzuch, stopy, głowa noga i wszystko, więc z łaski swojej zamilcz.
Chłopiec znów umilkł, a do mojego umysłu znów wkradła się niebieskooka. Nie mogłem przestać o niej myśleć choćby na chwilę. Umierałem ze strachu, że coś mogło się jej stać i chciałem się jak najszybciej pozbyć tego smarkacza. Był tylko ciężarem, który najchętniej zrzuciłbym z pleców i tu zostawił, ale coś mnie zatrzymuje. Może fakt, że Florence nigdy by tak nie zrobiła? Może nie mam serca go tu zostawić? Nie, ja zawsze nie mam serca.
Ujrzałem trochę cienia pod złamaną palmą, dlatego ruszyłem w tamtą stronę. Zdjąłem dzieciaka z pleców, a sam opadłem pod drzewo. Wyciągnąłem butelkę wody i zacząłem brać ogromne łyki. Szedłem już siedem godzin i miałem jedynie przerwę na kupienie, przepraszam, zabranie rzeczy ze sklepu. Spojrzałem niechętnie na swoje dość głębokie rany i skrzywiłem się. Papier już cały nasiąknął krwią, więc nie było sensu go trzymać. Wyrzuciłem go, krzywiąc się z bólu. Na stopy nawet nie patrzyłem, bo domyślam się, co mogę tam zobaczyć. Pełno popękanych bąbli.
- Może się prześpij. - podsunął chłopczyk, który patrzył na mnie teraz zmartwionym wzrokiem.
- Nie mogę. - odparłem szybko. - Potrzeba Ci jak najszybciej pomocy, a ja muszę znaleźć Florence.
- To twoja żona? - zapytał, a ja nie mogąc się oprzeć parsknąłem śmiechem.
- Nie, ale jest moją dziewczyną. - wyjaśniłem.
- Kochasz ją? - zapytał, a mnie nagle ścisnęło w żołądku.
Czy ją kochałem? Ja nie wiem już co to słowo znaczy. Czy ma w ogóle jakąś wartość? Ja już chyba nie umiem się zakochać. A jeśli dalej potrafię, na co jest nikła szansa, wtedy napewno czuję to do Flore. Tak naprawdę sam nie wiem co czuję. Wiem, że jest dla mnie najważniejsza na świecie i oddałbym za nią życie. I teraz tak zrobię. Będę jej szukał, aż ją znajdę.
CZYTASZ
Fool for You|| H.S
Fiksi PenggemarFlorence Clark to dziewczyna, która nie szuka problemów. Ma swoich najlepszych przyjaciół i wydaje jej się, że nic złego nie może się stać. Żyje w małym miasteczku, które jest spokojne, więc czego miałaby się obawiać? Co się stanie, gdy w Roseville...