49. Gemma?!

888 34 2
                                        

- Poradzę sobie. - burknęłam.

Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam iść przez lotnisko, ciągnąc ją za sobą. Harry biegł tuż za mną.

- Nie powinnaś się przemęczać. - jęknął. - Oddaj mi to.

- Pragnę Ci przypomnieć, że ty też byłeś ranny. Tak jest fair. - odpowiedziałam, a chłopak zamilkł.

Ostatni tydzień spędziłam w szpitalu. Musieli zatrzymać mnie na obserwacje. Harry został tam ze mną, a nawet dostawili mu łóżko z boku. Oczywiście i tak z niego nie korzystał i spał ze mną. Można powiedzieć, że przez ten trudny czas staliśmy się nierozłączni. Codziennie chodziliśmy na spacery, a gdy pielęgniarki traciły czujność, chodziliśmy dalej. Zakochałam się w nim na zabój i czuję się teraz cudownie. Mimo tego, że byłam tyle w szpitalu, czuję się fantastycznie.

- Zamówiłeś taksówkę? - zapytałam.

- A to nie ty miałaś to zrobić? - zapytał niepewnie, a ja westchnęłam, wywracając oczami.

Wyciągnęłam telefon i zamówiłam taksówkę pod lotnisko.

A co do naszych przyjaciół? Gdy tylko w szpitalu dostaliśmy jakiś telefon, zadzwoniliśmy do nich. Jak się okazało, moi rodzice przyjechali dwa dni temu i postanowili zostać już na stałe. Są w domu i zamartwiają się. Mallory, gdy tylko dowiedziała się, że rodzice zjeżdżają do domu, zamieszkała z Archie'm, którego swoją droga bardzo kocha. Tak samo jak rodzice martwiła się ona, Louis i Niall, Helen, Zayn, a nawet Simon, który znał mnie tylko z opowieści.

Domyślam się, że z rodzicami spotkam się już dziś, dlatego ubrałam się lepiej i nałożyłam ciut mocniejszy makijaż, aby zamaskować zmęczenie.

Cholernie się cieszę, że wracam do domu.

Wyszliśmy na zewnątrz i spotkaliśmy się z ujemną temperaturą. Już jest tutaj końcówka listopada, więc napewno jest zimniej. Tęskniłam za domem.

Musielibyście sobie wyobrazić moją minę i Harry'ego, gdy z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Otworzyłam usta, a Harry zaczął się dziwne śmiać.

- Wsiadaj, bo zaraz się przeziębisz. - powiedział i wręcz wepchnął mnie do pojazdu.

Sam wsiadł obok i podał adres. Tutaj był już wczesny wieczór. To chyba pierwszy śnieg w tym roku (szkolnym). Zafascynowana podziwiałam widoki za oknem i bardziej opatuliłam się lekką kurtką. Tylko taką miałam przy sobie.

Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Styles zapłacił, a ja już wysiadałam z auta. Chłopak otworzył bramę, a ja szybko ją przekroczyłam. Marzyłam o cieple. Wzięłam od niego klucze i otworzyłam willę.

Jak tylko weszliśmy do środka przybiegł Leo, który niemiłosiernie piszczał i szczekał. Zayn, Louis i Niall go odwiedzali, ale to nie to samo. Ukucnęłam przy nim i zaczęłam tarmosić jego miękkie uszka. Zwierzaki są takie pocieszne.

- Już ... wystarczy. - mamrotał Harry, gdy Leo skakał i nie pozwalał mu wejść dalej.

Chłopak postanowił zanieść nasze walizki, a ja ruszyłam do kuchni. Wyciągnęłam kubki i wstawiłam wodę na herbatę. Wyjęłam z tylnej kieszeni spodni telefon i dostrzegłam kilka wiadomości.

Helen🧡:
Napisz kiedy dolecieliście. Obawiam się, że spotkamy się dopiero jutro. Twoja mama wprowadziła rygor.

Siostra🤪:
Rodzice przyjechali. Jestem u Archie'ego, dlatego mam trochę daleko do Was. Słyszałam, że Helen i inni chcą Was odwiedzić jutro. Wpadniemy. Tęsknie :(

Fool for You|| H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz