Policja, gdy tylko znalazła zwłoki hrabiego, podjęła próby jego identyfikacji. Szybko ustalono, że to François de La Roche został ofiarą tragicznej zbrodni. Umożliwił to zegarek z wygrawerowanym na kopercie nazwiskiem, który hrabia miał w kieszeni, a którego jakimś cudem mu nie ukradziono.
Młody de La Roche, jako człowiek często współpracujący z policją, dobrze więc w tym środowisku znany, od razu został wezwany na posterunek policji, by dokonać identyfikacji. Przeraził się, gdy pokazano mu zwłoki bez głowy. Czaszkę ujrzał później. Wszędzie poznałby te przeszywające, błękitne oczy, mocno zarysowaną szczękę i ciemne włosy.
Na ten przerażający widok wybuchnął płaczem. Śmierć córeczki wstrząsnęła nim dogłębnie, a teraz, gdy widział tego, dzięki któremu był na tym świecie, który go przez tyle lat utrzymywał, zamordowanego w tak bestialski i nieludzki sposób, wezbrał w nim tak ogromny żal, że nie mógł się powstrzymać przed szlochem.
Do końca życia wyrzucał sobie, że to on był winien śmierci ojca. W końcu to po jego emocjonalnej, pozbawionej szacunku przemowie François wyszedł na spotkanie śmierci. Próbował to sobie tłumaczyć roztrzęsieniem po zgonie małej Cathy, jednak sumienie wciąż go dręczyło.
Gdy Hugo powiedział o morderstwie papy swej młodszej siostrze, Camille zemdlała. Ocucił ją dopiero po piętnastu minutach. Zdawało jej się, że śni się jej jakiś koszmar, z którego zaraz się wybudzi i wszystko będzie jak dawniej.
Ojciec, chociaż zadał jej tyle krzywd i cierpień, przez wiele lat stanowił jej wzór, najważniejszą osobę w życiu. Gdy była małą dziewczynką, opowiadał jej o dawno minionej chwale de La Roche'ów, trzymając ją na kolanach i bawiąc się jej długimi, gęstymi włosami, całował ją i przytulał. Kochała te drobne czułostki pomiędzy ojcem i córką.
Dopiero gdy poznała Jeana, ich relacja, dotąd pełna ciepła i miłości, uległa znacznemu pogorszeniu. Nigdy nie zrozumiała, dlaczego hrabia nie potrafił zaakceptować jako jej męża mężczyzny, który choć miał poglądy polityczne sprzeczne z jego własnymi, kochał ją całym sercem i któremu zawdzięczała najpiękniejsze momenty w swoim życiu.
Gdyby to wszystko wydarzyło się kilka lat wcześniej, zapewne zbytnio nie przejęłaby się zgonem ojcem, nawet tak tragicznym, teraz jednak, gdy dopiero co straciła męża, śmierć ojca była dla niej ciosem, który tylko wzmógł jej ból.
Nie wzięła udziału w pogrzebie hrabiego. Nie zajęła się nawet jego organizacją, zbytnio wyczerpana psychicznie ostatnimi wydarzeniami. Ustaliła jedynie z Hugonem, że zainwestują w grobowiec rodzinny na Père-Lachaise, gdzie spocznie zarówno hrabia, jak i mała Catherine. Camille zdecydowała się pokryć koszty pochówku za pieniądze, którymi zarządzała po śmierci męża. Gdyby hrabia za życia wiedział, że jego ciało zostanie złożone do grobu postawionego za pieniądze znienawidzonego zięcia, byłby chyba własnoręcznie udusił Jeana i spalił jego majątek, byle do tego nie doszło.
Danielle, którą powiadomiono o śmierci ojca, również się nie pojawiła. Nie zdążyłaby wrócić ze Stanów, była jednak ogromnie przybita i zrozpaczona, że właśnie została sierotą. Na szczęście miała przy swym boku Philippe'a, teraz już jej małżonka, który dzielnie ją wspierał, oraz Claudine.
Hugo i Delphine nie mogli patrzeć na małą trumienkę spuszczaną do grobu. Nigdy nie mieli pogodzić się z tym, że ich dziecinki nie ma już na tym świecie. Hrabina de La Roche później wielokrotnie snuła domysły, jaka przyszłość czekałaby jej Cathy, gdyby jednak żyła. Niestety, nie dane jej się było tego dowiedzieć.
CZYTASZ
De La Roche'owie
Ficción históricaI miejsce w konkursie literackim Splątane Nici w kategorii Historyczne De La Roche'owie niegdyś byli sławnym rodem, jednak w 1805 roku z ich dawnej świetności pozostały marne resztki. Senior rodziny, pięćdziesięcioletni François, nie może się z tym...