Rozdział 31

163 6 3
                                    

Georg zabrał mnie na obiad. Już u początku bycia w restauracji zaproponował, że zamówi mi coś naprawdę dobrego.Byłam zaskoczona i nie chcąc gasić jego zapału, zgodziłam się.Georg nie wiedząc, że jestem wegetarianką zamówił jakieś danie z mięsem.Dowiedziałam się, że nie jest dla mnie, kiedy kelner postawił mi je przed nosem. Głupio było mi wybrzydzać i się przyznać, kiedy jedzenie było gotowe do zjedzenia a on sam był tak zachwycony tym daniem, że aż niezręcznie było mi powiedzieć, iż go nie zjem. Georg zjadł wszystko pośpiesznie, gdy w tym czasie ja zjadłam trochę sałatki i ziemniaków a mięsa nie tknęłam.Chłopak przyglądał mi się w dodatku jakoś tak badawczo aż czułam się nieswojo.Uczucie to było okropnie nieprzyjemne a zrodziło się z faktu, że wciąż patrzył jak jem i ile ubyło mi z talerza.Było to bardzo, ale to bardzo krępujące.Byłam szczególnie tym zaabsorbowana niż jedzeniem.

-Lubisz powoli jeść czy Ci nie smakuje?-zapytał w końcu a ja wyprostowałam się i oparłam mocniej o krzesło.Spojrzałam na kawałek kotleta i pomyślałam o biednym zwierzęciu, które było wyłącznie przeznaczone na śmierć.Którego nikt nigdy naprawdę nie kochał.Które nie mogło sobie po prostu żyć a czekało tylko na rzeź.Czekało na moment aż poczuło lśniące ostrze wbijające się w jego skórę, rozrzynające jej na pół, widzące swoją krew i umierające.Później ktoś rozdarł jego wnętrzności i podzielił. Poczułam się nie dobrze.

-Przepraszam-rzekłam i pobiegłam do toalety.

Miałam szczęście, bo nie zwymiotowałam.Uspokoiłam się i starłam nie myśleć o zwierzęciu, które wylądowało na moim talerzu a które nie było mi nic winne.Gdy wyszłam z toalety Georg czekał na mnie w wąskim korytarzyku miedzy wejściem do toalety męskiej i żeńskiej.

-Wszystko w porządku?-spojrzał na mnie z nieudawaną troską.

-Taa, tak-wyszeptałam

-To może wrócimy do stolika i dokoń..

-Nie-przerwałam mu i starłam się nie myśleć o kotlecie, żeby znów nie poczuć się źle.

-Ale..

-Georg, nie kończ!-krzyknęłam a z oczu popłynęły mi łzy, bo siła woli nie wytrzymywała w ciągłym powtarzaniu sobie, aby tylko nie wracać do tych obrazów z wyobraźni.

-Mel, ale dlaczego płaczesz?

-Georg, nie chce myśleć o tym a Ty wciąż się dopytujesz.

-Nie rozumie-rzucił zdezorientowany i przejechał dłonią po swoich włosach.

-Jestem wegetarianką.-wydusiłam z siebie, ocierając łzy-chyba wiesz, co to oznacza.

-Kurka wodna, mogłem wcześniej zapytać, mogłem się domyślić-rzucił załamując ręce.

-Nie no-rzekłam łapiąc go za przed ramie-skąd miałeś wiedzieć a poza tym już czuje się lepiej-starałam się rozgonić jego wyrzuty sumienia

-Naprawdę?

-Tak-odparłam

-To może zamówię Ci coś innego?

-Nie, Georg-rzekłam-już nie jestem głodna.

-Ok-rzekł i złapał mnie za rękę-jaka ty jesteś wrażliwa, piękna i dobra-westchnął i spojrzał na moją bladą dłoń, którą chwycił

-Eee-stanęłam w pół kroku zaskoczona jego słowami-dzięki-dodałam, czując się nieswojo-to gdzie teraz?

Georg spojrzał w moje oczy.

Jestem samotna kiedy na mnie patrzysz

Utknęłam w środku, gdzie nic nie jest prawdziwe

Między nami był koniec, zanim coś się w ogóle zaczęło*

-Chyba do studia-szepnął i chciał się do mnie zbliżyć i najwyraźniej mnie pocałować, gdy ja momentalnie odskoczyłam.

Chłopak zrobił niewyraźną minę.

-Jeszcze jest za wcześnie-szepnęłam-lepiej chodźmy

W myślach karciłam się za to wszystko.Nie umiałam się dostosować do Georga, za bardzo się różniliśmy a jego zachowanie przypomniało przymilnego psiaka, który wyje potąd aż się go weźmie na ręce, tylko dlatego, że nie można wytrzymać jego piskliwego tonu.Cóż, z Georgiem było podobnie, z tym, że ja zgadzałam się na to wszystko nie tylko z powodu, iż żal mi było jego w większości żal było mi  siebie.Tak po prawdzie to ja w duszy skamlałam za Billem i karciłam się ponownie w myślach, bo wypowiadały jego imię a cała dusza chciała go po prostu choć na minutę ujrzeć.

Pewnego dnia zapomnę twe imię

I pewnego słodkiego dnia zatoniesz wraz z moim utraconym bólem**

Byłam przekonana, że w studiu spotkam go i choć przez ułamek sekundy będę mogła na niego popatrzeć, mimo tego, że on wolał chłopców.Wysiedliśmy z samochodu, David przywitał się ze mną i usiadłam obok niego zaś chłopcy właśnie nagrywali solówki każdego sprzętu.Gustav wyszedł coś zjeść, Tom siedział obok mnie popijając Red bulla z Bellą a Georg był po drugiej stronie szyby, nagrywając swoją solówkę do piosenki.Siedziałam tak rozglądając się i nie widziałam nigdzie Billa.Czułam się totalnie zawiedziona.Nie było go.Poczułam jak pogrążam się w rozczarowaniu i smutku.Zaczynałam mieć doła.Tom spojrzał na mnie i w lekkich ciemnościach chyba ujrzał w moich oczach ten ból.Szturchnął mnie lekko w bok aż z zaskoczenia podskoczyłam.

-I jak tam wasz związek z Georgiem rozkwita?-zapytał

-Em, wspaniale-skłamałam, bo z moje strony była to udręka a nie związek.

Karmię siebie kłamstwami

z niewypowiedzianymi słowami.

Będzie dobrze, będzie dobrze

pewnego dnia, pewnego dnia.***

-To fajnie-odparł- a jak tam wasze sprawy no wiesz...?-zaczął a ja skarciłam go wzrokiem.

-Jesteś bezczelny, Tom-warknęłam

-Cisza!-zakrzyknął David-Jak macie się kłócić to lepiej wyjdźcie.

Czekałam tylko na te słowa.Wstałam i wyszłam.

..................................................................

*Aloha from hell-How Come You're The One

**Evanescence-sweet sacrifice

***Tokio Hotel-That day

TH by MelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz