Rozdział 47

165 5 0
                                    

Obudziłam się a na zegarze właśnie dochodziła 7.Nie spałam długo, ale czułam się w miarę dobrze.Poczułam ciepło drugiego ciała w białej pościeli obok mnie.Oczywiście spał tam, Bill.Wyglądał cudownie, jak anioł.Przyglądałam mu się tak przez chwilę i czułam się tak dobrze jak jeszcze nigdy.Miałam wszystko, co chciałam a wraz z tym i ten nieskazitelnej radości poranek, który właśnie wstał, oświetlając jego rozespaną osobę.

Budząc się widzę, że wszystko jest okej

Pierwszy raz w moim życiu i teraz jest takie fajne

Zwalniając odwracam się i jestem tak zachwycona

Myślę o małych rzeczach, które sprawiają, że życie jest świetne

Nic bym w tym nie zmieniła

To najlepsze uczucie*

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Bill! Mel! -ktoś zaczął krzyczeć zza drzwi.Znając życie i ten ton była to moja siostra.Bill poruszył się gwałtowanie i podniósł głowę z nad poduszki.

-Śpij-rzuciłam i ucałowałam go w policzek, po czym narzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam ku drzwiom.

Gdy je otworzyłam moim oczom ukazała się Bella i reszta pojechanego zespołu mojego chłopaka.

-Bella, co się tak wydzierasz od rana?-zapytałam zaspanym głosem i przetarłam oczy.

-Za godzinę wyjeżdżamy-uświadomiła mi i dopiero teraz zauważyłam, że jest już wyszykowana do drogi: masa makijażu, ułożone bezbłędnie włosy i świeże ubranie-co mnie tak mierzysz wzrokiem, Mel?-spytała zaczepnie i zrobiła balonika z gumy, którą żuła.Echh.Popatrzyłam znów na nią.Czułam się tak jakbym się jeszcze nie obudziła dobrze-zbieraj się, bo zaraz wracamy a teraz idziemy na dół na śniadanie, więc jak chcesz to dołącz do nas.

-Ok-odparłam-tylko się trochę ogarnę-dodałam i zamknęłam drzwi.Nie chciałam budzić Billa i wogle to chciałam jeszcze trochę odpocząć, choćby poleżeć obok niego.Nadeszła jednak ta pora na zbieranie się a nie wylegiwanie.Poszłam do łazienki i zebrałam się, gdy wyszłam Bill był już ubrany i pakował swoje ciuchy do walizki.

-Już wstałeś?-zdziwiłam się.

-Yhym-uśmiechnął się-a gdzie dzień dobry, kochanie?-podniósł śmiesznie brwi.

-Dzień dobry, kochanie-odrzekłam i musnęłam jego usta.

-Ja już jestem spakowany, idę do łazienki a potem zejdziemy na śniadanie, ok?

-Jasne.-odparłam i schowałam swoje kosmetyki do mojej torby, gdyż resztę rzeczy miałam gotową do wyjazdu w bagażu.

Czarny długo nie siedział w łazience, gdy wyszedł poszliśmy na śniadanie, podczas, którego zawiadomiono już nas, że autokar czeka.Pozostawało szybko zjeść i pójść po swoje rzeczy.Poprosiłam Billa, aby zniósł moje, bo muszę się jeszcze trochę przejść.Popatrzył na mnie zdziwiony, ale nie zapytał o nic a ja pobiegłam do sklepu po obrączkę.Okazało się, że obrączka, którą zamówiłam była na szczęście w tym samym rozmiarze, co jego pierścień. Odebrałam ją i zapłaciłam, po czym szybko wróciłam do hotelu.Odłożyłam pożyczony pierścień Billa na miejsce.Wyglądało na to, że nie zauważył jego braku.Wychodząc z hotelu kilkanaście minut później oczywiście przywitało nas grono fanów TH.Nie było już przy tym konspiracji, udawania.Szłam oficjalnie trzymając Billa pod rękę.Bella szła z Tomem a Gustav z Haley, która przyszła się pożegnać.

Nie zważając na wszelkie konsekwencje

Bo właśnie teraz jesteś dla mnie jedyną rzeczą mającą sens

TH by MelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz