Dłonie zaczęły drżeć pod napływem myśli i szło wyleciało na podłogę.Podnosząc je skaleczyłam się w palec i przyglądałam krwi.Czy naprawdę chciałam, aby to stało się teraz? Ciągłe wątpliwości mąciły mi podjęcie decyzji .Nie chciałam tego w głębi duszy, ale inaczej nie umiałam.Odgarnęłam wysoko rękawy bluzy i przyłożyłam szkło do nadgarstka.Zamknęłam oczy.Czułam pulsującą krew w żyłach.Pulsowała także głowa od myśli i wtedy zobaczyłam swoje życie w mega skrócie.Czy już umierałam?Szkło prawie dotykało skóry.Wystarczyło tylko wbić głębiej i pociągnąć nim, rozciąć ją.Jednak na razie dłoń drżała a w głowie widziałam fragmenty swojego życia a w każdym nich widziałam twarz Billa.
Więc to koniec i twoje serce leży na podłodze*
..i wtedy, dokładnie w tamtej chwili usłyszałam głos a szkło wyskoczyło mi samo z ręki upadając na podłogę.
Mamy siebie
Mamy obawy
Przyszliśmy znikąd
Jesteśmy marzycielami
Mamy siebie
Mamy obawy
Trzymamy na sobie ręce
Jesteśmy marzycielami
Jesteśmy marzycielami
Jesteśmy marzycielami**
Oszalałam?
Słyszałam właśnie tekst piosenki, która pisałam z Billem.Wyjrzałam przez okno, stał na dole, w sadzie, przemoczony.Deszcz lał się po nim a on śpiewał.Jego oddech był widoczny.Zimno na zewnątrz sprawiało, że biały dym wychodził z jego ust.Jego koszulka pod rozsuniętą kurtką przyklejona była do ciała a włosy leżały przyklapnięte i lała się z nich ciurkiem woda.
Bielsza mgła
Bielsze światło księżyca
świeci jasno – tak jak ty
Kiedy śpisz, wtedy ja przychodzę
Zamykam oczy**
Na co jeszcze czekasz?-zabrzmiały czyste myśli w głowie.
Zdradził mnie-odpowiedziałam im, widząc jak jego makijaż rozmywa się po twarzy.
A chcesz umrzeć, ale szczerze czy chcesz umrzeć?-zapytał głos.
Nie, ja tak naprawdę chce żyć.Nie chce żyć tylko wtedy, gdy nie ma go przy mnie.
A to oznacza jedno, że z wybraniem życia, wybierasz i jego.Powiedz więc na co czekasz?
Na jego miłość-odparłam nie czując już krzty żalu i bólu, po tamtej sytuacji.
Miłość była większa.Miłość wszystko przebaczała.Wybiegłam z pokoju, zbiegłam na dół i wybiegłam ku jego osobie.Stał w sadzie dalej, gdy dobiegłam do niego.Pod tym szarym niebem stałam parę kroków od niego a on był na wyciągniecie ręki.Demony przeszłości znów dały lęk w mojej duszy.Nie byłam pewna tego czy tak powinnam.Czułam jak moknę tak jak on.Mierzyłam go wzrokiem, później zrobiłam krok.
-Mamy siebie.Mamy obawy.Trzymamy na sobie ręce-zanucił cicho a ja zrobiłam kolejny krok.
-Jesteśmy marzycielami, jesteśmy..-do nuciłam a on podszedł do mnie i dotknął mojej dłoni.Tysiące mrówek przeszło po niej.Jego dotyk był naładowany prądem-jesteśmy, jesteśmy marzycielami-wyszeptałam i wtuliłam się lekko w jego ciało.
Zacisnęłam powieki.Poczułam narastające łzy szczęścia czując ciepło chłopaka.Czułam wielką radość i miłość a po chwili jak te emocje zjeżdżają mi z pod rzęs po policzkach tonąc w raz z kroplami deszczu na mojej skórze.On był powodem dla, którego nie mogłam odejść.
CZYTASZ
TH by Mel
RomanceMelania Gregory ma 19 lat, kiedy postanawia w końcu odnaleźć swoich przyjaciół z dzieciństwa, z którymi rozdzielili ją 5 lat wcześniej rodzice przez przeprowadzkę do Kanady. Chce także zacząć w swoim życiu wszystko od nowa. Czy jej się to uda?