Rozdział 51

130 3 0
                                    



Obudziłam się.Leżałam na podłodze na strychu a przez malusieńkie okienko wpadała strużka słońca.Wstałam i zeszłam piętro niżej.Poszłam do łazienki i przemyłam napuchniętą twarz.W oczy kuły mnie łzy, ale musiałam grać, bo co miałam się teraz po raz kolejny poryczeć przy rodzinie, przy bliskich.Jeszcze raz przemyłam twarz, ubrałam się i zeszłam na dół.Bill siedział przy stole i niewidzącym wzrokiem ignorując mnie na całej linii pił kawę, wzięłam sobie to samo.Widząc jego chłód czułam, że lepiej zejść mu z oczu.Nie usiadłam obok niego, chociaż było tam miejsce.Wyszłam na balkon, piłam kawę siedząc i patrząc na zachmurzone słońce na niebie.Kawa była taka gorzka i nijaka, bo chyba zapomniałam posłodzić.Nie miałam ochoty się już wracać do kuchni.Otuliłam się tyko kocem i skuliłam na krześle.Niewątpliwie w tym wszystkim miałam do siebie żal.Wiedziałam, że wcale nie musiałam tam iść a Eryk może by się po jakimś czasie odczepił.Mogłam zmienić numer a nie iść na spotkanie.Zniszczyłam tylko tym swoje prawdziwe szczęście.

Jak mogłam spalić raj,

Jak mogłam... *

Ktoś wszedł na balkon .Oglądnęłam się w nadziei, że to Czarny, ale nie to był tato.Oparł się o barierkę i założył ręce na piersi.

-Bill, prosił żebym Ci przekazał, że za 15 min wyjeżdżacie.

-Ok-wstałam obolała

-Wiesz córeczko..-zaczął

-Tak-spojrzałam na niego

-Jestem z Ciebie dumny i wiem, że wszystko będzie dobrze, wiec się nie martw-powiedział i przytulił mnie a ja na jego słowa o mało się nie poryczałam i cicho zastanawiałam czy mówił to przez to, iż coś zauważył, czy coś wie ?Czy było po mnie i chłopaku widać wczorajsze nie porozumienie?Wstrzymywałam łzy siłą woli-my z mamą tam dojedziemy za kilkanaście tygodni.Chcemy porozmawiać z Simone na żywo.

-Dobrze-jęknęłam cichutko-to idę-dodałam i ruszyłam w stronę domu.

Chłopak był w moim pokoju, kiedy weszłam chował laptopa a ja szybko poprawiłam swój wygląd makijażem, przeczesałam włosy i ułożyłam grzywkę na szybko.

-Idziemy?-zapytał chłopak ponurym głosem

-Tak-szepnęłam biorąc moja torbę.

Zeszliśmy na dół i wyszliśmy na podwórko.Bill włożył bagaże o bagażnika i na tylne siedzenie a moja rodzinka stojąc za nami obserwowała nas.Podeszliśmy jeszcze do nich, pożegnaliśmy się i gdy miałam już wsiadać do samochodu babcia wyrwała się z tej rodzinnej gromadki i podeszła do mnie.

-Mel-zawołała mnie a Bill spojrzał na nią.-chodź-podała mi rękę i pociągnęła parę kroków od samochodu.

-Tak, babciu-powiedziałam smutno.

-Wszystko będzie dobrze-odgarnęła moje włosy za ucho-wierz mi i nie myśl sobie, że my z dziadkiem go nie akceptujemy czy coś, bo jest inny.Widzę, że to wspaniały chłopak.On Cie naprawdę kocha.Traktuje Cię po królewsku i gdy jest przy Tobie to patrzy na Ciebie jak na najlepszy prezent jaki otrzymał od życia.Mel, zauważyłaś to?Widać po nim, że jest zaangażowany całkowicie i zbyt wiele kosztowało by go odejście, wiesz?

-Wiem-wyszeptałam ze spuszczoną głową i łzy poleciały po policzkach.Nie miałam siły ich już ukrywać a babcia otarła je palcami tak, żeby inni nie zauważyli

-A ty go też kochasz?

-Tak-odparłam

-Więc dziecko, nie martw się-przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła-pogodzicie się zobaczysz i jeszcze będziecie szczęśliwi.Zobaczysz to, jeżeli jesteście sobie pisani i jeśli idealnie pasujecie do siebie-rzekła a ja na jej słowa rozryczałam się do reszty i przytuliłam mocno

Nic nie zmieni przeznaczenia

Jakiekolwiek miało by być

Będzie działało perfekcyjnie**

-No już idź, pora na Ciebie.-przypomniała mi kobieta wciskając haftowaną, płócienną chustkę.

-Dziękuje, babciu-szepnęłam i ruszyłam do samochodu.Nie miałam siły im machać i po prostu odjechaliśmy.

Drogi pamiętniku.

Widząc jak wraca od swojej babci, siada obok mnie w aucie, odjeżdżamy i widząc jej łzy moje serce zaczęło kruszyć się do reszty.Bolało a jednocześnie zalewało się miłością.Nie mogłem na to patrzeć, kiedy płakała przeze mnie.Wiedziałem, że tak jest, kiedy ocierała łzy.Czułem się jak ostatni padalec, ale przecież teraz to ona zawiniła.Moja duma rozrastała się a miłość z nią walczyła.Wiedziałem, że jej przez to nie zostawię, ale chyba potrzebowałem czasu, żeby na nowo z nią być.

Wróciliśmy.Wzięłam swoje rzeczy z tyłu samochodu i poszłam na górę.Simone przywitała się ochoczo z nami, ale widząc moją pełną bólu twarz zmierzyła mnie i Billa smutnym spojrzeniem. Pomyślałam, że wyżalę się Belli-mojej ukochanej siostrze, przyjaciółce.Jednak nie było jej.Wykręciłam jej numer siedząc tak w prawie pustym pokoju, w którym kiedyś znajdowały się jej rzeczy, które stanowiły tu większość.Brakowało jej tutaj.Jeden sygnał a potem drugi.

-Bella?-zawyłam

-Mel.

-Boże, Bella gdzie jesteś?

-W domu, w Magdeburgu.Mel, musiałam wracać, bo chodzę do szkoły a właśnie się zaczął rok.

-Boże, ja umieram-zawyłam

-Co się stało?

-Pokłóciłam się z Billem i jest tragicznie, nie odzywa się do mnie.Bella muszę się z Tobą zobaczyć.

-O co się pokłóciliście?

-O Eryka, ale to długa historia.Bella muszę się z Tobą zobaczyć.

-To przyjedź.Tato się ucieszy i mama też.

-Dobrze, dobrze.Zaraz tam będę.

Rozłączyłam się.Z torby podróżnej wyjęłam szczoteczkę do zębów, pastę, kosmetyki i piżamę

To powinno wystarczyć-pomyślałam i wrzuciłam do swojej czarnej torby, którą zazwyczaj miałam na książki.Zbiegłam na dół.Simone siedziała z Tomem w salonie.

-Eee, Siomne-zagadnęłam a kobieta spojrzała na mnie.-Podrzuciłabyś mnie do Magdeburga?

-Mel a coś się stało?-zapytała-coś nie tak z rodzicami?

-Z rodzicami ok, ale proszę podwieź mnie-zawyłam czując narastające łzy pod powiekami i kule rozpaczy w gardle.

-Ach, przepraszam Cie Mel, ale czekam na męża.Przyjeżdża dziś.Nie widziałam go długo.

Załamałam się i klapałam na schodek ocierając dłońmi łzy, które się jednak puściły z oczu.

Zimno jest upadać w dół

Jak cień na ziemie***

-Ja Cie podwiozę-usłyszałam głos Toma i lekko się uśmiechnęłam

-Dzięki, Tom-szepnęłam niemo a chłopak wyjął kluczyki z kieszeni i poszliśmy do samochodu.

................................................................

*Evanescence-Call me when your sober

**Avril Lavigne-Keep holding on

***Ana Johnson-Coming out strong

TH by MelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz