Nie wiem o której zasnęłam, ale chyba dość późno. Zapewne było to gdzieś nad ranem, gdyż na zewnątrz ciemność zmieniała się w mrok przypominający, że nadszedł TEN dzień: dzień wyjazdu.Obudziłam się około 12 a właściwie wybudziła mnie Bella, która była już ubrana w rurki i te fioletowo-czarną tunikę, taką samą jak miałam i ja.Zjadłam potulnie śniadanie pod bacznym wzrokiem Simone wzdychającej smutno.Było jej ciężko, że wyjeżdżam.Widziałam w jej oczach kropelki łez, które pewnie po tym jak odwiozła mnie na stacje rozmazały tusz na jej rzęsach.Bella pojechała ze mną, ale po pożegnaniu miała wracać już do domu w Magdebrgu. Właściwie miała mnie tylko odprowadzić a potem wrócić do domu, bo stacja była oddalona od niego może z kilometr lub 2.Ona także w pewnym sensie była gotowa na swój powrót, na ręce miała zawieszoną wielką torebkę z kosmetykami i paroma ciuchami. Całą resztę miał jej przywieźć Tom, gdy wróci z trasy.Jej wakacje też miały się skończyć, bo niby co miałaby robić w domu bliźniaków, gdy Ci byli w trasie a mnie już tam nie będzie.Ściskając moją dłoń mówiła, że beze mnie to nie to samo i pozostał jej tylko Tom , który jak wróci będzie ją odwiedzał.W końcu do Magdeburga nie jest tak strasznie daleko.Stanęłam w kolejce do kasy i wyjęłam z portfela banknoty, które schowałam w zaciśniętej pięści.Przymknęłam oczy.Tak bardzo chciało mi się płakać.Tak bardzo nie chciałam jej zostawiać, ich wszystkich także.
Nigdy nie pomyślałabym, że dziś będę was opuszczać
Samotna i niedowierzająca temu, dlaczego tak się czuję
Taki odległy świat*
Nie brałam ze sobą prawie nic; kilka kosmetyków, z 3 bluzki, z 2 rurek.Nie potrzebowałam.Po co mi to było?Nie miałam się dla kogo tam stroić.Nie było tam chłopaków czy Belli.Poza tym u dziadków miałam dużo więcej ciuchów, których nie wzięłam.Ach, żegnajcie Niemcy! Żegnaj Bello!Żegnaj mój kochany Billu!Wiedz, że Cie kocham-wyszeptałam w myślach i ścisnęłam mocniej wisiorek, który tkwił na szyi.Wiedziałam, że dany jako prezent przedwczoraj wiele znaczył.Nie było to coś, czym przekupił mnie, abym zerwała z Georgiem.Było coś więcej.Miałam wrażenie, że tkwi w nim energia tego, co wydarzyło się w jego sercu niedawno: jego zawód, wtedy kiedy wyszłam z sali i rzuciłam się w ramiona innego, jego ból tym spowodowany.Czułam, że był on też wynagrodzeniem mi tych chwil samotności.Wydawało się, że od przedwczoraj minęła wieczność a teraz stałam tutaj w kolejce do kasy biletowej a obok mnie stała Bella.Zaraz miałam kupić bilet i czekać na pociąg, którym po prostu prosto przed siebie byłam gotowa pojechać do dziadków, do Polski.Czułam się jak śmieć, gdyż nie mogłam mieć swojego zdania.Gdy byłyśmy bliżej kasy popchnęłam dziewczynę przed siebie i kazałam już iść.Wiedziałam, że lepiej, abyśmy już się rozstały.Przeciąganie tego bolało coraz mocniej.Spojrzałam na pociąg, który podjechał i to był mój pociąg.Nie chciałam tego wszystkiego zostawiać, kiedy moja siostra ucałowała mnie w polik.
-Powodzenia, Mel-szepnęła i ruszyła z założoną niedbale torebką na ramie w stronę wyjścia ze stacji.
Nadjechał drugi pociąg.Pociąg do marzeń.Pociąg do Paryża i do.ramion Czarnego anioła.Nagle stanęłam przed wyborem, na który peron się udać: czy w stronę samotności czy tam do chłopaków.
-Poproszę..-zaczęłam spoglądając na dwa pociągi, rozum już powiedział:"bilet do Warszawy" a serce przemówiło ustami-poproszę 2 bilety do Paryża.
Kobieta wybiła szybko bilety.
Tam nieodkryty ląd
Możesz go zdobyć sam z wiolonczelą
To niedaleko stąd
Pod prąd, pod prąd, pod prąd.**
-Niech się pani pośpieszy.Pociąg odjeżdża za równe 3 minuty.Chwyciłam wydane pieniądze i bilet.Ujrzałam Belle, która stała przy wyjściu i śledziła mnie już ze łzami w oczach .Uśmiechnęłam się do niej.
CZYTASZ
TH by Mel
RomanceMelania Gregory ma 19 lat, kiedy postanawia w końcu odnaleźć swoich przyjaciół z dzieciństwa, z którymi rozdzielili ją 5 lat wcześniej rodzice przez przeprowadzkę do Kanady. Chce także zacząć w swoim życiu wszystko od nowa. Czy jej się to uda?