-Więc... opowiedz mi jeszcze raz, co się wczoraj stało.-odezwał się wreszcie Zack.
Opowiedziałam mu wszystko jeszcze raz. Tak dokładnie, jak tylko umiałam. Gdy skończyłam, spojrzałam wreszcie na jego zabandażowaną twarz. Malowały się na niej dziwne emocje... jakby się martwił albo współczuł mi...?
-Zack...?- Chciałam zapytać czy wszystko dobrze, ale wtedy... przytulił mnie.
-Przepraszam, Ray...- po tych słowach przytulił mnie mocniej.
-Zack?- nie odpowiedział.
Nie pamiętałam już, kiedy ostatnio miałam okazję, aby kogoś przytulić. Ja również objęłam chłopaka i odwzajemniłam uścisk. Myślałam, że Zack odsunie się ode mnie, ale on dalej trwał w tej samej pozycji. W sumie, nie miałam się na co skarżyć, bo to było naprawdę przyjemne.
-Dobrze, że nic ci nie jest Ray.- Szepnął wprost do mojego ucha.
Po chwili, niestety, puścił mnie i usiadł obok, na kanapie. Uśmiechnął się nieśmiało, po czym spojrzał mi prosto w oczy. Nagle zamarł i rozchylił lekko usta z zaskoczenia. Ja też się zdziwiłam, ale jego reakcją. Ostatnio zachowywał się w stosunku do mnie inaczej... ale to nie ważne. Dlaczego on się tak na mnie gapił?
-Co jest? Zack?- Na dźwięk swojego imienia wreszcie się otrząsnął.
-Huh? N-nie nic tylko twoje oczy...
-Co?- Nie rozumiałam, o co mu tym razem chodziło. Zack odwrócił wzrok.
-Kurde, Ray, twoje oczy już nie są wcale martwe.
Moje oczy nie są martwe? Dlaczego moje oczy nie są martwe? Moje oczy były martwe, bo chciałam umrzeć. Czy to znaczy, że nie chcę już umrzeć? Czy to dlatego, że Zack mnie przytulił? Czy to przez niego moje oczy nie są martwe? Czy... ja chciałam żyć?Tego było za dużo. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam Zacka krzyczącego moje imię. Jeszcze nie zemdlałam, byłam na skraju świadomości. W głowie cały czas krążyła mi myśl: Czy ja chcę żyć? Poczułam, że Zack podnosi mnie łatwo z kanapy i gdzieś wynosi. Po chwili mogłam oddychać świeżym powietrzem. Zaczęłam widzieć normalnie. Znajdowałam się na werandzie domu, a moja głowa leżała na kolanach Zacka. Podniosłam wzrok na jego twarz, która wyrażała zaniepokojenie.
-Przepraszam.- Powiedziałam ze skruchą.
-Co?!- Chłopak naprawdę się wkurzył.- Za co przepraszasz?!
-No bo, prawie zemdlałam, bez powodu.- Usiadłam obok mordercy.
-Cholera, nie masz za co przepraszać, czasami to ty zachowujesz się, jakbyś była głupia... to moja winna,że cię zaskoczyłem.- Widziałam, że jeszcze coś go dręczy.
-Co się dzieje Zack? Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, to po prostu pytaj.
-Okej... no bo, czy ty nadal chcesz umrzeć?
Zastanowiłam się chwilę. Nie wiedziałam. Podczas pożaru nie chciałam ginąć. Jednak wcześniej sama go prosiłam, aby mnie zabił...
-Nie wiem. Nie jestem pewna, przepraszam.
-Dobrze, że przynajmniej nie kłamiesz.- Zack uśmiechnął się.
-No dobra, Ray.-Zack wstał i przeciągnął się.
Wszedł do domu, ale ja nie ruszyłam się z miejsca, wiedziałam, że zaraz wróci. Po chwili wybiegł z chatki, trzymając w dłoni swoją kosę. W sumie to nie miałam pojęcia, skąd on wytrzasnął identyczną broń. Poprzednia uległa przecież zniszczeniu...
-Nie wiem jak ty, ale ja zaraz umrę z głodu. Pójdę załatwić nam coś do żarcia.
Zanim zdążyłam zaprotestować, jego już nie było. Chyba nie powinnam się o niego martwić, jest silny, ma swoją kosę, jest mordercą... ale z drugiej strony ten chłopak usiadł na krzesło elektryczne, przecież to idiota... Czemu ja w ogóle się o niego martwiłam? Może dlatego, że był jedyną osobą, która się o mnie dbała... kimś w rodzaju przyjaciela...? Nieważne.
Wróciłam do środka i rozejrzałam się po pokojach. Chciałam dowiedzieć się czegoś... nie wiem, może o domownikach? Weszłam do pierwszego pokoju z brzegu. Znalazłam jakąś zamkniętą szafką. Otworzyłam ją moją igłą. W środku, na lekko zakurzonej półeczce ujrzałam dość duże kartonowe pudełko. Ciekawe. Zdjęłam wieczko, aby sprawdzić zawartość skrzynki. W środku znajdowały się wycinki z gazet... Wyciągnęłam pierwszy artykuł. Nagłówek głosił: "Morderstwa w nielegalnym sierocińcu".
Zaraz... Czy Zack nie dorastał przypadkiem w takim miejscu? Kolejny skrawek papieru ostrzegał o seryjnym mordercy grasującym z kosą, po zmroku. Opisem niepokojąco przypominał Zacka... Następne kartki również były dość zbieżne z poczynaniami mojego towarzysza. W dużej części z nich, pojawiało się również jego imię. Najbardziej zainteresował mnie jednak notatnik, niepozornie schowany na dnie, pod gazetami. Był chyba czymś w rodzaju... pamiętnika?
"Isaac Foster ma około 18lat (dokładny wiek nie jest znany), jego pochodzenie nie jest dokładnie określone. Jako dziecko został podpalony żywcem, w późniejszym czasie został oddany, przez matkę, do nielegalnego sierocińca. Był tam traktowany jak "potwór", nie człowiek i wykorzystywany jako narzędzie. Podejrzewa się, że to tam dokonał pierwszego morderstwa. Isaac..."
Przerzucałam kolejne strony. Zawierały one niepokojąco dokładne opisy wybranych zbrodni Zacka. To, co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że autor dziennika wiedział zaskakująco dużo o poczynaniach chłopaka, nawet na piętrze B6. Kim był ten człowiek... i gdzie jest teraz? Nagle, podczas wertowania kartek, moją uwagę przykuło pewne słowo, a dokładnie imię... moje imię.
"Isaac Foster, zdaje się, nawiązał pewną osobliwą, emocjonalną więź z dziewczyną imieniem Rachel Gardner Była ona jego potencjalną ofiarą, jednakże chłopak nie zabił jej. Morderca został aresztowany z jej powodu, a ona sama trafiła do psychiatryka."
Niezidentyfikowany autor scharakteryzował krótko moją "sytuację rodzinną" z czasów zanim spotkałam Zacka. Nie wiedząc z kąt, był on na tyle dobrze poinformowany, że wiedział, iż to ojciec zabił matkę, a ja ojca. Jednak, to następne zdanie wywołało u mnie zimny dreszcz."Stanę się nowym, lepszym Fosterem, zrobię coś czego on nie potrafił. Zabiję Rachel Gardner. Już niebawem."
CZYTASZ
Nowa Obietnica - Satsuriku No Tenshi
Fanfiction"Tyłem do mnie stał wysoki, ciemnowłosy chłopak, ubrany w brązową bluzę. Postać opierała na ramieniu kosę. To był on. Zack, mój Zack. Znalazłam go! Chciałam zawołać do niego po imieniu, ale głos ze wzruszenia odmówił mi posłuszeństwa. Zrobiłam krok...