41.Początek gry

655 35 19
                                    

Zack

-Wyłaź tu zaraz, bachorze!- Wrzasnąłem do telewizora, choć nie byłem pewny, czy dzieciak mógł mnie usłyszeć.

-Hm? Jak nie miło...Myślałem, że ucieszysz się na mój widok, a ty nawet nie wiesz kim jestem?Ja chciałem cię zobaczyć...-Wydawał się być szczerze przygnębiony tym faktem.

-Nie kłam dzieciaku! Nienawidzę kłamstw! Dlaczego miałbym cieszyć się twoim widokiem?! Oddawaj Ray!

-Nie! Skoro nie wiesz kim jestem, to tym bardziej powinienem ci pokazać jak fajny jestem, racja? Racja? Pokarzę ci, że potrafię zabijać lepiej niż ty, lepiej niż mój brat, lepiej niż ktokolwiek inny!

-Ech... Skoro chcesz, żebym wiedział kim jesteś, to może po prostu szybko powiesz mi dwa zdania o sobie i oddasz mi Rachel? Jeśli nie, to zabieraj mi te cholerne kraty z drogi, nie mam czasu na pogaduszki.

-Nie mogę jej oddać tak po prostu...ale przedstawię się jeszcze raz, bo widzę, że braciszek się mną nie chwalił, zresztą, ciekawe, czy w ogóle pamiętał o moim istnieniu...

-Co ty tam mamroczesz pod nosem? I co masz na myśli mówiąc o jakimś braciszku?!

-No tak! Trochę się rozkojarzyłem, często mi się to zdarza, odkąd najstarszy braciszek, uderzył mnie szpadlem...to bolało. Dlatego nie lubię moich braci. I znowu zmieniam temat! Więc...jestem Nico! Nico Mason.

-Że co? Jak ten mały nekrofil z B4?!

-Tak! Wreszcie zrozumiałeś!- Twarz dziecka znacznie się rozpromieniła.

-I co, zamierzasz zemścić się za to, że zamordowałem Eddiego, tak? To wyłaź i sam się ze mną zmierz, pokonam cię tak samo, jak jego, jeśli od tego zależy życie Ray!

-Nie. Nienawidzę go. To ty od dawna byłeś moim wzorem. Jeśli chcesz uratować tą nic nie wartą lalkę to lepiej się pośpiesz, masz dokładnie 12 minut. Nie możesz pozwolić sobie na dalszą rozmowę ze mną.

Dzieciak spojrzał w bok, a gdy jego spojrzenie wróciło na obiektyw kamery, jego oczy były lodowato zimne. Nienawiść pochodząca z jego jadeitowych oczu, zdawała roztaczać wokół mnie niczym trujący gaz, wprawiając każdą cząsteczkę mojego ciała w niepokój.

-Jeszcze jedna sprawa, Zack. Zostaw tu swoją kosę. Od teraz twoją jedyną bronią jest siła i jak sądzę, dobrze ci znany nóż. Obiecaj, że ją zostawisz i odłóż ją na ziemię. Oboje wiemy, że nie złamiesz przysięgi.

Chciałem zaprotestować, ale nie mogłem, to było dla Ray. Warknąłem pod nosem i odłożyłem kosę. Od teraz miałem o wiele mniejszą broń. Przynajmniej ten nóż był bardziej poręczny niż sierp.

-O-obiecuję, nie wezmę kosy.

Kraty otworzyły się z brzdękiem. Spojrzałem na ten telewizor po raz ostatni.

-Do zobaczenia Zack. Na kolejnych telewizorkach, będziesz mógł kontrolować czas i zobaczyć Rachel Gardner. Od teraz rozpoczyna się śmiertelna gra! Uważaj na pułapki. Jest ich tu dużo.

Pobiegłem przed siebie, czując, że moje serce zabiło szybciej na dźwięk imienia dziewczyny z ust innych niż moje własne. Dobrze wiedziałem, że śmierć tak ważnej dla mnie osoby zatrzymałaby również moje własne serce. Nie wyobrażałem sobie życia, bez tej kochanej, wiecznie przybitej blondynki.





(Od autorki)

Cześć! Przepraszam, że tak późno wstawiam ten rozdział, ale w szkole mam prawdziwe urwanie głowy...Należę do "klubu asystentów bibliotecznych" oraz "klubu debat oksfordzkich". Jakby tego było mało, jutro mam pracę klasową z historii(muszę dostać z niej 6!!!) Wiem, że to zwykłe usprawiedliwianie się, ale na prawdę miałam "produktywny" tydzień. Zresztą w następnym mam trzy kartkówki i dwie prace klasowe 😭nieważne. Mam nadzieję, że rozdział wam odpowiada, następny postaram się napisać trochę dłuższy, a tak w ogóle, to zbliżamy się do końca opowieści, a ja nadal zastanawiam się nad losem Rachel? Zabić czy nie zabić? Hmmm...trudna decyzja XDDD

Nowa Obietnica - Satsuriku No TenshiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz