Rachel
Gdy nadszedł nowy dzień, nie wstałam o świcie, jak to robiłam zazwyczaj. Normalnie chciałam jak najlepiej wykorzystać dzień, zobaczyć Zacka, tak szybko, jak tylko było to możliwe. Tym razem było zupełnie inaczej.
Po obudzeniu długo jeszcze leżałam w wygodnej pościeli, wpatrując się w sufit, jakbym miała ujrzeć na nim sens życia. Jak łatwo można się domyślić, jedynym, co dostrzegłam na owym suficie, była mała mrówka, dzielnie przemierzająca jasną powierzchnię.
Chciałam być jak ta mrówka, świadoma problemów, potrafiła przeć dalej przed siebie. Ja byłam do niczego. Słaba fizycznie oraz psychicznie. Doktor Danny określił mnie kiedyś, na jednej z terapii, jako osobę niestabilną emocjonalnie. Może miał rację...?Zack wcale mnie nie potrzebował, było mu dobrze z tą nieznośną dziewczynką. Pewnie było to samolubne z mojej strony, ale chciałam, żeby zniknęła, raz na zawsze. Jeśli chłopak udałby się do miasta pa zakupy, to mógłby zostawić ją pod sklepem, prawda? Wtedy ktoś z pewnością by się nią zainteresował i zajął. Przecież nie chciałam dla niej źle... po prostu była dla mnie całkiem obca... i kradła mojego Zacka.
Musiałam z nim o tym porozmawiać. Zresztą, to z pewnością nie byłoby dla niej dobre, zostać wychowanym, bez rodziców i przez seryjnego mordercę i jego przyjaciółkę. Zack powinien myśleć o jej przyszłości! Tak... tak mu powiem.
Pomyślałam, że zejście na dół nie byłoby najgorszym pomysłem, skoro nie miałam tam nic lepszego do roboty. No i robiłam się głodna. Musiałam wysłać dziś Zacka do miasteczka, do sklepu.
Szybko przebrałam się w ładną, ale skromną białą bluzeczkę na ramiączkach oraz błękitne, krótkie spodenki. Rozczesałam szybko włosy, które były już naprawdę długie, po czym zeszłam na dół.
Naomi, jak zwykle, siedziała przed telewizorem, a Zack jadł śniadanie, cóż o tej porze, to w sumie obiad. Zack, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia, zaprzestał jedzenia. Czy był na mnie zły...? Zatrzymałam się. Już zamierzałam wyjść, kiedy chłopak uśmiechnął się promiennie.-Chodź, Ray! Wyspałaś się? Ostatnio wstawałaś bardzo wcześnie, dobrze,że dziś odpoczęłaś. Masz.
Zack przysunął do mnie miskę z płatkami i karton mleka. Jego posiłek składał się z tych samych składników...więc to raczej nie był obiad.
-Dz-dziękuję...
Chłopak wydawał mi się podejrzanie miły, szczególnie po wczoraj... wydawało mi się, że zaraz o coś poprosi, tak, jak to robiły małe dzieci. Ja sama, choć zdarzało się to naprawdę sporadycznie, gdy prosiłam o coś mamę, starałam się być jak najmilsza. To było naprawdę dawno, w czasach gdy byłam na tyle malutka, że wierzyłam w naszą szczęśliwą rodzinę. Gdy byłam mała, odczuwałam radość czy smutek... Więc gdy czegoś pragnęłam, okazywałam to całą sobą. Niestety, mama prawie zawsze mi odmawiała, czasami, gdy była zła, biła mnie i karała...dlatego wolałam nie okazywać przy niej swoich uczuć. Bałam się, że znowu mną wzgardzi.
-Ray, słuchasz ty mnie, kuźwa?!- Brawo ja, Zack znowu zirytowany.
-P-przepraszam, co mówiłeś?
-Masz zjeść to pieprzone śniadanie, zanim płatki rozmięknął. Naomi już zjadła, ja też już kończę. Jedzenia już prawie nie ma.
-Hm? J-jasne? Już jem...- Zaczęłam posiłek. Co on się mnie tak uczepił?
Zack wyglądał na zadowolonego widząc, jak jem płatki, w pewnym momencie chciał mi nawet dosypać to co zostało w pudełku. Przecież poza dwoma garstkami zawartości z kartonika, nie było już ich w domu, a...Zack kochał płatki!
CZYTASZ
Nowa Obietnica - Satsuriku No Tenshi
Fanfiction"Tyłem do mnie stał wysoki, ciemnowłosy chłopak, ubrany w brązową bluzę. Postać opierała na ramieniu kosę. To był on. Zack, mój Zack. Znalazłam go! Chciałam zawołać do niego po imieniu, ale głos ze wzruszenia odmówił mi posłuszeństwa. Zrobiłam krok...