Rachel
-Co się stało? Wszystko w porządku?- Słysząc nieznany głos, natychmiast podniosłam głowę do góry. Przede mną stał... mały chłopiec.
-Yyy... t-tak...- Szybko przetarłam łzy.
Rozejrzałam się po okolicy. Nigdzie nie widziałam żadnych dorosłych... czy ten chłopczyk się zgubił? Był dość niski, o drobnej budowie ciała, wyglądał na jakieś dziewięć lat. Patrzył na mnie z nieskrywaną ciekawością. Czyżby moje łzy wywarły na nim takie zainteresowanie? Nie, to raczej nie to... Może zauważył, że nie jestem miejscowa? Przestraszyłam się, ale po ponownym zastanowieniu doszłam do wniosku, że nic nie grozi mi od strony tak uroczego dziecka.
Uśmiechnęłam się do niego. Nadal byłam smutna, ale nie chciałam tego pokazywać.
-Już wszystko dobrze?- Odezwał się chłopiec.
-Tak... Jak się nazywasz? Ile masz lat?- Zapytałam.
-Jestem Nico i mam dziesięć lat.- Mówiąc to uśmiechnął się szeroko szczerbatymi ząbkami.
-Miło mi cię poznać... mieszkasz gdzieś w pobliżu?
-Tak, widzisz, tam, pole kukurydzy? To labirynt! Jak przez niego przejdziesz, to znajdziesz moją bazę. Tam się bawię.- Nico roześmiał się, mrużąc przy tym zielone oczy.
-Rozumiem, ale dlaczego w takim razie, przyszedłeś tu?
-Lubię bawić się na tych huśtawkach. Jestem wtedy szczęśliwy... ale ciebie one chyba smucą?
-Nie, to nie tak, po prostu pokłóciłam się z najlepszym przyjacielem.- Znów posmutniałam.
-To straszne! Dlaczego się z tobą pokłócił?- Wydawał się szczerze chcieć mi pomóc.
-Najgorsze jest to, że sama nie wiem... Ostatnio cały czas jest dla mnie o-okropny...-głos zaczął mi się łamać.
-Nie zasługuje na taką przyjaciółkę jak ty. Nie martw się, to nie twoja wina.
Tego właśnie potrzebowałam, szczerej rozmowy. Potrzebowałam kogoś, komu mogłabym się wypłakać, kto by mnie wysłuchał, kto by mnie pocieszył. Potrzebowałam przyjaciela, tymczasem to właśnie przyjaciel był powodem moich trosk i łez.
-Dlaczego w ogóle sądzisz, że jest twoim przyjacielem?- To pytanie mnie zupełnie zaskoczyło.
-Przecież sam tak powiedział gdy go zapytałam, czy jest moim przyjacielem.
-Może on cię wcale nie lubi, może po prostu, wygodniej jest mu udawać twojego przyjaciela, niż być z tobą szczerym?
-N-nie, Zack taki nie jest...
-No to okej... nie znam osobiście tego całego Zacka, więc mogę się mylić.
-Dziękuję, że mnie wysłuchałeś, ale muszę się już zbierać...
-Nie ma za co... wiesz, myślę, że pokłócisz się jeszcze z tym swoim przyjacielem, bardziej niż kiedykolwiek. Przyjdź wtedy pod wejście do kukurydzianego labiryntu, pomogę ci... na swój własny sposób. Pobawimy się w mojej bazie!
-Jasne.
Pomachałam chłopcu na pożegnanie i ruszyłam w stronę domu z którego wyszłam. Długo mnie nie było, pewnie z godzinę... Zack mnie znowu okrzyczy. Przynajmniej nie było widać, że płakałam. Otwierając drzwi wejściowe, założyłam na twarz piękny, sztuczny uśmiech. Był na tyle realistyczny, że nawet sam Bóg pomyliłby moją samotność z radością.
Od Autorki: Cześć! Wczoraj wróciłam z Hiszpanii i zabieram się za pisanie nowych rozdziałów. Właśnie skończył mi się zapas, więc dobrze, że trochę się nudzę. Ważne Czy Zack może używać bardziej ordynarnych i wulgarnych zwrotów?
Swoją drogą... Właśnie dostałam się do liceum!!! Udało mi się dostać na pierwszy wybór. Myśleliście, że jestem starsza czy młodsza? Bardzo się cieszę, że nie muszę żyć dłużej w niepewności. Myślę, że kolejny rozdział wstawię w poniedziałek. Pozdrawiam i życzę udanych wakacji.
P.S. W Hiszpanii jest pięknie, a Saint-Tropez , we Francji jest przeuroczym miasteczkiem! Całkiem jak mini Wenecja. Za to w Monaco jest strasznie drogo, chociaż widoczki są cudne.
To jest zdjęcie z Księstwa Monako. Jeszcze raz pozdrawiam. Do poniedziałku!!!<3
CZYTASZ
Nowa Obietnica - Satsuriku No Tenshi
Fanfic"Tyłem do mnie stał wysoki, ciemnowłosy chłopak, ubrany w brązową bluzę. Postać opierała na ramieniu kosę. To był on. Zack, mój Zack. Znalazłam go! Chciałam zawołać do niego po imieniu, ale głos ze wzruszenia odmówił mi posłuszeństwa. Zrobiłam krok...