Aria
Aria frakcjonowała do przepastnej kopuły.Była słaba i kręciło jej się w głowie.Na setki metrów ciągnęły się przed nią sterylne białe rzędy.Wyrastały z nich owoce i warzywa w idealnych kolorowych aranżacjach. Serce waliło jej z całych sił.Znajdowała się w SR 6, jednym z sektorów rolniczych Reverie.Była tu już wcześniej, kiedy próbowała dowiedzieć się czegoś o mamie.Soren zaatakował ją niewiele dalej od miejsca, w którym była teraz. To tu umarła Paisley. Aria popatrzyła w górę.Wysoko ponad nią z rur nawadniających z sykiem wydostawał się czarny dym, który opadał w dół i kłębił się wokół niej.Starała się dobiec do komory ciśnień, jej nogi odmawiały jednak posłuszeństwa. Ciszę przerwał głos: – Nie możesz się stąd wydostać, pamiętasz? Soren.Nie widziała go, ale rozpoznała jego drwiący ton. – Gdzie jesteś? – Dym gryzł ją w oczy i zaczęła się krztusić.Nie widziała jednak nikogo. – Gdzie jesteś, Ario? – Nie możesz mnie tu skrzywdzić, Soren. – Masz na myśli Sfery? Myślisz, że tam właśnie jesteś? Mylisz się.Mogę cię skrzywdzić. Arii zaczęło się kręcić w głowie, aż z trudem utrzymywała równowagę.Kolana ugięły się pod nią i dziewczyna upadła na ziemię, chwytając się za głowę.Dlaczego tak w niej huczało? Co było nie w porządku? Czuła na ramieniu rosnące ciśnienie.Spojrzała na dół.Z jej skóry wydobywał się dym i rozpraszał w powietrzu.Paliło się pod jej skórą.Jej krew płonęła.Aria poderwała się i zaczęła trzeć skórę, ale unieruchomiły ją niewidzialne dłonie. – Wystarczy, Molly! Ściągnij je z niej. To głos Roara.Ale gdzie się znajduje? Zawisło nad nią muskularne ciało Sorena. – Tym razem mi się nie wymkniesz. Szarpała się, próbując wyswobodzić ręce.Musiała się mu
przeciwstawić, ale nie mogła się uwolnić. – Nie boję się ciebie! – Jesteś tego pewna? – rzucił się na nią i chwycił w talii. – Ario, to ja! Wszystko w porządku.To ja! Głos Roara.Twarz Sorena.Ramiona Sorena owinięte wokół jej ciała. Aria próbowała wyzwolić się z jego uścisku.Nie wiedziała, czego się bać.Nie miała pojęcia, co jest prawdziwe i dlaczego ma wrażenie, że krew gotuje się w jej żyłach.Upadła plecami na grządki, kopiąc i walcząc, aż przed oczami zrobiło się jej ciemno.