ARIA
– Chcesz, żebym się rozbił? – powiedział Soren, zerkając na nią ze swojego fotela.W świetle kontrolek jego rysy wydawały się ostrzejsze.Bardziej okrutne.Podobne do rysów ojca.Wzrok Sorena przeniósł się na Perry’ego.– Bo to jest ohydne. Ręka Arii pulsowała z bólu, a oczy piekły ją od dymu i zmęczenia.Chciała je zamknąć i odpłynąć w nieświadomość, ale niedługo mieli dotrzeć do Fal.Musiała utrzymać koncentrację. Słyszała dobiegające z tyłu głosy.W drugiej kabinie siedział Caleb.Aria nie miała jeszcze nawet okazji z nim porozmawiać.Rune i Jupiter także tam byli, tak jak dziesiątki innych ludzi.Wszyscy przestraszeni. Potrzebowali jej.Wyprowadziła ich z Reverie.Wiedziała, jak przeżyć w świecie na zewnątrz.Potrzebowali jej wskazówek.Opiekowanie się nimi było teraz jej nowym obowiązkiem. Perry odgarnął jej włosy za ramię i szepnął: – Odpocznij.Nie zwracaj na niego uwagi. Jego niski, niespieszny głos rozchodził się po niej, wywołując ciepłe uczucie w żołądku.Uniosła głowę.Perry patrzył na nią zatroskany.Dotknęła palcami jego miękkiego zarostu, a potem zagłębiła je w jego miękkich włosach, chcąc poczuć wszystkie faktury ciała chłopaka. – Jeśli coś ci się nie podoba, to patrz w inną stronę – odparła. Zobaczyła, jak na ustach Perry’ego pojawia się lekki uśmiech, na moment zanim ich usta się spotkały.Ich pocałunek był delikatny i niespieszny, i bardzo znaczący.Odkąd poznali się w lesie, wszystko robili w pośpiechu.Kiedy byli u Fal.Kiedy spieszyli się do Reverie.Teraz w końcu mieli chwilę dla siebie, gdy nie musieli się kryć ani spieszyć.Tyle chciała mu powiedzieć.O tylu rzeczach powinien się dowiedzieć. Perry położył dłoń na jej biodrze w zdecydowanym geście.Czuła, że ich pocałunek staje się czymś więcej, bo jego usta coraz mocniej przywierały do jej warg.Nagle między nimi zapłonął prawdziwy żar i Aria z wysiłkiem odsunęła się od Perry’ego. Gdy to zrobiła, z ust Perry’ego wymknęło się delikatne przekleństwo.Jego w połowie przymrużone powieki skrywały rozproszony wzrok.Był tak samo owładnięty namiętnością jak ona. – Wrócimy do tego, gdy będziemy sami – powiedziała Aria,
nachyliwszy się nad jego uchem. – Oby szybko – roześmiał się Perry.Ujął jej twarz w dłonie i przyciągnął ją do siebie tak blisko, że zetknęli się czołami.Włosy Arii posypały się na jego twarz, stwarzając przestrzeń, która należała wyłącznie do nich dwojga.Z tak bliska mogła dostrzec tylko jego oczy.Były błyszczące i lśniące jak monety pod taflą wody. – Kiedy odeszłaś, to jakbyś złamała mnie wpół – szepnął. Wiedziała.Wiedziała o tym od chwili, gdy to zrobiła. – Próbowałam cię chronić. – Wiem.– Odetchnął głęboko.Pogładził jej policzek wierzchem palców.– Chcę ci coś powiedzieć.– Uśmiechnął się, ale wyraz jego oczu pozostał łagodny i kusicielski. – Co takiego? Pokiwał głową. – Chciałem ci to powiedzieć już od dawna.Poczekam z tym jednak do chwili, kiedy będziemy sami. Aria się roześmiała. – Oby szybko.– Znów położyła się na jego torsie, nie potrafiąc sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek czuła się bezpieczniej. Pod nimi uciekały wzgórza.Nie wiedziała, że są już tak daleko.Niedługo znajdą się u Fal. – Przyrzekam, prawie się porzygałem – wymamrotał Soren. Aria przypomniała sobie ich ostatnią pospieszną rozmowę przez Wizjer. – Co? – zapytał Soren z niezadowoloną miną.– Czemu tak na mnie patrzysz? – Powiedziałeś, że wiesz, gdzie jest Wielki Błękit.– Zostali rozłączeni, zanim zdążył przekazać jej tę informację. Soren uśmiechnął się szeroko. – Zgadza się, wiem.Słyszałem wszystko, co ojciec i Sable mówili o Wielkim Błękicie.Ale nic nie powiem przy Dzikusie. Ramiona Perry’ego napięły się. – Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, Osadniku, a będzie to twoje ostatnie słowo w życiu – powiedział, po czym z powrotem się rozluźnił.– I nie musisz mi już nic mówić.Wiem, gdzie jest. Aria spojrzała na Perry’ego.Poruszyła się zbyt szybko i jej ramię przeszył ból.Zagryzła wewnątrz wargę, aby go wyciszyć. – Wiesz, gdzie jest Wielki Błękit? Pokiwał głową.
– Flota zmierzała prosto na zachód, a tam jest tylko jedno. Świadomość spłynęła na nią, zanim Perry dokończył zdanie. – Jest na morzu – powiedziała. Perry potwierdził to, wydając z siebie niski pomruk. – Nigdy nie byłem bliżej Błękitu niż w domu. Soren wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia. – Nie wiecie jednak wszystkiego. Aria pokręciła głową, nie mając nastroju na gierki Sorena. – Po prostu nam powiedz, Soren.Czego się dowiedziałeś? Soren złożył wargi, jakby miał powiedzieć coś złośliwego, ale po chwili rozluźnił mięśnie twarzy.Kiedy odpowiedział, jego głos był jednostajny i pozbawiony zwyczajowej goryczy. – Sable mówi, że będą musieli pokonać litą ścianę eteru, zanim znajdą się pod czystym niebem.– Wydał z siebie lekceważące prychnięcie.– Powiedział, że potrafi to zrobić.Ale to bzdura.Żaden pojazd tego nie wytrzyma. Pojazd nie, pomyślała Aria, wiedziała jednak, że istnieje inny sposób.Oboje z Perrym odezwali się w tym samym momencie. – Cinder.

Przez Bezmiar NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz