ARIA
– Musimy znaleźć inny sposób, by wrócić do Fal – powiedziała Aria następnego poranka, uciskając swój burczący żołądek.Sidła, które zastawiała poprzedniego wieczoru, były puste.– Podczas upadku zraniłam się w kolano. Roar spojrzał znad płomieni pozbawionymi życia oczami.Nadal nie przemówił.Czy wymówił jej imię, kiedy byli w rzece? Próbowała sobie przypomnieć.Była wtedy półprzytomna z zimna i teraz zastanawiała się, czy sobie tego nie wymyśliła. – Część trasy moglibyśmy pokonać, płynąc łodzią po rzece – ciągnęła.– To ryzykowne, ale nie bardziej niż to, co robimy teraz.Będzie przynajmniej szybciej. Mówiła cicho, lecz jej samotny, pojedynczy głos wydawał się głośny. – Proszę, Roar.powiedz coś.– Przysunęła się do niego i wzięła go za rękę.Jestem z tobą.Jestem tuż przy tobie.Tak mi przykro z powodu Liv.Błagam, powiedz, że mnie słyszysz. Spojrzał na nią i jego oczy na chwilę stały się cieplejsze, zanim znów odwrócił wzrok. Powrócili nad Wężową Rzekę, zmierzając na zachód, jak najdalej od Rimu.Tego samego popołudnia dotarli do rybackiej osady, gdzie Aria zorganizowała im miejsce na barce, która płynęła z prądem rzeki.Pokład był zagracony skrzyniami i workami pełnymi towarów.Była gotowa na każdą ewentualność, gdyby Sable wysłał za nimi ludzi, ale kapitan imieniem Maverick nie zadawał pytań.Za rejs zapłaciła jednym ze swoich noży. – Ładne ostrze, biedroneczko – powiedział Maverick i zerknął na Roara – Dorzuć mi drugi nóż, a odstąpię wam kajutę. Przepełniały ją niepokój i ból i nie miała ochoty na żarty. – Jeszcze raz nazwiesz mnie biedroneczką, a rzeczywiście nim w ciebie rzucę. Maverick uśmiechnął się, odsłaniając ramę srebrnych zębów. – Witajcie na pokładzie. Zanim wyruszyli w drogę, Aria nasłuchiwała plotek rozprzestrzeniających się po nabrzeżu.Sable skrzyknął legion i przygotowywał się do wymarszu na południe.Słyszała różne powody.
Chciał podbić nowe terytorium; szukał Wielkiego Błękitu; pragnął zemsty na Audilu, który zabił jego narzeczoną na dzień przed ich ślubem. Aria wyobrażała sobie, że tę ostatnią plotkę Sable rozpuszcza osobiście.Nie sądziła wcześniej, że może nienawidzić go jeszcze bardziej, ale po usłyszeniu tego rzeczywiście tak było. Kiedy w końcu znaleźli się na pokładzie, usadowili się z Roarem pomiędzy workami z wełną, zwojami skóry i ocalonym dobrami, takimi jak opony i plastikowe rury sprzed czasów Jedności.Zdumiało ją, że handel przebiegał jak zawsze.Wydawał się jej bezcelowy, skoro świat po raz kolejny zmierzał ku katastrofie. Czuła się tak, jakby była strażniczką straszliwego sekretu.Świat zbliżał się ku końcowi i jeśli Hess i Sable się dogadają, przeżyje tylko osiemset osób.Część niej chciała krzyczeć ile sił w płucach i ostrzec, kogo się da.Ale czy to mogło pomóc? Co można było poradzić, skoro nikt nie znał lokalizacji Wielkiego Błękitu? Inna część niej nadal nie mogła się pogodzić z tym, że to, co widziała – co słyszała, że Hess i Sable planują razem – może być prawdą. Zamknęła oczy, kiedy odbili od brzegu, nasłuchując głosów załogi i skrzypienia drewnianego pokładu.Z każdym dźwiękiem jeszcze bardziej martwiła się o Roara. Kiedy gwar ucichł i na barce zapanowała cisza, Aria naciągnęła kurtkę na głowę i jeszcze raz uruchomiła Wizjer.Nie straciła nadziei, że uda się jej połączyć z Hessem lub Sorenem.Nie mogła się poddać i zaprzestać starań o odzyskanie Talona.O przyprowadzenie go do Perry’ego. Ani Hess, ani Soren nie odpowiedzieli.Z powrotem schowała Wizjer do torby.Odwrócili się od niej czy może coś się stało z Reverie? Nie mogła przestać myśleć o usterkach w Sferach.A co, jeśli stracili kontakt, ponieważ zniszczenia w Reverie się rozprzestrzeniły? Co, jeśli Reverie rozpadało się na kawałki.Nie mogła zaprzeczyć istnieniu takiej możliwości.Jesienią, kiedy odnalazła mamę, widziała, co stało się z Bliss. Czując niepokój, Aria oparła głowę na ramieniu Roara i patrzyła, jak eter wije się na niebie.Po rzece hulał zimny wiatr, sprawiając, że drętwiały jej uszy i nos.Roar objął ją ramieniem, więc Aria przysunęła się bliżej, traktując ten gest jako potwierdzenie, że gdzieś pod skorupą milczenia i żalu nadal istnieje jej przyjaciel.Odszukała jego dłoń i zaczęła mówić do niego w myślach, z nadzieją że przynajmniej w ten sposób będzie mógł ją usłyszeć. Powiedziała mu, że zrobi wszystko, aby mniej cierpiał, spodziewając
się, że cofnie dłoń.Nie zrobił tego.Splótł z nią swoje palce.Uścisk jego dłoni był znajomy i przyjemny, więc mówiła dalej. Kiedy tak płynęli Wężową Rzeką, powiedziała mu o układzie Hessa i Sable’a oraz o jej obawach co do stanu Reverie.Mówiła o Sferach – o tych ulubionych i najbardziej nielubianych – i o tych, które, jak uważała, przypadłyby mu do gustu.Opowiedziała mu o jej najbardziej przerażającym doświadczeniu – kiedy bała się, że Perry’ego schwytali Krukorzy, i kiedy nie mogła odnaleźć Roara w rzece.I o najsmutniejszym.Kiedy znalazła mamę w Bliss.Opowiadała mu o Perrym.Prosto z serca.„Nigdy mnie nie oszczędzaj”, powiedział kiedyś Roar, więc teraz postanowiła tego nie robić.Nie mogła, nawet gdyby chciała.Perry zawsze był w jej myślach. Tyle powiedziała Roarowi, że stało się to dla niej naturalne i przestała analizować.Po prostu myślała.Roar słyszał wszystko.Znał jej myśli w pełni, tak samo jak Perry odczytywał jej nastrój.W towarzystwie tych dwóch czuła, że ktoś zna ją na wylot. Brakowało jej poczucia bezpieczeństwa, jakie dawał dom.Ściany.Dach.Poduszka, na której można było położyć głowę.Teraz zdawała sobie sprawę, że ludzie, których kochała, nadawali całemu jej życiu kształt, sens i poczucie bezpieczeństwa.Jej domem byli Perry i Roar. Dwa dni później zakończyła się ich podróż po rzece.Zawiodła ich daleko i dała jej kolanu czas, by wydobrzeć.Od tego miejsca rzeka odbijała na zachód, ostatni odcinek do wioski Fal musieli więc pokonać o własnych siłach. – Półtora dnia marszu na południe – powiedział Maverick.– Może dłużej, jeśli to was spowolni.– Kiwnął głową, wskazując na potężną eterową burzę, która kotłowała się na horyzoncie.Potem zerknął na Roara, który stał na przystani.Przez całą podróż Maverick nie usłyszał od niego ani jednego słowa.Widział jedynie, jak Roar wpatruje się w wodę lub w niebo. – Stać cię na kogoś lepszego, biedroneczko. Aria potrząsnęła głową. – Wręcz przeciwnie. Tego dnia wyprawa nieźle im szła i zatrzymali się dopiero na nocleg.Następnego ranka Aria z niedowierzaniem pomyślała, że już po południu, po niemal miesięcznej nieobecności, znów znajdzie się w wiosce Fal. Aria czuła na sobie ciężar porażki.Nie odkryła jeszcze lokalizacji Wielkiego Błękitu i nie mieli już Liv.Serce rozdzierało się jej na myśl, jak będzie cierpieć, widząc, jak na te wieści załamie się Perry.
Aria przeszukała torbę w poszukiwaniu Wizjera i nałożyła go na oko.Urządzenie ledwie przylegało do jej skóry, kiedy frakcjonowała do opery.Od razu wiedziała, że coś jest nie tak.Rzędy siedzeń i balkonów falowały, jakby patrzyła na nie przez taflę wody.Soren stał kilka kroków od niej.Miał czerwoną, spanikowaną twarz. – Mam tylko kilka sekund, zanim ojciec mnie wytropi.Nadciąga koniec, Ario.Wszystko wysiada.Uderzyła w nas burza i straciliśmy kolejny generator.Wszystkie systemy Podu padają.Nie próbują już nawet naprawiać zniszczeń. Aria gwałtownie zaczerpnęła tchu.Czuła się, jakby właśnie ktoś przywalił jej w brzuch. – Gdzie jest Talon? – zapytała.W realnym świecie Roar napiął mięśnie. – Jest ze mną.Mój ojciec kontaktuje się z Sable’em. – Ale jak, skoro.? – Śledził położenie twojego Wizjera, wiedział więc, że go zabrałaś.Wysłał do Rimu ludzi z kolejnym – powiedział Soren, przerywając jej.– Hess i Sable przygotowują się, by wyruszyć do Wielkiego Błękitu.Ojciec wybrał tych, którzy pojadą z nim, i odseparował ich w jednej z kopuł użytkowych.Ludzie z SDL nie mają tam wstępu.Nas trzyma zamkniętych w Panopie. Aria nie była pewna, czy dobrze rozumie. – Ojciec cię zostawił? Soren pokręcił głową. – Nie.Chciał, żebym pojechał, ale nie mogłem.Nie mogę tak po prostu zostawić wszystkich na pastwę losu.Wydawało mi się, że dam radę otworzyć Panop od wewnątrz, ale nic z tego.Talon jest ze mną.I Caleb, i Rune – wszyscy.Musisz nas stąd wydostać.Korzystamy z zapasów energii.Nie starczy na dłużej niż parę dni.Potem skończy nam się tlen. – Idę po was – powiedziała.– Przyjdę.Zaopiekuj się Talonem. – Dobrze, ale pospiesz się.Aha, wiem też, gdzie się wybierają.Oglądałem spotkania ojca z Sable’em. Oślepił ją nagły błysk światła i w głębi oka poczuła silny ból, który przeszył jej kręgosłup.Z wrzaskiem chwyciła za Wizjer i zaczęła go szarpać, aż w końcu zerwała go z oka. Roar ukląkł przy niej, chwytając ją za ramiona.Jego oczy miały więcej głębi niż przedtem.Głowa Arii pulsowała, a z oczu płynęły jej łzy, ale chwiejnie stanęła na nogach. – Musimy iść, Roar! – powiedziała.– Talon jest
w niebezpieczeństwie.Musimy iść po Perry’ego!

Przez Bezmiar NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz