PEREGRINE
Hover minął wioskę Fal i pomknął wzdłuż wybrzeża na północ.Soren musiał przelecieć nad morzem, żeby dotrzeć do osłoniętej zatoczki przed jaskinią, bo skarpa była zbyt stroma, by pojazd jej podołał.Perry zauważył, że trzęsło nimi, gdy jechali nad wodą.Kiedy Aria zasnęła, patrząc na horyzont, Perry poczuł nagły przypływ nadziei.Nie mieli Cindera ani potęgi, jaką Sable i Hess posiadali razem, ale Wielki Błękit znajdował się gdzieś na morzu, a nikt nie znał morza tak jak Fale.To było ich terytorium. Talon i Clara obudzili się w chwili, kiedy pojazd lądował na plaży.Perry miał gotowe wytłumaczenie, dlaczego musieli opuścić wioskę, ale widząc szerokie uśmiechy na ich buziach, postanowił, że powie im dopiero, kiedy zaczną zadawać pytania. – Powiedz, że nie wylądowałem właśnie przed jaskinią – powiedział Soren. Aria poruszyła się w ramionach Perry’ego.Powoli wyprostowała nogi i wstała. – Możemy się go pozbyć w każdej chwili. – Mam nadzieję, że nie żartujesz – odparł Perry.Już tęsknił za jej ciężarem na swoim ciele. Soren odepchnął ster i wstał. – Ładna mi wdzięczność za uratowanie wam życia.A przy okazji, proszę bardzo. Aria uśmiechnęła się.Wyciągnęła rękę, by pomóc Perry’emu się podnieść, wciąż przytulając zranione ramię do boku. – Kto mówił, że żartuję? Perry wstał i poszedł za Arią do głównej kabiny, ignorując jęki i westchnienia zebranych tam Osadników.Położył dłoń na ramieniu Talona i stanął przy Arii, która przycisnęła przycisk przy drzwiach.Właz otworzył się, opadając na piasek i wpuszczając do środka powietrze pełne odgłosów morza. W świetle poranka zobaczył, jak Fale wybiegają z jaskini, zapełniając plażę.Wpatrywali się w pojazd z otwartymi ustami, czując coś pomiędzy niedowierzaniem a paniką.Za jego plecami dziesiątki Osadników przyglądały się światu na zewnątrz.Ich strach był namacalny,
tak mocny, że wyczułby go nawet nos otępiony dymem. Perry dostrzegł Marrona i Reefa.Beara i Molly.Braci Hyde’a, Haydena i Marudera.Willow i Brooke.Szukał wzrokiem Roara i Twiga.Poczuł żal, kiedy zdał sobie sprawę, że żadnego z nich jeszcze tu nie ma.Musiał ich odszukać – tak jak i Cindera – najpierw jednak należało wraz z Arią pomóc Osadnikom odnaleźć się w ich tymczasowym domu.Utworzą nowe plemię. Pchlarz podbiegł do rampy i zaczął skomleć i merdać ogonem na widok Talona.Merdał całym swoim ciałem.Talon podniósł główkę.W jego oczach błyszczała niecierpliwość. – Mogę iść? – Jasne – powiedział Perry. Talon zbiegł po rampie razem z Clarą. Aria uśmiechnęła się do Perry’ego.W jej oczach dostrzegł nieskończone uczucie, silniejsze niż cokolwiek innego. – Spróbujemy jeszcze raz? Perry wziął ją za rękę.Spletli mocno palce i razem zeszli na piasek.