PEREGRINE
– A niech mnie, Peregrine – powiedział Marron.Wyciągał szyję, przyglądając się z zachwytem przepastnej jamie.– Co za miejsce! Perry przyprowadził go tam z samego rana, wyjaśniając po drodze sytuację Fal i podtrzymując Marrona za ramię, kiedy sprowadzał go po skarpie.Teraz koncentrował się jedynie na wyrównaniu oddechu, kiedy za Marronem zagłębiał się w grocie. – Daleko jej do ideału – powiedział Perry, podnosząc wyżej pochodnię. – Ideały należą do świata, który tylko mędrcy potrafią zrozumieć – powiedział Marron cicho. – To chyba ty. Marron spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się ciepło. – To raczej Sokrates.Ale ty również jesteś mądry, Perry.Nie byłem przygotowany na wypadek utraty Delf.Bardzo tego żałuję. Zamilkli.Perry wiedział, że Marron myśli o domu i ludziach, których stracił.Wiele miesięcy wcześniej Perry przyglądał się, jak u niego na dachu Roar i Aria trenują walkę na noże.To tam pocałował ją po raz pierwszy. Perry odchrząknął.Jego myśli odbiegały w stronę, w którą nie chciał się teraz zagłębiać. – Chcę sprowadzić tu plemię, zanim zostaniemy wygnani.Powinniśmy opuścić wioskę na naszych warunkach. – O tak – zgodził się Marron.– Od razu musimy rozpocząć przygotowania.Będziemy potrzebować świeżej wody, oświetlenia i wentylacji.Ogrzewania i miejsca na składowanie żywności.Dostęp tu jest słaby, ale możemy go poprawić.Mógłbym skonstruować blok, na którym spuścimy cięższe zapasy. Lista potrzeb ciągnęła się dalej.Perry słuchał, w końcu rozpoznając w Marronie mężczyznę, którego znał od dawna: łagodnego, skrupulatnego, błyskotliwego.Zastanawiał się, jak kiedykolwiek mógł on uważać siebie za zbędny balast. Kiedy wrócili do wioski, Perry zarządził spotkanie w kantynie, żeby przedstawić swoim ludziom plan przeprowadzki do jaskini.Tak jak się spodziewał, na tę wiadomość nogi się pod nimi ugięły.
– Nie sądzę, byśmy byli w stanie tam przetrzymać, choćby krótko – powiedział Bear.Miał czerwoną twarz, a z czoła kapał mu pot.Perry nigdy wcześniej nie widział go tak rozzłoszczonego.– Radziliśmy sobie z eterem w czasie zimy – mówił dalej.– A ty spodziewasz się jedynie nadejścia najgorszego, jakbyś się poddał. – Nie spodziewam się nadejścia najgorszego – odpowiedział mu Perry.– Najgorsze już nadeszło! Jeśli potrzebujesz dowodów, wystarczy, że spojrzysz w niebo albo na hektary ziemi, które spłonęły w ostatnim miesiącu.I teraz nie jest jak zimą.Nic nie poradzę.Prędzej czy później będziemy musieli się zmierzyć z kolejnym plemieniem albo z kolejną burzą, która nas pokona.Musimy wykonać pierwszy krok i nie czekać, aż to nastąpi.Musimy działać teraz, póki jeszcze możemy. – Mówiłeś, że zaprowadzisz nas pod Wielki Błękit – powiedział Rowan. – Kiedy się dowiem, gdzie jest, tak właśnie zrobię – odpowiedział Perry. Rowan z poirytowaniem pokręcił głową. – A co, jeśli zmuszą nas do opuszczenia jaskini? – Wtedy wymyślę coś innego. Po godzinie wysłuchiwania podobnych skarg Perry zakończył zebranie.Nakazał części ludzi Beara wyruszyć do jaskini i pomóc Marronowi.Patrzył, jak Bear wypada z wściekłością z zebrania, a kantyna pustoszeje.Nieco oszołomiony Perry przez centralny plac udał się do swojego domu, by w samotności zastanowić się nad swoją decyzją. Podszedł do okna, gdzie leżały figurki Talona, i oparł się o parapet.Znajdowało się tam siedem figurek.Siedem ustawionych obok siebie i zwróconych w tę samą stronę ptaków.Tego stojącego pośrodku odwrócił w przeciwną stronę, tak że teraz patrzył na zewnątrz.Czy jako Wódz Krwi Perry jest odpowiedzialny za to, by postępować zgodnie z wolą większości? A może powinien robić to, co było dla nich najlepsze, przynajmniej w jego opinii? Wybrał to drugie i modlił się, by się okazało, że ma rację. Resztę popołudnia spędził, pomagając w jaskini.Marron był zorganizowany, kompetentny i nie miał problemu z realizacją dużych projektów.Bear się nie pojawił, ale ludzie, których Perry wybrał do pracy tutaj, szybko polubili Marrona.Kiedy wracali do wioski, Perry powiedział mu o tym. – Zrobili to, bo ty pierwszy okazałeś mi sympatię.Jesteś dla nich wzorem.Świecisz przykładem bez względu na to, co robisz, Peregrine.
Zmienili temat i zaczęli rozmawiać o ludziach, którzy służyli Marronowi w Delfach.Slate i Rose zostali pojmani.Gdyby Perry i Marron znaleźli sposób, by ich uwolnić i wraz z wieloma innymi przyprowadzić do Fal, zrobiliby to bez wahania.Rozmawiali, aż Perry zauważył, że Reef szybko biegnie do nich od strony wioski. – Co się dzieje? – zapytał Perry. Reef podrapał się po brodzie.Miał minę, jakby starał się nie uśmiechać. – Poczekaj tylko, aż zobaczysz, co tam mamy – powiedział, wyrównując z nimi krok. Kiedy tylko przekroczyli bramy wioski, Perry spojrzał na centralny plac.Dziewczyna o miedzianych włosach stała przy wschodniej bramie.W ostatnich promieniach dnia Perry zauważył kawalkadę wozów, która zaczynała się za jej plecami.Perry naliczył mniej więcej czterdziestu konnych i pieszych.Wyglądali jak wojownicy – silni i uzbrojeni. – To druga transza zapłaty za Liv – poinformował go Reef. Twig podbiegł do nich i głosem wysokim jak chichot powiedział: – Perry, to wszystko jedzenie! Perry spojrzał na wozy.Naliczył osiem wozów ciągniętych przez konie i stado złożone z ośmiu sztuk bydła.Słyszał kozy.Wraz z wiatrem wyczuł zapachy ziół, kurcząt, zbóż.Do ust naciekła mu ślinka i nagle poczuł palący głód, który tak długo uczył się zwalczać. – Jestem Kirra – przedstawiła się rudowłosa dziewczyna.– Założę się, że cieszysz się z naszej wizyty.Sable przekazuje wiadomość.Z przyjemnością dopełnia umowy zawartej z Vale’em za rękę Olivii, choć nie musiał.Tych ostatnich słów wprawdzie nie wypowiedział, ale powinien. Perry ledwie mógł się skupić na jej słowach.Serce biło mu jak oszalałe, bo docierało do niego, że wszystko, co widzi, należy do Fal. Marron pojawił się przy jego boku, a oczy błyszczały mu z podekscytowania. – Na niebiosa, Peregrine, jak to nam pomoże! Bear i Molly podeszli do nich z Willow i Starym Willem.Pozostali wychodzili z kantyny i otaczali ich z każdej strony.Powietrze wypełniały euforyczne nastroje i żywe kolory, które pobłyskiwały na krawędziach jego pola widzenia.Uczucie ulgi – jego własnej i plemienia – było tak silne, że Perry’ego zaczęło ściskać w gardle z emocji. Dziewczyna uniosła brew.W blasku zachodzącego słońca jej rude włosy powiewały na wietrze jak ogień.
– Jeśli teraz się rozpakujemy, będzie czas na wspólny posiłek. Perry przeniósł wzrok na Znaczenia na ramieniu dziewczyny.Zamrugał raz i drugi, nie wierząc w to, co widzi.Scir.Była taka jak on.Teraz przyglądał się jej z ciekawością.Poza swoją siostrą nie znał nigdy innego Scira.Ich kombinację Zmysłów spotykało się najrzadziej.Był to jeden z powodów, dla których małżeństwo Liv musiało być aranżowane. – Jak ci na imię? – zapytał. – Kirra.Już mówiłam. – Racja.przepraszam, nie dosłyszałem. Miała pełną, okrągłą buzię, przez co wyglądała bardzo niewinnie, jednak kształt jej ciała tłumił to wrażenie.Podobnie jak zalotny błysk w jej oczach.Wydawała się kilka lat starsza, a jej zapach był łagodny i lekko chłodny, przypominał woń jesiennych liści. – Powiedziałaś, że moja siostra wyszła za Sable’a. – Teraz pewnie już tak. Perry odwrócił się plecami do wozów.Liv zawsze była jego.Ojciec od zawsze szykował Vale’a – jako najstarszego z rodzeństwa – na Wodza Krwi.Liv i Perry byli pozostawieni sami sobie.Perry nie mógł w to uwierzyć.Teraz jego siostra należała do kogoś innego.Liv, którą łatwo można było rozbawić, łatwo rozzłościć, która łatwo wybaczała.Liv, która we wszystko zawsze angażowała się całą sobą, była teraz mężatką. Choć uważał, że Liv powinna spełnić swoją powinność wobec Fal przez małżeństwo z Sable’em, nigdy się nie spodziewał, że to naprawdę się wydarzy.Jego siostra zawsze była nieprzewidywalna, a jej małżeństwo było największą niespodzianką z wszystkich.Liv uciekła i przepadła bez wieści, by na koniec zrobić to, o co proszono ją na początku. Poczuł ucisk w brzuchu, gdy pomyślał o Roarze.Jak zareagował, gdy się o tym dowiedział? – A więc? – Kirra wyrwała go z zamyślenia.– Robi się późno.Możemy spędzić tu noc? Perry pogładził się dłonią po brodzie i skinął głową. Stało się.Liv wyszła za mąż.Nie można już tego zmienić.

Przez Bezmiar NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz