Mieszko Pawlak pewnego dnia rano, chce wyjść do pracy. Kiedy chce przejść przez swoją brame, tam zaczepia go dwóch zamaskowanych kolesi
K1: Ciebie nikt nie nauczył, żeby się nie wtrącać w nie swoje sprawy?!
M: Co jest?! O co chodzi?!
Nagle bandyci zaczynają dotkliwie bić chłopaka, porządnie go skopali, jest nieprzytomny
K2: Sprawdź kieszenie!
Mężczyzna grzebie w kurtce mieszka, wyjmuje on z niej portfel i telefon. Podaje go koledze
K1: Trzymaj!
Nagle ten sam koleś odnajduje odznakę policyjną Mieszka. Także zabiera ją
K1: O cholera!
K2: Szmata policyjna, tak mówią na te swoje odznaki
K1: Dobra, zwijamy się!
Bandyci uciekają i zostawiają Mieszka skatowanego na ziemi.
Tego samego dnia, na odprawę Jaskowska przychodzi wyjątkowo zdenerwowana. Kiedy upada jej notes, ta reaguje na to bardzo nerwowo. Mikołaj mówi szeptem do Karoliny
M: Co ona taka nerwowa?
K: Nie wiem, jak widziałam ją na korytarzu, to była jak osa. Nawet bałam jej się powiedzieć dzień dobry
M: Może nam budżet obcieli?
Tym zdaniem Mikołaj bardzo rozbawił swoją partnerkę. Komendant Jaskowska przechodzi do odprawy
R: Witajcie. Mam dla was bardzo złą wiadomość.
Jaskowska siada, jest śmiertelnie poważna i ma lekkie łzy w oczach, wszystkim policjantom w tej chwili schodzi uśmiech i pojawiają się przejęte miny
R: Posterunkowy Mieszko Pawlak jest w szpitalu
M: Słucham?!
K: Jak to w szpitalu?! Co się stało?!
R: Narazie nie odzyskał przytomności, jest w bardzo ciężkim stanie
K: O cholera!
M: Ale pani komendant, co dokładnie się dzieje? Wie pani coś?
R: Został dzisiaj rano skatowany, pod swoim blokiem
M: Skatowany?!
R: Mikołaj, czego nie zrozumiałeś?!
K: A wiadomo coś więcej?
R: Zabrali mu portfel i telefon
M: To co, napad rabunkowy?
R: Tak, jak wychodził do pracy
Wszyscy są bardzo przybici otrzymaną wiadomością i nie mają zielonego pojęcia, co mają o tym myśleć
M: Mieszko miał przy sobie legitymację policyjną przecież, więc Ci gnoje musieli wiedzieć, że był policjantem. Muszą też wiedzieć, że tego nie odpuścimy!
R: Mikołaj proszę Cię
M: Przepraszam
R: Słuchajcie, ja wiem, że to dla nas wszystkich szok, więc jeśli ktoś dziś nie czuje się na siłach, aby pracować, to niech przyjdzie do mnie do gabinetu, albo niech porozmawia z naszym psychologiem. To właściwie wszystko, do widzenia
Komendantka zapłakana wychodzi. Mikołaj i Karolina udają się do swojego pokoju, aby porozmawiać o tej całej bardzo przykrej sprawie
K: Mówię Ci, nie mogę uwierzyć w to co spotkało Mieszka. To był policjant dość łagodny, ale przecież umiał się bronić
M: Dla telefonu, paru złotych w portfelu. Wszyscy jesteśmy załamani, to widać, od razu jak bym mógł to natychmiast bym do niego pojechał
K: No właśnie, ale służba...
M: Nie zając, nie uciekłaby. Słuchaj Karolina, Mieszko dzwonił do mnie, kiedy pomagałem Ci z motocyklem. Niestety ja zostawiłem telefon w samochodzie, oczywiście próbowałem oddzwonić, ale on nie odbierał, może leżał już wtedy gdzieś nieprzytomny. Czuję się winny, bo gdybym nie zostawił tego cholernego telefonu w samochodzie!
Mikołaj siada i łapie się za głowę. Bardzo go to wszystko dobiło
K: Mikołaj, posłuchaj mnie, ty nie masz prawa siebie obwiniać, nie mogłeś przecież tego przewidzieć. A po za tym, jeżeli już to jest współwinny, bo to przeze mnie przecież wyszedłeś wtedy z samochodu
M: Ale naprawdę wierzysz w te bzdure, że to był tylko napad na tle rabunkowym?! Przecież Mieszko musiał chcieć coś ode mnie naprawdę bardzo ważnego, skoro dzwonił do mnie aż 3 razy po robocie. Posłuchaj co mówił
Mikołaj puszcza swojej partnerce wiadomość na automatycznej sekretarce, jaką nagrał Mieszko, kiedy do niego dzwonił. Karolina odsłuchuje ją
K: O co chodzi? Co on takiego znalazł?
M: No właśnie nie mam pojęcia, ale jak wychodziliśmy z roboty, to on kserował jakieś statystyki przy twoim biurku. Musimy to wszystko przekazać kryminalnym. No kurde, nie mogę tego przeżyć, dlaczego nie odebrałem tego telefonu?! No biedny dzieciak, dopiero zaczął pracę z nami, a tu coś takiego
K: Mikołaj, uwierz mi, że naprawdę nie masz się o co obwiniać, czasem po prostu nie mamy wpływu na to, co się wydarzy. Choćmy lepiej już na ten patrol
M: Ta racja, muszę się czymś zająć, bo zaraz zwiariuje!
Policjanci udają się na patrol, jednak tego dnia bardzo ciężko im było skupić się na właściwej robocie. Cały czas ich myśli krążyły wokoło Mieszka i tego czy wyjdzie z tego cały i zdrowy. Następnego dnia przed służbą nasi bohaterowie postanawiają odwiedzić swojego przyjaciela w szpitalu. Kiedy wchodzą oni do jego sali, widzą go całego poobijanego i nieprzytomnego. Karolina siada przy jego łóżku
K: Cała komenda czeka, aż wrócisz Mieszko!
M: Gdyby tylko mógł nam powiedzieć, co się wtedy stało?!
Mikołaj jest bardzo zdenerwowany, w przeciwieństwie do swojej partnerki, która jest wielką oazą spokoju
K: Ale powie nam, jak tylko dojdzie do siebie
M: Tak, tylko, że wtedy Ci co mu to zrobili będą już daleko i zdążą pozacierać ślady
K: Mikołaj
M: Gdybym wtedy odebrał ten pieprzony telefon, to może nie leżał by teraz tutaj teraz w tak tragicznym stanie
K: Mikołaj! On to słyszy wszystko!
M: Nie wiem, jak możesz być tak spokojna w takiej sytuacji
K: Nerwy tylko wszystko pogorszą, także wyluzuj się, dobrze Ci radzę
M: Ta łatwo powiedzieć, na serio nie wiem jak ty to robisz! Posłuchaj Mieszko, masz tutaj wyzdrowieć, wracać szybko do nas i natychmiast nam powiedzieć, kto ciebie tak urządził. A my dorwiemy tych sukinsynów, obiecuję Ci to!
Nagle do sali wchodzi pewna starsza kobieta, okazało się, że to mama Mieszka, która była porozmawiać z lekarzem
MM (Mama Mieszka): Witam państwa
M, K: Dzień dobry pani
M: Kim pani jest, jeśli można wiedzieć?
MM: Jestem mamą Mieszka, a państwo?
K: Jego kolegami. Proszę przyjąć wyrazy współczucia
MM: O to się bardzo cieszę, że mój syn ma takich dobrych przyjaciół, Boże
Kobieta wpada w płacz
M: Wszystko w porządku? Może zawołać lekarza?
MM: Nie, nie trzeba, a wiedzą może państwo już kto mu zrobił tak straszną rzecz?!
K: Jeszcze nie, ale możemy pani przysiąc, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby się dowiedzieć
MM: Rozumiem, wierzę w was. Mieszko dużo mi o was opowiadał, jest w was wpatrzony. Szczególnie w pana
K: I nie tylko on
M: Dziękuję, bardzo mi przyjemnie, proszę mi zaufać, że jak tylko Mieszko wróci do zdrowia, to jeszcze nie jedną akcję razem przeżyjemy
MM: Ale lekarze mówią, że obrzęk mózgu jest zbyt poważny
K: Ale Mieszko to jest twardziel. Na pewno sobie poradzi, nie znam twardszego tak młodego policjanta jak on
M: Na pewno nie długo wróci i jeszcze będzie lepszym gliniarzem ode mnie, zobaczy pani
K: Proszę się nie martwić, wszystko się ułoży
Nagle do sali mieszka wchodzi jego pielęgniarka
P: Przepraszam, ale proszę już wyjść, pacjent potrzebuje spokoju, a po za tym trzeba zmienić opatrunek
M: Tak jasne oczywiście, trzymaj się stary, jesteśmy z tobą
Wszyscy wychodzą na zewnątrz
MM: Przepraszam państwa, ja już pójdę, bardzo doceniam to, że odwiedzacie. To dla niego teraz bardzo ważne, obecność bliskich
K: Nie ma sprawy, my zawsze do usług
MM: A i jeszcze jedno, Mieszko nie wróci do służby. Obrażenia są zbyt poważne, tak powiedział lekarz. Do widzenia państwu
M, K: Do widzenia
M: Proszę o siebie dbać
Kobieta odchodzi
Wieczorem, psycholog spotyka się z bandytami, którzy pobili Mieszka. Okazuje się, że to wszystko to jego sprawka
P: Spieprzyliście te robotę panowie! Chłopak żyje! Jest w szpitalu, ale żyje
K1: Dobra zluzuj stary trochę, wszystko git będzie
P: Gówno będzie, nie git. Wiecie co będzie jak on się obudzi i zacznie opowiadać o tym podsłuchu?!
K1: Jeszcze się nie zdarzyło, żeby po naszym łomocie ktoś się obudził, więc dobrze Ci radzę serio wyluzuj, bo Ci żyłka pęknie
P: To jest koniec rozumiecie! Ja nie będę dużej ryzykował! Koniec naszego układu! Nie wnoszę już żadnych informacji z komendy, wycofuje się, rozumiecie to?!
K1: Popatrz jaki się twardy zrobił!
K2: Tobie chyba się w dupie poprzewracało, gnoju jeden!
P: Słucham?!
K2: To my decydujemy kiedy jest koniec układu, bo to my płacimy!
P: To mi nie płaćcie, proste!
K2: Ale ty już wziołeś od nas kasę i to do tego taką, że byś mógł sobie kupić za to ministra do cholery sprawiedliwości do cholery chyba! Więc się na nas nie wypinaj!
P: Ja się nie wypinam tylko rezygnuje, kumacie to czy nie?!
K1: Ty się lepiej módl, żebyśmy z ciebie nie zrezygnowali!
Bandyta przystawia psychologowi nóż do szyi
K1: Jeszcze jedno Ci powiem. Won stąd. No paszoł mi stąd!!! Bo Ci tą kose między żebra włożę i tyle z ciebie będzie
K2: Boss powiedział nam, że możemy sobie zrobić z tobą co tylko chcemy, dał nam wolną rękę
K1: No, więc spadaj! Zanim się wkurzę!!!
Psycholog odchodzi przestraszony...
CZYTASZ
Rachwałach ❤️Od niczego do wszystkiego
Lãng mạnOto historia o dwójce wrocławskich policjantów z wydziału patrolowo-interwencyjnego, których z pozoru początkowo mocna, choć jedynie przyjacielska relacja rozwija się w bardzo niesamowite, głębokie i silnie uczucie. Ich historia nauczy nas, że o mił...