Żałoba i zniknięcie psychologa

240 5 0
                                    

To zdecydowanie jeden ze smutniejszych dni na Komendzie Miejskiej we Wrocławiu. Poranna odprawa przebiega w pogrzebowej atmosferze. Chodzi oczywiście o ostatnie bardzo przykre wydarzenie, jakim była śmierć Mieszka Pawlaka. Wszyscy policjanci są niezwykle załamani. Na odprawie widnieje szare zdjęcie Mieszka, okryte czarną opaską, samej komendant Jaskowskiej trudno jest powstrzymać łzy, a uchodzi ona za twardzielkę. Na spotkaniu są obecni wszyscy pracownicy komendy
R: Słuchajcie, cokolwiek wam teraz powiem... Będę z wami szczera. To chyba najgorszy dzień w mojej pracy i właściwie naprawdę nie wiem co mam powiedzieć, bo to i tak nie zwróci życia Mieszkowi. Jedyne co, jest tak naprawdę naszym, przepraszam że się tak wyrażę brutalnie, psim obowiązkiem, to znaleźć tych bydlaków, którzy go zabili. To już nie jest sprawa sprawiedliwości, ale naszego honoru i pamięci o koledze
K: Zdajemy sobie doskonale z tego sprawę pani inspektor
R: Dzięki Krzysiek. Mam nadzieję, że tak będzie, wierzę w was. Uruchomcie wszystkich swoich informatorów i wszystkie inne możliwości. Po prostu musimy się dowiedzieć, kto i dlaczego zamordował Mieszka. To wszystko, nie mam nic więcej do dodania
Policjanci z trudem rozpoczynają swoje dzienne patrole. Wyjątkowo przez jakiś czas, Mikołaj pracuje z sierżantem Krzysztofem Zapałą, ponieważ po ostatnich wydarzeniach Karolina wyjechała do siostry, aby trochę ochłonąć. Policjanci są w radiowozie, w bardzo ponurych nastrojach
M: Mówię Ci Krzychu, nie mogę się pozbierać
K: Ja też nie wiem, jak to wszystko ogarnąć. Na odprawie myślałem o tym, co by się stało, gdyby to mnie spotkało. Co by się stało, z Emiliką, z Tośkiem, z Gają (jego dzieci)
M: Zabraniam Ci tak myśleć Krzysiek, nawet nie waż się tak robić
K: Codziennie ryzykujemy życie Mikołaj. Ile jest warte ludzkie życie, że tak łatwo jest je odebrać
M: Słuchaj Krzysiek, wiem doskonale co czujesz. Nie odpuścimy tego, przysięgam Ci, ale teraz spróbuj skupić się na robocie
K: Postaram się
W trakcie przerwy obiadowej, Zosia, która wróciła właśnie z urlopu, przysiada się do Mikołaja i Krzyśka
Z: Cześć witajcie chłopaki
K, M: No hej co tam?
K: Co jesteś taka przybita Zosiu? Co się stało?
Z: A możemy porozmawiać na osobności Krzysiek?
M: Jasne, to ja już idę do radiowozu, czekam tam na ciebie Krzychu
K: Dobra, do zobaczenia
M: Na razie
Mikołaj odchodzi. Natomiast Krzysiek kontynuuje konwersacje ze swoją szwagierką
K: No już Zosiu, zamieniam się w słuch. Mów szybko, bo zaczynam się bardzo niepokoić
Z: No bo ja, umówiłam się na randkę z psychologiem. Na kawę, poszliśmy po prostu na kawę i później doszło wino i...
K: Zrobił Ci coś?
Z: Dobierał się do mnie
Krzysiek, po tym co usłyszał, jest wściekły
K: Sukinsyn!
Zosia zaczyna płakać, Krzysiek ją przytula
K: Nie przejmuj się naprawdę, dorwę tego gnoja i ja już się z nim rozprawie!
Całą rozmowę słyszał psycholog.
Krzysztof wyjeżdża na patrol bardzo sfrustrowany, kiedy to on kieruje radiowozem, robi to bardzo nerwowo i zaczepia o chodniki. Mikołaj postanawia zwrócić mu uwagę
M: Krzysiek, jak ty jedziesz, przecież prawie byś na krawężnik teraz wjechał!
K: Sorry, ale mnie wnerwił!
M: Ale kto?
K: Oliwier psycholog, wiesz, że on próbował Zośke zgwałcić do cholery?!
M: No co ty gadasz?!
K: Zaprosił ją domu, jak ta zaczynała rozumieć o co mu chodzi, chciała wyjść, a ten ją zaczął obmacywać
M: O k...
K: No to dlatego nie było jej dość długo na komendzie, musiała wziąć dłuższy urlop, ponieważ nie mogła się pozbierać przez tego śmiecia!
M: I co zamierzasz z tym zrobić?
K: Nie wiem Mikołaj, ale na pewno tak tego nie zostawię
M: Tylko Krzysiek, pamiętaj...
K: Tak wiem, ale znasz mnie, jestem spokojnym człowiekiem
Po pracy, Krzysiek realizuje swój plan odegrania się na psychologu. Idzie do niego do domu wieczorem, adres dostał od Zosi. Puka w drzwi, ten mu je otwiera
P: Krzysiek, no cześć, co tu robisz?
K: Sorry, za takie najście bez uprzedzenia, ale mam sprawę
P: No to wchodź śmiało, co będziesz tak stał. Może kawa?
K: Wiesz co, na kawę nie, może coś mocniejszego?
P: Wszystko okej?
K: No właśnie nic nie jest okej
Psycholog dostaje od Krzyśka mocno pięścią w twarz, ten pada na ziemie. Zadowolony z siebie policjant odchodzi.
Następnego dnia on, jego żona Emilka oraz Zosia rozmawiają przy śniadaniu
K: Dobrze się czujesz Zosiu, po tym wszystkim?
Z: Tak wszystko okej
E: Krzysiek, ale ja nie rozumiem, naprawdę musiałeś mu dać w pysk
K: No a co miałbym innego zrobić, najchętniej nasłałbym na niego jakiegoś geja, aby zrobił mu to samo co Zosi
Z: No zachował się jak prawdziwy mężczyzna no, bronił mojego honoru
E: Jaskowska wie?
K: No wie i Białach też. Wiecie co teraz mamy przynajmniej jasność kto był przyczyną na komendzie tych wszystkich kłopotów, kto był wtyką, kto zamontował ten podsłuch
E: Nie wiedziałam, że z mojego męża, taki bohater. No jestem pod wrażeniem
Z: Ale ja jestem ciekawa słuchacie, jak on to robił, że nikt wcześniej nie rozpoznał, że to on
K: No wiesz, on jest psychologiem, zna się trochę na czymś takim. Umie się odpowiednio zakamuflować. Dobra lecę do roboty. Na razie hej
E: Na razie
Na komendzie po porannej odprawie Mikołaj zostaje jeszcze chwilę, aby porozmawiać z Jaskowską
M: Pani komendant?
R: O co chodzi Mikołaj?
M: To psycholog jest źródłem przecieków na komendzie, prawda?
R: No wszystko na to właśnie wskazuje
M: Słyszałem, co zrobił Krzysiek. No dobra robota
R: Też tak uważam
M: Jak my mogliśmy się dać aż tak manipulować? Przecież ten facet sterował nami jak jakimiś marionetkami
R: Jest takie przysłowie Mikołaj. Pod latarnią jest najciemniej
M: Tak dokładnie, ale jeżeli okaże się, że Mieszko przez tego kutafona, zginął... to...
R: Mikołaj, proszę powstrzymaj się od rzucania bezpodstawnych oskarżeń, na razie nie mamy na to jednoznacznych dowodów. Przynajmniej dopóki z nim nie porozmawiamy, dobrze?
M: Oczywiście, przepraszam
R: Wolański nie stawił się dzisiaj na komendzie. Jeździe do niego, Krzysiek zna adres
M: Z przyjemnością
Tego dnia, Mikołaj i Krzysiek wykonują polecenie przełożonej. Udają się pod adres psychologa. Ich oczom okazuje się ogromnej wielkości willa
M: Jesteś pewny, że to tutaj?
K: Tak tutaj
M: No co ty?
K: Tu byłem wczoraj, Lipowa 6, zgadza się
M: To gościu chyba wygrał w totka albo dostał jakiś mega spadek, bo z pensji psychologa, raczej takiej chaty by nie postawił
K: No raczej, ale zaraz będziesz miał okazję z nim porozmawiać na ten temat
M: Ciekawe, czego jeszcze nie wiemy o tym facecie i jak źle zrobiliśmy lekceważąc go. Wiesz co od początku wiedziałem, że z tym typem jest coś nie tak, myślałem, że to po prostu jakiś nieszkodliwy pacan, od tyłu lat pracuje w Policji i że nie przyszło mi do głowy, żeby mu się lepiej przyjrzeć
K: Kłopoty zdarzają się nawet najlepszym Białach. Zapukaj proszę, bo mi się nawet nie chce tej jego parszywej mordy ponownie oglądać
Mikołaj podchodzi do drzwi i puka w nie, jednak nikt nie otwiera
M: Wygląda na to, że nie ma nikogo. Trzeba go jak najszybciej odszukać
Mikołaj kontaktuje się z dyżurnym
M: 00 do 05 zgłoś
J: Słucham Cię Mikołaj
M: Słuchaj, tego typa nie ma w domu. Mamy czekać na niego czy co?
J: Jadą do was kryminalni, jak tylko dotrą na miejsce, to możecie wracać na patrol
M: Przyjąłem bez odbioru
W trakcie pełnienia służby, Mikołaj składa wizytę pani komendant, aby dowiedzieć się czy kryminalnym udało się namierzyć psychologa, bardzo mu na tym zależy
M: Pani komendant, można?
R: Wejdź Mikołaj
M: Udało się nam namierzyć tego psychologa?
R: Niestety nie, przepadł jak kamień w wodę
Mikołaj widzi, że jego szefowa jest wyraźnie załamana
M: Wszystko w porządku?
R: Mikołaj, ja nie mogę uwierzyć, że byłam tak ślepa
M: Nie tylko pani. Na początku przecież nikt z nas go nie podejrzewał. Jak to sama pani trafnie określiła najciemniej jest pod latarnią
R: Wiem, ale to ja odpowiadam za moich ludzi. Jeżeli Wolański ma coś wspólnego ze śmiercią Mieszka, to ja sobie tego nigdy nie wybacze
M: Pani komendant, dorwiemy go, to tylko kwestia czasu
R: Mikołaj, to nie zmieni faktu, że was zawiodłam, że przeze mnie musicie przechodzić przez coś takiego. Dlatego postanowiłam złożyć dymisję (odejście z stanowiska)
M: Co takiego? Ale to niemożliwe, przecież...
R: Mikołaj to już postanowione
M: Ale pani komendant, przecież to nie jest dobry czas
W tym momencie do gabinetu pani komendant wchodzą aspirant Jakub Walczak i podkomisarz Paulina Wach (bohaterowie książki o Adamie i Marii)
P: Dzień dobry pani komendant, podkomisarz Paulina Wach i aspirant Jakub Walczak, komenda wojewódzka policji, wydział kryminalny. Gdzie znajdziemy Zofie Drawską?
R: Zosie, a dlaczego chcecie z nią rozmawiać?
J: Z tego co wiemy, to była ona w domu Wolańskiego, może go widziała. Dzięki temu, pomoże nam namierzeniu waszego psychologa
R: Mikołaj, zawołaj Zosie, dobrze?
M: Dobrze
Tymczasem Oliwier Wolański, udaje się do swojego znajomego fałszerza paszportów, który ma mu wyrobić dokument, umożliwiający mu ucieczkę za granicę. Wchodzi on do jego mieszkania. Ten jest bardzo ostrożny i po jego wejściu, go przeszukuje
O: Mówiłem Ci przecież, że jestem czysty, nie świruj ok?
F: Własną matkę bym sprawdził, w dzisiejszym świecie nikomu nie można ufać. Możesz teraz wejść
Mężczyźni wchodzą do pokoju. Oliwier od razu przechodzi do rzeczy
O: Muszę szybko wyjechać z kraju
F: A co? Grunt Ci się pali pod nogami?
O: No powiedzmy
Wolański wyciąga torbę z dość dużą sumą pieniądzy z napadów
O: Dobra, oferuje pół miliona
F: No zobaczymy co da się zrobić
W międzyczasie kryminalni przesłuchują Zosie Drawską
P: I nic nie wzbudziło twoich podejrzeń?
Z: Ja tylko zapytałam, skąd on ma pieniądze na takie rzeczy, jak dom, samochód. Po tym zdenerwował się i zaczął mi grozić
J: Dlaczego nie powiedziałaś o tym wszystkim, komendant Jaskowskiej?
Z: A co ja miałam jej powiedzieć?
J: Jak to co, że facet Ci groził
Z: Bo się wstydziłam
J: Ale pójść z nim do łóżka nie było Ci wstyd?!
Kuba zaczyna się coraz bardziej irytować. Paulina go uspokaja
P: Kuba spokojnie
Z: Ale ja z nim nie spałam, przecież mówiłam, że z nim nie spałam no?!
J: Ta jasne, taka wieczorna kawka i ploteczki, sam na sam u niego w domu, dobre sobie. Rozmawiał z kimś przez telefon? Mówił coś?
P: Ale daj jej spokój, przecież widać, że nie spotkał się z nią po to żeby rozmawiać
Zosia wpada w płacz. Widząc, że policjanci stają się trochę za bardzo surowi w stosunku do Zosi, Jacek postanawia przerwać przesłuchanie. Wchodzi on do pokoju
J: Przepraszam, mogę prosić Zosie na chwilę?
P: Ale my teraz prowadzimy przesluchanie, proszę nie przeszkadzać
Jacek spogląda na Zosie, jest bardzo zły na policjantów
J: Ty płaczesz? Co wyście jej zrobili?
Kuba: Nie twój interes!
J: Właśnie, że mój. Zosia pracuje u nas i nie pozwolę żebyście ją traktowali w taki sposób, jasne?!
P: Ale jaki?
Zosia spogląda na Jacka zapłakana
Z: Ja chce stąd wyjść!
J: Chodź Zosia, wychodzimy
Para wychodzi
P: Mówiłam Ci że przesadzasz!
Po pracy Zosia jest wdzięczna Jackowi za wyciągnięcie jej z przesłuchania, które ją bardzo męczyło. Ten akurat jest gotowy do wyjścia z komendy. Dziewczyna wchodzi do jego pokoju
Z: Chciałam Ci bardzo podziękować, za uratowanie mnie z opresji
J: Daj spokój, zrobiłem to, co każdy przyzwoity człowiek zrobiłby na moim miejscu
Z: Tak racja. Wiesz tak się zastanawiałam, może poszlibyśmy razem na kawę po pracy?
Dyżurny jest bardzo zaskoczony propozycją koleżanki
J: Wiesz co, tylko nie pije kawy o tej porze, bo potem nie mogę spać w nocy
Z: Jasne rozumiem
Zosia chce już wyjść, Jacek ją zatrzymuje
J: Zosiu poczekaj, ale jak chcesz to możemy wyskoczyć gdzieś na kolacje, tutaj niedaleko jest bardzo dobra włoska restauracja. Lubisz taką kuchnie?
Z: Jasne
J: No to chodźmy
Para udaje się na wspólny wieczór
Po kilku dniach, psycholog dalej nie został odnaleziony przez policjantów. Ukrywa się on w przebraniu księdza. Dzwoni on do fałszerza zapytać, czy już zrobił jego dokument
P: Halo cześć. Wszystko gotowe, paszport jest?
F: Jeszcze nie
P: Ty, ale ja go muszę dzisiaj mieć
F: Przyjedź za 3 godziny
P: Dobra do zobaczenia
Po wyznaczonym czasie psycholog udaje się do kolegi
F: Kropidło już masz?
Mężczyzna wyciąga
P: Pewnie, że mam
F: Ty w sutannie. To jakaś kompletna profanacja
P: Potraktuje to jako komplet
F: Paszport potrzebuje jeszcze dopuszczenia
P: No dobra to poczekam
F: Daj mi jeszcze godzinę
P: Tylko pośpiesz się, bo mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Mam lot o 19
F: Zazdroszcze Ci tych ciepłych krajów. U nas szaro, brudno, zimno. Tylko kości mnie bolą
P: Przestań pieprzyć, bierz się do roboty
Fałszerz odchodzi, zagadując psychologa gra na czas. Tymczasem on idzie się przebrać. Godzinę później
P: No nareszcie
F: Chwilę to trwało, ale jest gotowe
Fałszerz podaje dokument
P: Pokazuj
Psycholog spogląda na paszport. Jest wściekły, bo zamiast swojego zdjęcia, widzi on trupią czache
F: Coś nie tak?
P: A co to jest do cholery?! Jaja sobie robisz?!
Fałszerz się śmieje
F: Niedługo będziesz martwy!
P: Martwy?! Martwy to ty chyba będziesz!
Psycholog wyciąga broń i mierzy w fałszerza. Nagle z tyłu pojawiają się bandyci, którzy pobili Mieszka Pawlaka, dzięki zgadywaniu psychologa mogli się oni spokojnie zakraść. Bandyci oboje mają bronie
B1: Rzuć broń!
P: Ej co jest?!
B1: Pogadamy jak rzucisz broń, no, raz, dwa!
P: Dobra, dobra spokojnie dogadamy się jakoś
Mężczyzna odkłada powoli pistolet na ziemię. Bandyta uderza go bronią w głowę, ten traci przytomność. Faceci znoszą mężczyzną do bagażnika samochodu i wyowożą go nad rzekę. Po dotarciu na miejsce, bandyci otwierają bagażnik, psycholog odzyskuje wtedy przytomność. Jest przerażony
P: Chłopaki, do cholery dogadajmy się jakoś tak?! Zrobię wszystko co chcecie
B2: Tak?! Dobra, to wyłaź!
Mężczyzni wyciągają Oliwiera z samochodu. Idą z nim w stronę mostu
P: Panowie, ja już wszystko załatwiłem. Wyjadę. Nigdy więcej mnie nie zobaczycie, rozumiecie?!
B2: Stul mordę!
P: Panowie stop! Chodzi o kasę?! Załatwię każdą kwotę!!
B1: Dobra, ale najpierw sobie popływasz, umiesz?!
P: Umiem
B2: A w kajdankach próbowałeś?!
Bandyta zakłada psychologowi kajdanki
P: Panowie, ale wy nie możecie robić takich rzeczy no?!
B2: Możemy, możemy. Ruszaj raz dwa na mostek, ponieważ szczupaki czekają
Wygląda na to, że bandyci chcą zabić psychologa, topiąc go. Na komendzie, do Mikołaja, który kończy właśnie pisać raport z dzisiejszej interwencji przychodzi Jacek
J: O hej Mikołaj, wiedziałem, że jeszcze Cię tutaj spotkam
M: No już zaraz wychodzę, o co chodzi?
J: O tych gości co pobili Mieszka. Kryminalni ich namierzyli i jadą na realizację, jedziesz z nimi?
M: W każdej chwili
Policjanci wychodzą. Mikołaj wraz z grupą antyterrorystów przywozi na komendę bandytów odpowiedzialnych za śmierć Mieszka Pawlaka...







Rachwałach ❤️Od niczego do wszystkiego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz