Mikołaj Białach jedzie do pracy samochodem pożyczonym od kolegi. Jest on w świetnym humorze, słucha swojej ulubionej muzyki. Jednak jego zadowolenie nie trwa długo, ponieważ auto mu się nagle psuje i gaśnie. Nie dając sobie rady go naprawić, dzwoni on po Karolinę, aby mu pomogła i go podwiozła. Rachwał oczywiście zgadza się i przyjeżdża po kilku minutach, aby ratować swojego partnera. Policjanci mają ze sobą bardzo dobry kontakt i zawsze mogą na siebie liczyć. Karolina pomogła naprawić auto Mikołajowi i razem ruszyli do roboty
M: Wielkie dzięki, że tak szybko przyjechałaś
K: Nie ma sprawy, ty mi lepiej powiedz skąd tego grata wziąłeś?
M: Pożyczyłem od kumpla. No musiałem jakoś się uratować po stracie tamtego samochodu
K: A nie możesz sobie nowego wreszcie kupić?
M: No pewnie niebawem kupię, tylko czekam aż wezmę pieniądze z ubezpieczenia. A póki co, jeżdżę czym się da, jak widać
K: A jak twój patrol z Olą, z twoją byłą partnerką? Rozumiem, że za mną tęskniłeś
M: Nie no, to chyba oczywiste. Ale wiesz, z Olką trochę razem przepracowaliśmy, także wspomnienia wróciły
K: A wiesz, że Jaskowska przydzieliła jej nowego partnera?
M: Tak przydzieliła
Mikołajowi lekko zrzedła mina
K: I poznałeś go?
M: No znam go. Od lat
K: Naprawdę znacie się?
M: Znaczy znaliśmy się
K: A to powiesz mi o co chodzi? Czy będziesz rzucał takie półsłówka?
M: Karolina szczerze? Szkoda strzępić języka, jak to mówią
Karolina pomyślała, że pomiędzy Mikołajem, a nowym policjantem doszło do jakiegoś poważnego konfliktu. Podczas przerwy w pełnieniu służby Karolina i Mikołaj kończą jeść na stołówce obiad
K: Dobra, jak skończone to lecimy, bo trzeba jeszcze zrobić tą notatkę zrobić z interwencji
M: No, ale spoko zrobię za ciebie
K: A czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie panie aspirancie
M: Starszy aspirancie:) a po za tym nie ma problemu, czego się nie robi dla swojej ulubionej partnerki i bohaterki przy okazji. W końcu tobie zawdzięczam życie
Mikołaj odchodzi od stołu. Do Karoliny podchodzi Zosia, recepcjonistka z komendy, którą próbował zgwałcić świętej pamięci były psycholog
Z: Hej, można się dosiąść?
K: Tak, jasne siadaj
Kobieta siada na przeciwko koleżanki
Z: Szybka kawka i wracam do roboty, ponieważ dziś zawalili mnie papierologią
K: Daj spokój, damy radę. Dzień jak co dzień
Z: No, w końcu komenda kobietami stoi
K: Tak dokładnie, tylko ciszej, bo jeszcze jakiś facet usłyszy i zrobi się przykro biedakowi
Z: A tak na marginesie wiesz, zastanawiam się, czemu wy nie jesteście razem?
K: Kto wy?
Z: No ty i Mikołaj
Karoline zatkało
K: Ja i Mikołaj Białach?
Z: No tak pasujecie do siebie jak znalazł. Dobrze razem wyglądacie. Przecież to widać, że jesteście dla siebie stworzeni i się do siebie przyciągacie
K: Poczekaj Zośka, bo ja nie wiem czy ty teraz żartujesz czy mówisz poważnie
Z: Posłuchaj, ja już tyle czasu pracuje na tej komendzie. Ja potrafię obserwować ludzi, ewidentnie widać, że Ci na nim zależy
K: Tak, bo jest moim najlepszym przyjacielem, partnerem z patrolu
Z: Tra tra, bla, bla i dlatego cały czas patrzysz na niego takim zauroczonym wzrokiem i robisz maślane oczy, no Karola daj spokój, mnie nie oszukasz
K: Zośka, ja po prostu go bardzo lubię
Z: Pytanie jak bardzo. Słuchaj, co ja Ci tu będę dużo mówiła. No po prostu, to ty musisz wziąć sprawy w swoje ręce, bo faceci są na maksa niedomyślni no i jeszcze ktoś Ci go zabierze
K: To akurat święta prawda
Z: No, więc życzę powodzenia, trzymaj się, na razie
K: Pa
Następnego dnia Karolina cały poranek myślała na temat, tego co powiedziała jej Zosia. Policjantka zdała sobie sprawę, że naprawdę czuje coś do swojego partnera i postanawia wykorzystać jej rady. Przed wyjściem pisze ona zaproszenie na randkę o następującej treści
"U mnie o 20. Czekam. Karolina". Wiadomość przypieczętowywuje ona pocałunkiem i zabiera ze sobą na komendę. W trakcie pełnienia służby, którą Karolina pełni z Mikołajem z coraz większą przyjemnością podchodzi ona do Zosi
K: Hej, Zośka mam sprawę
Z: No co tam Karola, ale mam bardzo mało czasu, więc mów szybko
K: Postanowiłam, że wezmę sprawy w swoje ręce
Z: Czyli co zrobiłaś?
Karolina podsuwa Zosi liścik
K: Z Mikołajem
Zosia się uśmiecha
Z: No, ale, że co? :) Co to jest, co mam zrobić :)?
K: Podobno musi dzisiaj dłużej zostać w pracy, więc jak będzie wychodził, to mu to proszę przekaż
Z: No dobra, a sama nie możesz mu dać?
Karolina nie odpowiada na pytanie
Z: Nie no, dam oczywiście
K: Tylko błagam Cię, niczego nie spieprz!
Z: Masz to jak w banku, spokojnie
Po pracy, Mikołaj rzeczywiście miał dużo zaległej papierkowej roboty, obiecał pomóc Zosi. Akurat Karolinie było to bardzo na rękę, ponieważ miała sporo czasu, aby przygotować wykwintną kolacje. Po skończeniu roboty na dziś Mikołaj schodzi do Zosi na dół
M: Proszę Zosiu wszystkie raporty zrobione
Z: O dzięki Ci wielkie, że mi pomogłeś. Życie mi uratowałeś. Normalnie jakbym tego dziś nie skończyła, to u Jaskowskiej bym miała przechlapane lekko mówiąc
M: Nie ma problemu. Zawsze do usług. Dobra, ja spadam
Z: Poczekaj, mam coś dla ciebie
M: A co takiego?
Z: Daj mi sekundę, poczekaj
M: Jasne
Zosia zaczyna szukać nerwowo liściku miłosnego dla Mikołaja, jednak niestety bezskutecznie
M: Słuchaj, a czy to takie ważne, jak teraz nie możesz znaleźć, to może jutro mi to przekarzesz?
Z: Nie, to jest na bardzo ważne, ja dzisiaj muszę Ci to dać
Zosia nie może znaleźć koperty
Z: Nie no, nie wierzę, że to zgubiłam no
M: Spokojnie, na pewno gdzieś to jest
Zosia zgubiła list. Bardzo ją to zdenerwowało i zmartwiło
Z: Kurcze, no nie ma tego no
M: No cóż, Zosiu dobrze, ja muszę lecieć, bo jeszcze mam coś do załatwienia na mieście, ogarniemy to jeszcze jutro, cześć
Białach wychodzi
Z: No cześć, no
Wieczorem Karolina w swoim mieszkaniu, pięknie umalowana i ubrana czeka na Mikołaja. Kiedy słyszy dzwonek do drzwi, podekscytowana je otwiera, jednak ku jej smutnemu zaskoczeniu widzi tam jedynie Zosie ze łzami w oczach, a nie Białacha
Z: Zabijesz mnie
K: Co się stało?
Z: Zgubiłam te kopertę
Karolina przewraca oczami
K: Wchodź
Zosia wchodzi do środka
K: Zośka
Z: No nie mam pojęcia jak to się stało do cholery no. Specjalnie zostawiłam te kopertę na biurku na wierzchu tak, żeby się nie zgubiła
K: No cóż widocznie tak miało być
Rachwał jest wyraźnie zawiedziona
Z: Nie tak miało być, on miał być tutaj zamiast mnie, do tego jeszcze tak zajebiście wyglądasz
K: No chyba mi się tutaj nie rozpłaczesz teraz?
Z: Przepraszam Cię bardzo, tak mi głupio. Zachowałam się beznadziejnie
K: Oj mogłam już ja mu to dać. Ale wiesz, nie miałam odwagi. To jest chyba jakiś znak
Z: Znak jest taki, że wy mieliście być razem. Przecież do siebie świetnie pasujecie
K: Chodź, napijemy się wina. Najlepsze w mieście
Z: Żartujesz?
K: No nie może się zmarnować
Z: No dobra
CZYTASZ
Rachwałach ❤️Od niczego do wszystkiego
RomansaOto historia o dwójce wrocławskich policjantów z wydziału patrolowo-interwencyjnego, których z pozoru początkowo mocna, choć jedynie przyjacielska relacja rozwija się w bardzo niesamowite, głębokie i silnie uczucie. Ich historia nauczy nas, że o mił...