Kłopotliwy gość

194 5 0
                                    

Mikołaj musi spełnić obietnice jaką dał profosowi. Białach już drugiego dnia przekonuje się na własnej skórze, jakie są skutki jego bardzo hojnego gestu. Z samego rana budzi go ogromny hałas. Policjant zbiega na dół i widzi, jak Kobielak zbiera potłuczoną szklankę
M: Jezus Maria, Adaś, co tu się dzieje?
A: Samo spadło
M: Samo?
A: Ojeja, przecież niechcący
M: Niechcący budzisz mnie o 6 rano, nie ma problemu
A: Już stało się to się nie odstanie, przepraszam, z resztą i tak była cała zakurzona
M: Nie ma sprawy
A: Masz tutaj niezły burdel Mikołaj, ale spokojnie ja to wszystko ogarnę
M: Adaś, przecież ty nic innego nie robisz od rana do wieczora tylko ciągle sprzątasz
A: No przecież musi być czysto, od tego kurzu to można astmy dostać
M: Czysto, no co ty nie powiesz, no dobra ja wracam do łóżka, bo za pół godziny idę do roboty, a ty na którą masz dzisiaj?
A: Na dziesiątą
M: No to jeszcze zdążysz ogródek przekopać, konia napoić
A: Mikołaj, a gdzie my trzymamy żarówki?
M: Są w szafce na dole w piwnicy, swoją drogą super szlafroczek, kolorowy
A: Wiem, dzięki bardzo
M: To był sarkazm!
Mikołaj przychodzi do pracy, w pokoju przygotowawczym, pijąc kawę czeka na Karolinę, ta po chwili przychodzi
K: Dzień dobry
M: No nie wiem, czy taki dobry, bywały lepsze
K: A co się dzieje?
M: Nic, nie będę Ci od rana narzekał
K: To trochę Ci nie wychodzi, bo właśnie to robisz
M: Właśnie już skończyłem
K: Proponuje, żebyś skończył to niskokaloryczne śniadanko, bo się spóźnimy na odprawę, w domu nie zdążyłeś zjeść?
M: Jakby Ci to powiedzieć, nie miałem warunków niestety
K: To znaczy?
M: Praca na wysokościach w kuchni, mówi Ci to coś?
K: Nie
M: Nie ważne, chodź, bo się spóźnimy
K: Wiem co to są prace na wysokościach, ale w kuchni? Niezbyt, remont sufitu?
Po skończonej służbie Mikołaj odprowadza podejrzanego do aresztu, gdzie czeka oczywiście niezastąpione Kobielak. Akurat Białach natyka się, jak ten poleruje blat
M: No nie wierzę w to co widzę
A: Bylo całe brudne, utłuszczone
M: Ja rozumiem, że masz w domu taką zajawkę, ale w robocie?! Nie przesadzasz trochę? Spadam, na razie
A: Dobra, do zobaczenia w domu
Mikołaj wychodzi
Podejrzany: A co wy? Pedały jakieś?
A: A co ciebie to obchodzi, Mikołaj, zaczekaj chwilę proszę!
Adam wybiega z pokoju i dogania Mikołaja
M: Co jest?
A: Słuchaj, jak możesz to nie łaź buciorami w domu, ja całą podłogę wyszorowałem przed wyjściem
M: Ty, to może ja sobie takie kapcie filcowe kupie, jak w muzeum co?
A: O, to świetny pomysł, to mnie też kup parę, to ja Ci kasę oddam w domu
M: Człowieku ja żartowałem!
A: A ja nie
M: Masakra
Następnego dnia Mikołaj żali się Karolinie na swojego kłopotliwego współlokatora. Rano profos dał Mikołajowi picie do pracy w termosie. Ten zdenerwowany, odkrywa, że to nie jest herbata, której się spodziewał. Policjant jest na granicy załamania nerwowego
M: Jezus Chryste!
K: Co się stało?
M: To miała być tylko zwykła herbata przecież, a ten tu nalał jakieś swój napar z zielonych wodrostów
Karolina uśmiecha się
K: Powinieneś być wdzięczny naszemu Adasiowi za to, że dba on o twoje zdrowie
M: Czy ja teraz wyglądam zdrowiej?!
K: Szczerze mówiąc to wyglądasz na niewyspanego
M: No nie ma się co dziwić, przecież on mi wyrzucił materac
K: Jak to Ci wyrzucił materac?
M: W ramach wdzięczności za gościnę. Wyrzucił mi stary i kupił mi nowy
K: No, to o co chodzi? Przecież i tak się skarżyłeś na tamten, że jest nie wygodny i już cuchnął potwornie
M: To prawda, ale problem w tym, że ten nowy jest wypełniony jakąś zmieloną pokrywą czy jakimś innym dziwactwtem, rozumiesz, że działa niby antystresowo. A po za tym, do tamtego już się przyzwyczaiłem, zaczął być bardzo wygodny
K: Sądząc po twoim zachowaniu, to chyba jednak nie działa
M: No na pewno, ale oczywiście nie spałem na nim. Wyciągnałem swojego starego dmuchańca, jednak niestety po kilku godzinach zeszło powietrze i spałem na podłodze. Jedno wiem, że pierwsze co zrobię to kupię sobie nowy prawdziwy materac, wiesz taki ze sprężynami i żółtą gąbką
K: Zaparze Ci meliski przyjacielu na uspokojenie
M: No przyda się, dzięki przyjaciółko
Profos pomieszkuje od Mikołaja już od tygodnia, jednak zapytał się go, czy może jeszcze trochę zostać, ponieważ w jego mieszkaniu pękła rura. Mikołaj ma dość mężczyzny, ale nie potrafi mówić. Karolinie aż się na płakanie zebrało, jak widzi, jakie piekło przechodzi jej partner, a zarazem jej najlepszy przyjaciel. Postanowia wkroczyć do akcji i dyskretnie pomóc koledze pozbyć się kłopotliwego kolegi z domu. Pewnego dnia, po zakończym dniu pracy w terenie, Mikołajowi wyraźnie nie śpieszy wracać do domu, gdzie jest już na pewno profos. Karolina zastaje go, wypełniającego zaległe papiery
K: Hej, no nie wierzę, ty papiery robisz?! Nie no, tak dalej być nie będzie
M: No cóż, w pracy mam większy spokój niż w domu, a co masz na myśli?
K: Mamy misję do spełnienia
M: Jaką misję?
K: No jak to jaką, wywalenie profosa z twojego domu
M: Pomożesz mi go usunąć?
K: Dla ciebie wszystko, nie mogę patrzeć na ciebie jak wypełniasz te papierki
M: Czyli masz plan rozumiem dowódco?
K: Tak i według niego, musimy podjechać do mnie po parę rzeczy, okej?
M: Ale po co?
K: Musze wziąć kosmetyki i ciuchy
M: Ale po co Ci to wszystko?
K: Wprowadzam się
M: Gdzie?
K: Do was
M: Jak to do nas? Rozumiem, że to już trochę się znamy, ale to chyba trochę za wcześnie na wspólne mieszkanie
K: Zaufaj mi
M: Dobrze, chyba nie mam wyboru
K: Będzie fajnie zobaczysz
M: Na pewno będzie ciekawie, a swoją drogą, taka piękność musi się malować?
K: Jak trzeba
M: Oczywiście
Następnego dnia Karolina wdraża swój chytry plan w życie już z samego rana. Mikołaja budzi głośna muzyka i krzyki profosa
A: Weź to wyłącz! Karolina błagam tak nie można!
Mikołaja bardzo to rozbawia. Do jego pokoju wchodzi zaspany profos
A: No nie, Mikołaj bracie, czy ty to słyszysz?!
M: Głuchy nie jestem, trudno tego nie usłyszeć
A: No ale jest 6 rano!
Nagle do dwóch mężczyzn przychodzi pełna energii Karolina
K: Dzień dobry panowie, zapraszam na poranny ruch, to jest muzyka motywacyjna, pozytywna energia z rana
A: No ale ja miałem pozytywną energie, dopóki nie włączyłaś tego wycia!
K: No ale zapraszam Cię serdecznie na gimnastykę na zewnątrz
A: A nie masz słuchawek?! Nie stać Cię?!
K: Niestety się zepsuły, no ale nikt ze mną nie poćwiczy, Mikołaj?
M: Ja dzisiaj dziękuję
K: Dobra to idę sama na razie
Karolina wychodzi
A: Mikołaj, ona jest nienormalna!
M: No nie przesadzaj, jest młoda, musi się wyszumieć, z resztą kiedy ma to robić, w twoim wieku?
A: No ale jak nie przesadzaj! Ja nie zabraniam nikomu ruchu ani zabawy oczywiście, ale ona jest antyspołeczna, z nią się nie da po prostu mieszkać!
Pierwszy punkt planu wykurzenia profosa z rancza Mikołaja sprawdził się doskonale, drugi jest realizowany już przy śniadaniu. Mikołaj je przygotowywuje
A: Chociaż zerwała mnie o świcie z łóżka, to zjem z wami śniadanie
M: To super, Karolina!
K: Tak?!
M: Zjesz śniadanie?
K: Nie, dziękuję, już jadłam. Znalazłam w lodówce jakąś pastę, pyszna
A: Pastę? Zaraz chwila
Kobielak podchodzi do lodówki i ją otwiera
A: Nie no nie wierzę!
M: Co się stało?
A: Zeżarła mi cały humus!
M: No wielki problem, pomyliła się, to się zdarza, zrobię Ci kanapkę, z czym chcesz?
A: Przecież wiesz, że ja nie jem pieczywa!
Karolina podbiega do mężczyzn z dużą klatką
K: Uwaga! Z drogi śledzie, bo szczurek jedzie!
A: A! Zabierz ode mnie to bydle!
K: Uspokój się, on nie gryzie, mocno...
A: Tutaj są szczury?!
M: Mieszkamy na wsi, co się dziwisz?
K: A nie widziałeś? Przecież pełno ich tutaj biega. Hej, jaki on jest słodki! Słuchajcie mam super pomysł!
A: Jaki?!
K: Załóżymy rodzinny biznes, będziemy hodować i sprzedawać szczury!
A: Zwariowałaś do reszty! Wiesz jakie choroby przenoszą te wstrętne gryzonie?! Wiesz co to jest dżuma albo inna cholera?! Kiedyś mnie taki jeden ugryzł, to przez pół roku chorowałem! Trzeba to zutylizować!
K: Ta, zutylizować! Głowę se zutylizuj Adaś! Nie będę mordować biednych zwierząt!
A: Koniec tego! Mikołaj wybieraj, stawiam ultimatum! Albo szczur albo ja!
M: No ale Adam, wyluzuj, przecież nie gniewaj się no
Profos oburzony wychodzi do łazienki. Mikołaj i Karolina uśmiechnięci przybijają piątkę
M: Maleńka, jesteś wielka!
K: Wiem i zapamiętaj to sobie raz na zawsze, duży :)!
Mikołaj od dawna nie widział tak wkurzonego profosa, Karolina naprawdę ostro zaszła mu za skórę. Zrobiło mu się nawet go odrobinę żal.
W radiowozie, po wyjeździe na patrol nasi bohaterowie mają niezły ubaw z atrakcji, jakie rano załatwiła Karolina Kobielakowi
K: Daj spokój, widziałeś jego minę?
M: No, była bezcenna, ale najlepszą miał, jak się zorientował, że zjadłaś mu humus!
K: O Boże, a swoją drogą, to wcale nie było smaczne
M: No proszę Cię, on robi go codziennie na świeżo, twierdzi, że jest najlepszy na świecie!
K: I ty musisz na to patrzeć
M: No niestety
K: Zatrzymaj się proszę przed schroniskiem, muszę oddać naszego przyjaciela do schroniska (Mikołaj i Karolina wiozą szczura, którego Karolina użyła do akcji z profosem)
M: A no tak, bohater!
Po powrocie z pracy, Mikołaj wraca do swojego domu. Tam zastaje w pokoju profosa, który czyta gazetę
A: Cześć Mikołaj
M: No witam Cię
A: Ciężki dzień w pracy?
M: No trochę, czekaliśmy strzelanina z bandytami, dwóch poważnie rannych, szef nie żyje, z resztą nie ważne
A: Słuchaj, musimy pogadać o Karolinie
M: No dobra, zamieniam się w słuch, o co chodzi?
A: To jest poważna sprawa, ona chce nas skłócić
M: No ale co ty mówisz? Dlaczego?
A: Chodzi o tego szczura
M: Ale co z nim?
A: Ja się szczurów boję, ale się na nich znam. Zanim mnie jeden ugryzł to ja je nawet hodowałem i ten szczur, którego niby Karolina złapała, nie jest z Polski
M: Jak to nie jest z Polski? Przecież sam rano widziałeś, że złapała go w pobliżu rancza
A: Ale ja mówię poważnie i mam rację. Ten gatunek szczura w Polsce nie występuje, ja sprawdziłem to w internecie, musiała go kupić w jakimś sklepie zoologicznym
M: No ale może się pomyliłeś, przecież tutaj są szczury, jesteśmy w końcu na wsi
A: Mikołaj, tutaj nie ma żadnych szczurów i nie ma mowy o żadnej pomyłce, wiem co mówię. Ten którego złapała Karolina po prostu nie jest stąd. A tak zmieniając temat, zjesz trochę zupy, zrobiłem pyszną dyniową, dodałem idealną ilość imbiru
M: Dyniową? Poprosze
Profos idzie zagrzać posiłek




Rachwałach ❤️Od niczego do wszystkiego Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz