12

3K 110 22
                                    

Zostałam brutalnie obudzona jak się okazało o 7, bo Jimin, V i Kook zaczęli się o coś kłócić. Te krzyki dochodziły z dołu. Zdenerwowana wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół. Przeszłam obok chłopaków z pokerfacem i poszłam do kuchni. Nie zostałam zauważona co mi tylko ułatwiło zadanie. Zaczęłam robić sobie śniadanie, zwykłe kanapki i poszłam do salonu razem z talerzem. Przeszłam przy kłócących się chłopakach i usiadłam na kanapie. Postawiłam talerz na stole, zobaczyłam jak RM schodzi, najprawdopodobniej opieprzyć chłopaków i odezwałam się. Jak na razie byłam opanowana.

- Nie wiecie, która jest może godzina?

Zostałam olana a Nam zatrzymał się w wejściu do pokoju, żeby zobaczyć jak sytuacja się rozwinie. Traciłam już po woli cierpliwość. Odezwałam się jeszcze raz i próbowałam nie wybuchnąć.

- Możecie mi łaskawie powiedzieć, która jest godzina?

Nadal mnie ignorowali. Nie skończy się to dla nich za dobrze. Joon uśmiechnął się tylko pod nosem i dalej się przyglądał tej sytuacji. Podeszłam do chłopaków, którzy i tak mnie nie zauważyli, kiwnęłam głową do RMa, żeby tutaj podszedł i powiedziałam szeptem do lidera.

- Jak wyciągnę ręce, żeby złapać Kooka i Jimina za uszy ty zrobisz to samo z V.

Chłopak tylko przytaknął i poszedł obok V. Wyciągnęłam ręce i to samo zrobił RM. W tej samej chwili złapaliśmy za uszy kłócącej się trójki. Kook odezwał się jako pierwszy.

- Ała to boli. Mogłabyś mnie puścić?

- Mnie też.

- I mnie.

- Dzięki Moni poradzę sobie już sama.

RM odszedł na swoje poprzednie miejsce a oczy maknae line zwróciły się w moją stronę.

- Co się tak patrzcie? - zapytałam z uniesioną brwią.

- Po co nas ciągnęliście za uszy? - zapytał Jungkook.

- Jasna cholera wiecie, która jest godzina? - zaczęłam się drzeć na starszych. - Jak nie wiecie to jest 7:30. Ludzie o tej porze jeszcze śpią a nie kłócą się że sobą.

- Ale.

- V nie przerywaj mi. Pytałam się na spokojnie o godzinę, ale maknae line mnie zlało i kłóciło się dalej. Jasna pogoda to, że wy nie mogliście już spać to nie znaczy, że musicie postawić na nogi cały dorm. Jeszcze jeden taki wybryk i nie wiem co wam zrobię.

Przestałam już na nich krzyczeć i usiadłam zjeść śniadanie. Chłopaki przeprosili i powiedzieli, że to się już nigdy nie powtórzy. Maknae line odeszło a do mnie przysiadł się Nam.

- Współczuję chłopakom, którzy będą z tobą w zespole - stwierdził na co spojrzałam się na lidera z uniesioną brwią.

- Tak? A to niby czemu?

- Jak im też zrobisz takie coś jak będą się kłócili jak teraz to oni nie będą się w ogóle kłócić - stwierdził rozbawiony na co wzruszyłam ramionami.

- Mi to będzie odpowiadać. Ważne, żeby nie kłócili się tylko rano. Reszta dnia mnie już nie interesuje.

Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy rozmawiać. Przegadaliśmy aż do 11:30, bo musiałam zacząć się szykować. Poszłam do pokoju po ciuchy na przebranie a później do łazienki. Wykonałam poranną rutynę i ubrałam się. Założyłam jeansy oraz białą męską koszulkę a na to ubrałam jeszcze bluzę V. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do swojego królestwa. Wzięłam worek i powerbanka, telefon oraz głośnik. Założyłam worek na plecy i zeszłam na dół. Wzięłam jeszcze jabłko i poszłam ubrać kurtkę i buty. Gotowa wyszłam i zamknęłam drzwi. Droga zajęłam mi 30 minut. Kiedy byłam na miejscu weszłam do środka budynku i skierowałam się w tą samą stronę co wczoraj. Już po chwili byłam na miejscu. Spojrzałam jeszcze, która godzina i dochodziła właśnie 13. Weszłam do środka i od razu zrobiło mi się gorąco. Po mnie przyszło jeszcze czterech chłopaków. Widząc było po nich, że spędzili że sobą dużo czasu i znają się bardzo dobrze. Po tej myśli przyszedł mój wujek.

Idolka (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz