136

531 26 0
                                    

Obudził mnie język Milky'ego. Niechętnie podniosłam się z łóżka. Z szafy wyjęłam taki o to strój.

Poszłam do łazienki, umyłam ciało oraz włosy i kiedy nie miałam już na sobie piany, wyszłam z kabiny owijając się puchatym ręcznikiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poszłam do łazienki, umyłam ciało oraz włosy i kiedy nie miałam już na sobie piany, wyszłam z kabiny owijając się puchatym ręcznikiem. Podeszłam do umywalki, umyłam zęby i wzięłam się za ostatnie suszenie moich długich włosów. Założyłam wcześniej wybrany strój i po zrobieniu lekkiego makijażu wyszłam z pomieszczenia zastając Kooka siedzącego na moim łóżku.

- Cześć - przywitałam się z chłopakiem, dałam mu szybkiego buziaka w usta i po chwili znalazłam się przy drzwiach.

- Chodź Milky idziemy na spacer.
Psiak machając ogonem podbiegł do mnie. Zeszliśmy na dół, wsypałam karmę i zaczęłam robić sobie kanapki. W pewnym momencie pomiędzy moim wcięciem w tali a zgiętą ręką pojawiła się trzecia ręka, która zabrała moją kanapkę. Odwróciłam się w stronę chłopaka trzymając w prawej ręce nóż, którym kroiłam pomidora.

- A co mi podbierasz śniadanie? - zapytałam odwracając się w stronę chłopaka.

- Bo robisz dobre jedzenie.

Uśmiechnięta wywróciłam oczami i wróciłam do robienia śniadania. Po zjedzeniu poszłam do przedpokoju. Kiedy miałam już wychodzić zatrzymał mnie głos Kooka.

- Czekaj idę z wami - więc tak jak powiedział grzecznie na niego poczekałam i we dwójkę poszliśmy na spacer z Milky'm. Po dwóch godzinach chodzenia między drzewami i śpiewania w końcu wróciliśmy do dormu. Zdjąwszy buty rzuciłam się na kanapę.

- To już za 4 godziny - powiedziałam załamana a chłopaki popatrzyli się na mnie zdziwionym wzrokiem.

- Do czego? - zapytał Bambam.

- Do najgorszej kary na świecie - odpowiedziałam w poduszkę.

- Przecież to tylko ścięcie włosów - stwierdził nieprzejęty JB a ja popatrzyłam na niego jak na kosmitę.

- To AŻ ścięcie włosów, które zapuszczałam przed dwa lata - powiedziałam patrząc się na niego.

- Odrosną ci przecież - stwierdził niewzruszony Somin.

- Ale to tak długo zajmie - przeciągnęłam przedostatnie słowo. Rozmawialiśmy dopóki zegar nie wskazał 12:30. Jak oparzona zerwałam się z kanapy i po założeniu butów, zabrałam kask oraz kluczyki. Wyszłam z dormu, wsiadłam na motor i pojechałam do wytwórni. Na miejscu byłam po prawie 30 minutach więc zaparkowałam z tyłu i po zgaszeniu silnika weszłam do środka. Zdjęłam kask i weszłam do naszej sali gdzie zastałam już stylistkę.

- Nastawiona psychicznie? - zapytała uśmiechnięta kobieta.

- Ani trochę - odpowiedziałam kręcąc głową.

- No to siadaj na krześle.

Jak męczennica usiadłam na fotelu a styliska zaczęła mnie obcinać. Oczywiście powiedziałam, że chcę oddać włosy na fundację. Po prawie półtorej godziny moje włosy wyglądały tak.

Część mnie krzyczała, że bardzo ładnie wyglądam w tych włosach, ale ta większa stwierdziła, że nie lepiej mi w długi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Część mnie krzyczała, że bardzo ładnie wyglądam w tych włosach, ale ta większa stwierdziła, że nie lepiej mi w długi. Porozmawiałam jeszcze jakiś czas i po wyjściu z budynku oraz założeniu kasku wsiadłam na motor. Nie śpiesząc się pojechałam do dormu. Zaparkowałam obok samochodu i zeszłam z pojazdu. Zdjąwszy kask poprawiłam włosy i po wzięciu głębokiego wdechu otworzyłam drzwi. Mimo iż nie wydały one żadnego dźwięku przede mną pojawili się wszyscy. 

- Czemu nic nie mówicie? - przygryzłam dolną wargę.

- Siostra, wyglądasz świetnie! - krzyknął Jisok a reszta przytaknęła skinieniem głowy. Uśmiechnęłam się lekko.

- Milky idziemy na spacer! - po chwili razem z niedźwiedziem polarnym przyszedł Yeontan oraz Coco, więc wyszłam ze wszystkimi psiakami. Całą godzinę chodziłam i przeczesywałam włosy, które kończyły się za szybko. Po tym czasie wróciłam do dormu a w przedpokoju poczułam jak coś się przypala.

- Kto gotuję? - zapytałam lekko przerażona.

- James - powiedział Jin nad wyraz spokojnie czyli jeszcze tego nie poczuł. Wbiegłam do kuchni a tam nikogo nie zastałam.

- James Martinez chodź tutaj natychmiast! - krzyknęłam wyłączając palniki. Po niecałej minucie chłopak przybiegł z przerażeniem w oczach.

- Co to ma być? - zapytałam wskazując na lekko przypalone mięso.

- Nasza obiadokolacja? - odpowiedział mi pytaniem a w jego głosie wyczułam niepewność.

- Mamy jeść spaleniznę? - spytałam z podniesioną brwią.

- Ja chciałem iść się tylko przebrać - powiedział dalej przestraszony.

- Jak tak to powinieneś zmniejszyć ogień albo poprosić kogoś, żeby ją mieszał - stwierdziłam zrezygnowana.

- Przepraszam - powiedział i postarał się zrobić uroczą minkę. Westchnęłam tylko i wygoniłam go z kuchni zaczynając przygotowywać jedzenie. Po godzinie wszystko było gotowe i jedliśmy je. 

- Luke ćwiczymy dzisiaj? - zapytałam patrząc na chłopaka.

- Jasne.

- To przyjdź do mnie - powiedziawszy to odłożyłam pusty talerz do zlewu i pobiegłam na górę. Znalazłam tekst i zaczęłam powtarzać przed tym jak chłopak przyjdzie. Po jakiś 10 minutach zjawił się więc włączyłam muzykę i mogliśmy zaczynać. Przez kolejne dwie godziny ćwiczyliśmy tekst z muzyką puszczoną w tle. Ustaliliśmy, że Luke ma wszystkie partie związane z rapem a ja wokal. Po tym czasie nagraliśmy nasz śpiew aby stwierdzić gdzie musimy się poprawić i po przesłuchaniu nagrania staraliśmy się zlikwidować wszystkie niedociągnięcia, ale to jakiś czas zajmie. W pewnym momencie do mojego pokoju wszedł Kook, który usiadł w wiszącym fotelu i przysłuchiwał się naszym próbą zaśpiewania całego tekstu bez pomyłki. Ćwiczenia zakończyliśmy około 21. Luke poszedł do swojego a Kook rzucił się na mnie i oboje leżeliśmy przytuleni do siebie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

KOREKTA 21.07.20

Idolka (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz