76

899 41 3
                                    

Sk: Nuna wstawaj śniadanie już jest.

J: Która jest godzina?

Sk: Zaraz będzie 10.

J: Już wstaje.

Niechętnie podniosłam się z łóżka a Sokim złapał mnie za rękę i zaciągnął na dół a później do kuchni. Usiadłam na swoim miejscu a przede mną wylądował talerz z naleśnikami. Zaczęłam jeść. Po skończeniu zaniosłam talerz do kuchni.

J: No to mam nadzieję, że jesteście już gotowi.

Spojrzałam na Daiki'ego i Jamesa.

Ja: Oczywiście, że jesteśmy.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść na górę. W połowie schodów zatrzymałam się.

J: Kto był z Milky'im na spacerze?

Sk: Ja i hyung.

J: Który hyung?

Sk: Jisok hyung.

J: Oki. A i Ji bądź gotowy około 14-stej to jak wrócę z lotniska to od razu cię zawiozę.

Js: Okej.

Weszłam na górę, poszłam do swojego pokoju i z szafy wzięłam to.

Umyłam się oraz ubrałam w łazience i gotowa wyszłam z pomieszczenia a później z pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Umyłam się oraz ubrałam w łazience i gotowa wyszłam z pomieszczenia a później z pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 11-stą.

J: Dobra Daiki i James zbierajcie się i jedziemy.

Chłopaki poszli do przedpokoju a ja poszłam zrobić sobie jeszcze kawę. Wzięłam termos oraz kluczyki i wyszłam z dormu. Wsiadłam do samochodu i po włożeniu przez chłopaków ich bagaży oraz kiedy już wsiedli odpaliłam silnik i pojechaliśmy na lotnisko. Na miejscu byliśmy po godzinie. Pożegnałam się z chłopakami i od razu po tym poszli na odprawę. Kiedy zniknęli mi z oczu odwróciłam się w stronę wyjścia i poszłam do samochodu. Odpaliłam silnik i przed odjechaniem napiłam się jeszcze trochę kawy. Około 14 zajechałam przed dorm. Zadzwoniłam do chłopaka, że może już wychodzić i kiedy włożył bagaż do bagażnika oraz usiadł obok mnie pojechaliśmy do domu jego rodziców. Po zaparkowaniu chłopak wziął swój bagaż i kiedy zniknął mi z oczu nawróciłam i pojechałam do dormu. Będąc na miejscu wzięłam pusty termos, zgasiłam silnik i weszłam do dormu. 

J: Jestem!

Od razu podbiegł do mnie Sokim. Wzięłam go na ręce a on zaczął mówić.

Sk: Chodź zrobiłem razem z hyungiem obiad.

J: Już idę.

Poszliśmy do kuchni gdzie Somin w różowym fartuchu Jina nakładał obiad. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. 

Sm: No co?

J: Nie nic.

Odłożyłam Sokima na podłogę i usiadłam na swoim miejscu. Po chwili So podał mi talerz z ramenem. Zaczęłam jeść i rozmawiałam z chłopakami. Po skończonym posiłku Sokim zaniósł wszystkie naczynia do kuchni a ja powkładałam je do zmywarki.

J: So!

Sm, sk: Tak?

J: Zapomniałam, że oboje macie So. Somin zrobimy tak. Ty was spakujesz a ja pójdę z Sokimem i Milky'im na spacer.

Sm: Oki.

J: Torba młodego jest u mnie w pokoju.

Lider poszedł na górę a jego brat do przedpokoju. Założyliśmy buty i kurtki i po zawołaniu Milky'iego poszliśmy na spacer. Po półtorej godziny wróciliśmy i w przedpokoju zastaliśmy torby. Wzięłam bagaż Sokima i poszłam do kuchni. Z mojej szafki z polskimi słodyczami wzięłam Haribo, dwa musy Kubusia oraz kilka batonów i włożyłam je do torby chłopca.

J: No to co liderze jedziemy.

Najstarszy wstał z kanapy, wyłączył telewizor i poszedł się ubrać a ja wzięłam kluczyki od samochodu. W trójkę wyszliśmy z dormu, wsiedliśmy do samochodu i odpaliłam silnik. Wyjechałam z naszej posesji i pojechałam w kierunku Pusan. W połowie drogi Sokimowi zaczęło burczeć w brzuchu.

J: Głodny?

Chłopiec pokiwał głową.

J: Zajrzyj do swojej torby.

Uśmiechnęłam się do pięciolatka w lusterku wstecznym i zobaczyłam jak bierze mus. Całą drogę przegadałam z Sominem. Kiedy byliśmy już pod jego domem zobaczyłam, że kopia Somina śpi. Wzięłam chłopca na ręce a jego brat wziął ich torby i poszliśmy do odpowiedniej klatki. Weszliśmy na pierwsze piętro i będąc pod drzwiami okazało się, że rodziców So jeszcze nie ma w domu. Lider wpisał kod i otworzył drzwi.

J: To gdzie mam młodego położyć?

Sm: W jego pokoju.

J: A gdzie jest jego pokój?

Sm: Tam.

So wskazał na jedne z drzwi więc weszłam do środka i położyłam śpiącego chłopca na jego łóżku. Wyszłam z jego pokoju.

J: Dobra to ja będę już wracała. Dasz sobie radę sam?

Sm: Jasne przecież mam 24 lat i nie jestem już dzieckiem.

J: Z tym drugim bym się kłóciła, ale oki.

Pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z domu państwa Choi, których zastałam wchodzących do klatki. Przywitałam się z nimi i poszłam do samochodu. Wsiadłam do środka, odpaliłam silnik i ruszyłam w drogę powrotną. W połowie drogi zatrzymałam się w maku gdzie kupiłam sobie mcwrappa. Zajadając się nim udałam się w dalszą podróż. Około 22 byłam w dormie. W pokoju przebrałam się w piżamę i prawie od razu poszłam spać.

Idolka (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz